Irak, w tym iracki Region Kurdystanu, znajdował się na szlaku żołnierzy gen. Władysława Andersa, armii sformowanej w ZSRR. W 1942 r. żołnierze ci opuścili ZSRR rozpoczynając swój długi marsz do Polski, do której mieli w założeniu dojść bijąc się wcześniej z Niemcami we Włoszech. Znaczna ich część nie doszła, poległa w walkach z wrogiem lub wolała uniknąć ponownego uwięzienia w opanowanej przez komunistów Polsce. Część jednak straciła życie jeszcze wcześniej. Wycieńczeni niewolniczą pracą w Gułagu i torturami NKWD nie wytrzymywali długiego marszu i padali po drodze, atakowani przez obcy klimat i tropikalne choroby m.in. epidemie cholery.
W irackiej ziemi spoczywa ich prawdopodobnie 501 (zgodnie z ustaleniami Ambasady RP w Bagdadzie), najwięcej w kurdyjskim Chanakin, w irackiej prowincji Dijala. Tam znajdowało się jedno z największych miejsc koncentracji polskich sił zbrojnych, które miały utworzyć II Korpus Polski. Polacy przebywali tam około roku. Drugą, największą nekropolią polską jest Bagdad. Polscy żołnierze pozostawili po sobie też szereg pamiątek, które również popadają w zapomnienie i ruinę. Zamknięcie polskiej ambasady w Bagdadzie przyśpieszyło proces zapomnienia o naszych rodakach, którzy pragnęli walczyć o Wolną Polskę ale ostatecznie spoczęli w irackiej i kurdyjskiej ziemi.
23 żołnierzy polskich armii Andersa miało "szczęście", że straciło życie w Bagdadzie, a nie w odległym od niego o 100 kilometrów Chanakin. Mają przynajmniej nagrobki, choć zarastają je chwasty, a napisy są już tak wyblakłe, iż niewiele widać. Bez – niezbyt kosztownej – renowacji ich tożsamość rozpłynie się w żarze irackiego upału. Nagrobki te znajdują się na cmentarzu wojskowym North Gate w Bagdadzie.
Cmentarz North Gate założyli Brytyjczycy po I Wojnie Światowej, okupujący wówczas postotomański Irak. Miejsce to składa się z trzech części. Po przekroczeniu szarej, ceglanej bramy zwieńczonej niewielką kopułą wchodzi się na zaimprowizowane boisko. Właściwie to w tym miejscu powinna znajdować się główna aleja cmentarna, ale nie ma tam żadnego krzyża, są za to dwie bramki. W przeciwieństwie do reszty cmentarza to miejsce nie jest przynajmniej zarośnięte chwastami, zamiast tego ziemię pokrywa piach. Dokładnie za drugą bramką znajduje się tablica pamiątkowa z wyblakłym napisem „Their name liveth for evermore” (Ich imię pozostaje żywe na zawsze).
Po lewej stronie znajduje się cmentarz brytyjskich żołnierzy z I wojny światowej. Choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że groby są ustawione w równych rzędach to dokładne oględziny pokazują, że wiele nagrobków jest ustawionych dość chaotycznie. Po alejkach pozostały fragmenty krawężników ginących wśród kęp trawy. Po prawej stronie większą część terenu cmentarza wypełnia pusta przestrzeń, gdzie pochowani zostali żołnierze tureccy. Mówi o tym tablica pamiątkowa ustawiona przez Brytyjczyków. Ambasada turecka znajduje się wprawdzie po drugiej stronie ulicy ale w ogóle nie interesuje się tym cmentarzem.
Najbardziej interesująca dla Polaków jest trzecia część cmentarza. Znajduje się ona w głębi po prawej stronie. W centralnym miejscu znajduje się ogromna tablica pamiątkowa, na której wyryte są nazwiska alianckich żołnierzy z II Wojny Światowej, którzy zostali pochowani w Chanakin: 104 żołnierzy hinduskich, 3 żołnierzy Legionu Arabskiego oraz 438 żołnierzy polskich. Napis mówiący o tym jest tylko w języku angielskim natomiast poniżej, wmurowana w ziemię jest druga, niewielka tablica z napisem: „Poniżej wyryte są nazwiska 438 żołnierzy polskich sił zbrojnych, 104 indyjskich sił zbrojnych oraz 3 żołnierzy Legionu Arabskiego, którzy oddali życie w służbie Ojczyzny i leżą pochowani w Khana Gin”. Jest to tłumaczenie napisu angielskiego, który w istocie znajduje się ponad tymi nazwiskami. Obecnie wyryte nazwiska są już ledwo widoczne i jeśli zupełnie wyblakną to jedyna pamięć o nich pozostanie w dokumentach archiwum.
Po prawej stronie od tej tablicy, ustawione w kilku rzędach i zagubione wśród chwastów, niszczeją nagrobki żołnierzy alianckich z II Wojny Światowej. Są to głównie Brytyjczycy, ale między nimi są też mogiły polskich żołnierzy, pochowanych w 1942 r. Napisy na nagrobkach, coraz mniej widoczne, są w języku angielskim, a nie polskim – m.in. napis „Polish Forces”. Nie ma też żadnych symboli religijnych, a jedynie polskie godło. Polskie nagrobki od brytyjskich odróżnia nieco inny kształt, mają one bowiem trójkątne zwieńczenie.
W chwastach między nagrobkami nietrudno dostrzec śmieci, na przykład walające się butelki po alkoholu. Opiekujący się cmentarzem lokalny trener szkolny twierdzi, że ambasady Wielkiej Brytanii i Australii co kilka miesięcy wysyłają kogoś by skontrolował stan cmentarza. Być może na taką wizytę jest on specjalnie przygotowywany. Moja wizyta była niezapowiedziana i cmentarz ten, delikatnie mówiąc nie wyglądał na zadbany.
Cmentarz North Gate to nie jedyne miejsce przypominające o polskich żołnierzach. W dzielnicy Shorja, niegdyś chrześcijańskiej, wznosi się kościół karmelitów. Jego wnętrze dziś jest w opłakanym stanie, pozostały raptem 3 parafianki i jeden ksiądz, mszy już się nie odprawia, a wokół rozciąga się targowisko. Kilka miesięcy temu władze przysłały policję dla ochrony kościoła ale zamiast tego okradziono tę świątynię z resztek drogocenności. Kościół ten został wzniesiony w połowie XIX w. ale po raz pierwszy został zrujnowany w czasie I wojny światowej. Złoty okres zawdzięcza natomiast naszym rodakom. W roku 1942 nasi żołnierze wyremontowali ten kościół i następnie przez 2 lata pełnił on funkcję polskiego kościoła garnizonowego.
Na tyłach kościoła, po jego zewnętrznej stronie, wmurowana jest tablica pamiątkowa na której jest napis: „W tym kościele modlili się polscy żołnierze w latach 1942-1943 ze swym biskupem polowym ks. Józefem Gawliną (poniżej to samo po angielsku) i dalej „Ku pamięci Armii Polskiej na Wschodzie odtworzyli w sierpniu 1988 r. Polacy pracujący w Baghdadzie”. Ponadto na małym, ogrodzonym, cmentarzu znajdującym się przy kościele, wśród nisz grobowych, z których część jest rozbita lub wręcz opróżniona, znajduje się też jedna należąca do księdza Stanisława Ułaszkiewicza z Zakonu Chrystusowców, który zginął w 1985 r. w niejasnych okolicznościach (oficjalna wersja – wypadek samochodowy) w Nassiriyi, jak głosi napis: „wiodąc rodaków ku Bogu”.
O ile cmentarz North Gate jest zapuszczony to cmentarza w Chanakin praktycznie nie ma w ogóle. Nie jest to wina lokalnych władz kurdyjskich, które bardzo by chciały żeby Polska odbudowała tę nekropolię, nie mając nic przeciwko ustawieniu tu krzyży. Nagrobki i tablica pamiątkowa zniknęły na początku lat 90. w niewyjaśnionych okolicznościach. Według miejscowych władz zniszczyły je jakieś ugrupowania islamistyczne. Warto wspomnieć, iż w tym czasie związana z Dżalalem Talabanim Peszmerga rzeczywiście prowadziła walki z grupami kurdyjskich islamistów m.in. związanymi z mułłą Krekarem, który obecnie znajduje się w norweskim więzieniu. Poza nagrobkami na cmentarzu znajdowała się tez ogrodzona tablica pamiątkowa, z której jednak usunięto napis. Kilka kilometrów od cmentarza znajduje się natomiast wyryty w skale orzeł.
W latach 2013-2014 Ambasada Rzeczypospolitej Polskiej w Bagdadzie oraz Agencja Konsularna Rzeczypospolitej Polskiej w Erbilu prowadziły prace dot. historii polskiej obecności w Iraku. Szczególnie dużo informacji zebrała była konsul Renata Trzcińska. Bardzo obszerny materiał informacyjny i historyczny pojawił się na stronie internetowej MSZ. Niestety, nie spotkało się to z szerszym odzewem, a dalsze działania zablokowało tymczasowe zamknięcie Ambasady RP w Bagdadzie. Placówka ta nie działa do dziś. Tymczasem Konsulat RP nie może nic zrobić w tej sprawie, gdyż Chanakin znajduje się poza jego jurysdykcją.
Chanakin leży bowiem w irackiej prowincji Dijala, pozostającej formalnie poza irackim Regionem Kurdystanu. Faktycznie jednak już w 2004 r. to szyickie miasto kurdyjskie, za Saddama Husajna intensywnie arabizowane, zostało opanowane przez Peszmergę Patriotycznej Unii Kurdystanu pod dowództwem Mela Bachtiara i Szirko Mirwaisa. Mela Bachtiar to obecnie jedna z najważniejszych osób w PUK. Latem 2014 r. pod Chanakin podeszło Państwo Islamskie ale szybko zostało odparte. Chanakin znajduje się zaledwie parę kilometrów od głównego przejścia granicznego między Iranem a Irakiem, przez które przechodzi droga prowadząca z Teheranu do Bagdadu. Iran nie ukrywał wtedy, że nie pozwoli na zajęcie Chanakin przez Państwo Islamskie ze względu na własne bezpieczeństwo. W listopadzie 2014 r. Państwo Islamskie zostało całkowicie wyparte z prowincji Dijala i choć później dochodziło tam do zamachów terrorystycznych to nie dotyczyło to terenów kontrolowanych przez Peszmergę, w tym w szczególności Chanakin.
Na początku 2016 roku po moim pobycie w Chanakin polskie władze zostały poinformowane o aktualnym stanie cmentarza w Chanakin, braku zabezpieczenia płaskorzeźby polskiego godła i pozytywnym podejściu lokalnych władz do ewentualnej odbudowy. Wstępne zainteresowanie odbudową cmentarza wyraziła Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jednak ostatecznie ROPWiM nie zdecydowała się na wystosowanie nawet listu intencyjnego do władz Chanakin i dokonanie tam pomiarów niezbędnych do opracowania wstępnego projektu. Zastrzeżenia polskich władz dotyczą w szczególności bezpieczeństwa jednak są całkowicie nieuzasadnione. Do Chanakin można bez trudu i bezpiecznie dotrzeć albo z Sulejmani, gdzie znajduje się lotnisko międzynarodowe lub z irańskiego Kermanszachu, gdzie jest krajowe lotnisko. Z obu miast do Chanakin jest nieco ponad 200 km i jest to droga całkowicie bezpieczna. Nie ma też żadnych podstaw obawa o ponowne zniszczenie cmentarza w przypadku jego renowacji, gdyż sytuacja jest obecnie stabilna w tym mieście.
Pozostałe (poza Bagdadem i Chnakin) mogiły polskich żołnierzy w Iraku (Abu Ghar, Habbaniya, Mosul, Kirkuk) są rozproszone, niedostępne i nie wiadomo czy w ogóle jeszcze istnieją. Prawdopodobnie istnieje jeszcze cmentarz w Basrze, na południu Iraku, gdzie pochowanych jest 22 polskich żołnierzy.
O ile obawy co do skuteczności prac renowacyjnych na bagdadzkim cmentarzu North Gate mają podstawy, to w przypadku Chanakin nie ma to miejsca. O bagdadzki cmentarz nie są w stanie nawet zadbać Brytyjczycy, choć ich ambasada działa nieprzerwanie w irackiej stolicy. W przypadku Chanakin jednak, renowacja cmentarza jest obowiązkiem naszego państwa i nie podjęcie tej inicjatywy byłoby dziwne w świetle deklarowanej polityki historycznej obecnego rządu. Ponadto służyłaby też rozwojowi stosunków polsko-kurdyjskich.
Witold Repetowicz
PGR Jackowo
Akurat Rada robi dużo w celu upamiętniania polskich miejsc pochówku i p. Kunert jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku, jego problemem jest to że nie jest z pisu i to przeszkadza oszołomom. Pani Anders, no cóż... samo nazwisko to jednak nie wszystko, puste deklaracje świadczą o jej działaniach, tak jak i całej "dojnej zmiany". Niemniej trzeba coś zrobić i zadbać o te cmentarze, to absolutny obowiązek państwa. A artykuł rzeczywiście świetny i interesujący, gratulacje dla autora.
Eagle
Uważam, że artykuły p. Repetowicza są najciekawszymi pozycjami na D24 i wyrażam szczerą nadzieję, że jeszcze długo będą. Teksty p. Witolda ciągną w górę ten portal, poruszając tematy, które w innym wypadku pozostałby w cieniu, koncentrują się przede wszystkim na zawartości merytorycznej i są nacechowane profesjonalizmem. Pomimo, że czasami nie zgadzam się z konkluzjami bądź postawionymi tezami Autora, uważam, że D24.pl powinno dołożyć wszelkich starań aby p. Repetowicz dalej pisał dla tego portalu, a autorów tworzących teksty z naleciałościami politycznymi, sławiące obecną władzę uważam, że należy wyciąć. Uważam, że D24 powinno pozostać portalem eksperckim, apolitycznym, tak jak na samym początku swojej działalności.
Polak Mały
a nie lepiej utworzyć w Polsce nowy wojskowy cmentarz i ściągnąć szczątki do Polski. tam nikt się tym nie zainteresuje... a u nas powstałoby piękne miejsce pamięci
jeszcze dim
uwzględniając etykę, nawet wypadałoby tak zrobić, w obecnej sytuacji Iraku.
dimitris (Ateny)
Ech! W ateńskim Muzeum Wojennym (Polemiko Mouseio Athinon), czyli głównym wojskowym w Grecji, straszą oszukańcze tablice propagandowe. Wynika z nich, że w trakcie 2 w.ś. Grecja straciła najwięcej, bo aż 8% obywateli, a taka Polska, znajduje się dopiero na którymś miejscu tej listy i tylko 1%. Ambasada RP, jak najbardziej także z atache wojskowym, mieści się w linii prostem może o 1 km dalej i oczywiście, że zatrudnieni tam państwo otrzymują swe pensje co miesiąc... I bez dalszych zbędnych słów !!! Próbowałem zainteresować tym parę osób z muzeów w Warszawie, też bez echa.
były_kanonier
Jestem za. Uważam,ze to rola Państwa Polskiego, że takiej troski nie ma w przypadku Polskiego Cmentarza Wojennego w Lenino i podobnych.
Podbipięta
Tam naszymi biednymi Sybirakami zajmowali się przez lata polscy komuniści i Sowieci.Przykre tylko że tak wielu ich towarzyszy broni którzy im pomnik postawili stało się zwyczajnymi zdrajcami. O innych naszych poległych żołnierzach ta czerwona swołocz nie dbała.A jak tow. Jaruzelski pojechał pod koniec komuny na Monte Cassino to tak łaził by się obok grobu pana gen. Andersa nie znależć.Kto tam był ten wie że to nie jest proste zadanie.Ale to był zdolny i inteligentny sowiecki szpieg.
Artoisdu@
Autor pisze dosyć niejasno do kogo się zwracał w sprawie cmentarza. Czy jeszcze starego szefostwa Rady Pamięci? Postawa tamtego szefa Kunerta jest raczej dobrze znana a jego zaangażowanie np: w odsłonięcie pomnika żołnierzy sowieckich w Ossowie eliminują go z każdej poważnej instytucji. Jednocześnie przecież sabotował wiele inicjatyw na Kresach. Czy też autor dotarł już do pani Anders? Sądzę również, że autorowi nie trzeba podpowiadać gdzie zapukać, jest tylko kwestia chęci ale zawsze mu można podpowiedzieć: pani senator Anders, pani minister Gawin, MON ministra Macierewicza i Cenckewicz. Na odpowiedź nie będzie długo czekał. Kiedyś znajdowaniem i inwentaryzacją cmentarzy i nawet pojedynczych grobów oraz ich opisem zajmowały się korporacje studenckie, które szukały miejsc pochówków swoich korporantów.
Podbipięta
Akurat Rada robi to wspaniale.Wydają też piękne albumy odnowionych cmentarzy w turkmeńskich postsowieckich krajach gdzie pochowani są Andersiacy.Tam kilkanaście grobów na cmentarzyku jakimś małym nieraz jest ale wszystko swietnie urządzone w/g jednego schematu architektonicznego i wszędzie ambasady ustanawiają miejscowych muzułmańskich opiekunów.
Witold Repetowicz
Rozmowy trwają, nie napisałem że jest sprzeciw, jest zainteresowanie tylko są obawy które staram się rozwiać. To nie jest atak na władze tylko próba pozytywnego wpłynięcia na ich decyzję.
retr
własnie wysłaliśmy żołnierzy do Iraku w misji szkoleniowej. W wolnej chwili mogą tam podskoczyć.
Podbipięta
,,Nikt tu nie płacze.Nie płacze nikt tu.Armia Andersa idzie do Egiptu......'
chorąży
Cóż, taki jest żołnierski los. Chwała i wieczna pamięć bohaterom, bo miejsca wiecznego spoczynku "znikają". ps: "Przechodniu! Spójrz na ten krzyż, żołnierze polscy wznieśli go wzwyż ścigając faszystów przez lasy, góry i skały, dla Ciebie Polsko i dla Twej chwały." Ta sentencja powyżej też "komuś" przeszkadzała, mimo ze krzyż z nią stał w Polsce, na poświęconej ziemi.
m
Wystarczy zwrócić się do MON. Na pewno nie odmówią.
ZpSo
I w Libii, tam też rebelianci zrobili kichę z naszych cmentarzy.