Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Drony torują drogę chińskim okrętom podwodnym

Amerykański dron podwodny LBS-G, który mógł służyć jako pierwowzór chińskiego systemu znalezionego koło Indonezji.
Amerykański dron podwodny LBS-G, który mógł służyć jako pierwowzór chińskiego systemu znalezionego koło Indonezji.

Drony podwodne, już drugi raz w tym roku odnajdywane w sieciach przez indonezyjskich rybaków, mogą być dowodem, że Chiny prowadzą działania szpiegowskie na wodach pomiędzy Australią i Półwyspem Malajskim. Chińska marynarka wojenna najprawdopodobniej przygotowuje się w ten sposób  do szerszego wykorzystywania na tych akwenach własnych okrętów podwodnych z przygotowaniem im bezpiecznej drogi na Ocean Indyjski włącznie.

Indonezyjskie media poinformowały, że 20 grudnia br. jeden z rybaków wyłowił w swojej sieci bezzałogowy pojazd podwodny, który prawdopodobnie był własnością chińskiej marynarki wojennej. Dron został odnaleziony niedaleko wyspy Selayar koło Celebesu Południowego – a więc bardzo daleko od chińskich wód terytorialnych (ponad 1500 Mm). Jego pojawienie się nie było więc przypadkowe (np. po awarii), ale wynikało z intencjonalnych działań Chińczyków, którzy skrycie i nielegalnie realizują badania akwenów morskich wokół wysp Indonezji, Filipin, Papui Nowej Gwinei, a być może również i Australii.

Sprawa jest o tyle alarmująca, że podobne znalezisko miało miejsce również w marcu 2020 roku. Wtedy rybacy odszukali pojazd podwodny koło Wyspy Riau, a więc dokładnie na trasie łączącej Morze Południowochińskie z Cieśniną Malakka. Był to pojazd różniący się od tego, jaki odnaleziono dziewięć miesięcy później przy wyspie Selayar, ale z cechami charakterystycznymi dronów Sea Wing. Co ważne sensory na pokładzie wyłowionego w marcu dronu jeszcze działały, co świadczyło że został on wypuszczony całkiem niedawno.

Co znaleziono w indonezyjskich wodach?

Chiny jak dotąd nie przyznają się do wyłowionych przez malezyjskich rybaków pojazdów podwodnych. Mogą to robić, ponieważ Amerykanie również prowadzili na tych akwenach badania oceanograficzne z wykorzystaniem autonomicznych pojazdów podwodnych – przede wszystkim typu LBS-G (Littoral Battlespace Sensing-Glider) zbudowanych przez firmę Teledyne Brown Engineering Inc. Jeden z nich został zresztą przechwycony przez chińską marynarkę wojenną w grudniu 2016 roku, która przed zwrotem Amerykanom ich własności, miała w ten sposób okazję do zbadania konstrukcji i opracowanie jej kopii dla własnych – wojskowych celów.

Potwierdza to podobny wygląd i rozmiary dronów znalezionych przez indonezyjskich rybaków. Według specjalistów do złudzenia przypominają one jednak nie amerykańskie, ale chińskie pojazdy podwodne z rodziny Sea Wing. Świadczy o tym chociażby stożkowa osłona nosowa, która ma trzy okrągłe okienka czujników, przy czym środkowe jest większe niż dwa zewnętrzne. Skrzydła stabilizujące mają mechanizm składania, a antena wystaje bezpośrednio ze środka sekcji ogonowej. Ponieważ dron prezentowany na zdjęciach jest odwrócony do góry dnem, stąd stabilizator pionowy jest widoczny pod spodem.

Sea Wing są to bezzałogowce zaliczane do tzw. szybowców podwodnych - gliderów. Ich cechą rozpoznawczą jest brak śrub, ponieważ tego rodzaju drony są pozbawione mechanicznego, klasycznego napędu. Pomimo tego nie są one miotane przypadkowo przez fale i pływ, ale mogą się samodzielnie poruszać w pionie, poziomie i w kierunku. Zanurzanie i wynurzanie odbywa się bowiem poprzez układ regulacji wyporności (przetaczający olej mineralny lżejszy od wody ze środka drona do zbiorników zewnętrznych i odwrotnie) oraz wykorzystanie różnicy temperatury wody na powierzchni i na dużych głębokościach.

W przypadku amerykańskich gliderów LBS-G stosuje się rury woskowe, które pod wpływem ciepła na powierzchni rozszerzają się i wyciskają olej ze zbiornika wewnętrznego do zewnętrznego. Wymusza się w ten sposób zmianę pływalności, pomagając dronowi w zanurzeniu. W miarę zwiększania się głębokości, gdy woda jest coraz zimniejsza, wosk ulega kompresji i olej jest z powrotem zasysany do zbiornika wewnętrznego. Powoduje to powolne wznoszenie się szybowca ku powierzchni.

Dzięki takiemu ruchowi glider może się poruszać także niezależnie od prądów morskich. Konstruktorzy znaleźli bowiem rozwiązanie, które beznapędowo pozwala poruszać się również do przodu. Wykorzystuje się do tego siłę nośną, jaka powstaje na skrzydłach-płetwach drona podczas ruchu pionowego. W ten sposób glidery poruszają się torem przypominającym w przekroju pionowym sinusoidę – w międzyczasie zbierając dane o środowisku wodnym (zależne od sensorów zamontowanych na bezzałogowcach).

Jej kształt - a więc czas trwania cyklu zanurzenia i wynurzania oraz maksymalna głębokość - zależy od konstrukcji drona i wykonywanego przez niego zadania. Za każdym razem, gdy glider wynurza się na powierzchnię (lub co kilka cykli), następuje korekta położenia (za pomocą GPS) oraz transmisja danych do centrum opracowania informacji, przy użyciu systemu łączności satelitarnej. Odbywa się to z wykorzystaniem anten łączności i GPS, które najczęściej znajdują się w końcówkach skrzydeł albo w sterze kierunku na rufie.

Ster ten pozwala na korygowanie kierunku, co osiągane jest poprzez zmianę jego położenia względem strumienia wody. Całością zarządza specjalne oprogramowanie dronów, które może regulować prędkość opadania i wznoszenia, pozwala na kontrolowanie prędkości oraz posiada mod niskiego poboru energii. Dzięki tym rozwiązaniom dron może samodzielnie poruszać się z prędkością do około pół węzła nawet przez ponad dwa miesiące.

Po co ktoś wykorzystuje glidery koło Indonezji?

Jak dotąd oficjalny cel masowego wykorzystania dronów pomiędzy indonezyjskimi i prawdopodobnie również filipińskimi wyspami nie jest znany. „Masowego” – ponieważ trzeba mieć świadomość, że wyłowione pojazdy to jedynie promil z tego, co rzeczywiście było stosowane na tych akwenach. Są to bowiem drony, które: po pierwsze zostały uszkodzone i po drugie: które udało się wyłowić.

Sama lokalizacja znalezisk pozwala jednak przypuszczać, że nie chodzi o cywilne badania oceanograficzne, ale o przygotowanie konkretnych danych dla chińskiej marynarki wojennej. Oba pojazdy wyłowiono bowiem blisko dwóch potencjalnych tras przejścia okrętów podwodnych z Morza Południowochińskiego na Ocean Indyjski: zlokalizowanych w Cieśninie Sunda i Cieśninie Lombok. By takie przejście mogło się odbyć w zanurzeniu, okręty podwodne potrzebują jednak informacji: zarówno jeżeli chodzi o charakter dna, jak i temperaturę i zasolenie wody (w zależności od głębokości), mętność, poziomy chlorofilu i tlenu, prądy wodne oraz przeszkody nawigacyjne.

Glidery podwodne mogą być w tym pomocne i dlatego coraz powszechniej stosuje się je – szczególnie na bardzo rozległych akwenach. Drony Sea Wing są np. wykorzystywane z jako stałe wyposażenie chińskich okrętów rozpoznawczych i hydrograficznych. W grudniu 2019 roku Chińczycy ujawnili np., że jeden z ich okrętów badawczych „Xiang Yang Hong 06” wypuścił aż 12 gliderów we wschodniej części Oceanu Indyjskiego. Ze względu na odległość oraz układ wysp jest jednak mało prawdopodobne, by dwa z tych dronów zostały później wyciągnięte przez indonezyjskich rybaków.

Wypuszczenie takiej ilości dronów wbrew pozorom nie jest aż takim kosztownym przedsięwzięciem. W Stanach Zjednoczonych jeden „szybowiec” kosztuje bowiem „tylko” około 150000 dolarów. Przy chińskiej, masowej produkcji ta cena może być nawet kilkakrotnie mniejsza.

 

Reklama
Reklama

Komentarze