Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o ćwiczeniach pododdziałów rosyjskich wojsk powietrznodesantowych WDW i białoruskich sił operacji specjalnych SSO, które jest prowadzone od początku tego tygodnia do 12 października br. na poligonie Strugi Krasnyje w obwodzie pskowskim. W manewrach bierze około 1000 spadochroniarzy obu państw oraz ponad 200 sztuk techniki wojskowej.
W scenariuszu ćwiczeń znalazł się epizod bardzo podobny do tego, jaki Polacy próbowali przeprowadzić w czasie operacji „Dragon-17” na lotnisku w Szymanach - z tą różnicą, że Rosjanom i Białorusinom udało się wykonać desant trzystu spadochroniarzy z wysokości 800 m w nieprzygotowanym terenie i w trudnych warunkach pogodowych. Do transportu pododdziałów desantowo-szturmowych wykorzystywano samoloty Ił-76, przy czym rosyjscy żołnierze korzystali z systemów spadochronowych D-10, a białoruscy z systemów D-6.
Spadochroniarze po wylądowaniu zajęli później bez problemu lotnisko umownego przeciwnika i osłaniali je do czasu wysadzenia na nim swoich głównych sił z ciężkim sprzętem. Rosjanie i Białorusini nie wykorzystywali przy tym swoich wojsk terytorialnych, a opierając się na swoich najlepszych pododdziałach bez problemu eliminowali kolejne, „wrogie” grupy sabotażowe i rozpoznawcze.
Później „walki” przeniosły się w rejon poligonu Strugi Krasnoje, gdzie pododdziały desantowo-szturmowe przełamały linie obrony sił umownego przeciwnika pod osłoną ognia artylerii rakietowej i lufowej, moździerzy i różnego rodzaju uzbrojenia strzeleckiego oraz przy wsparciu lotnictwa armijnego. Nieprzyjaciel został w ten sposób zepchnięty i otoczony w „błotach obwodu pskowskiego” oraz zmuszony do kapitulacji.
W bezpośredniej walce z lekko opancerzonymi pojazdami przeciwnika zastosowano uzbrojenie pokładowe transporterów opancerzonych BTR-80 należących do białoruskich sił specjalnych SSO oraz karabiny wyborowe ASWK i OSW-96 kalibru 12,7 mm używane przez ukrytych snajperów z Rosji i Białorusi (którymi „zniszczono” 10 samochodów).
W ćwiczeniach wykorzystywane są dodatkowo bojowe wozy desantu BMD-2, armaty samobieżne 2S9 „Nona” kalibru 120 mm, moździerze kalibru 82 mm oraz zestawy przeciwpancernych pocisków kierowanych wykorzystywanych przez siły zbrojne obu państw. Rzadko spotykanym epizodem ćwiczeń było wystrzelenie pocisków agitacyjnych z armat „Nona” w kierunku otoczonego przeciwnika. W pociskach tych znajdowały się ulotki z wezwaniem do dobrowolnego zakończenie oporu i przekazania broni, a także informacje o czasie bezpiecznego wyjścia z okrążenia i położeniu korytarzy „humanitarnych”.
Rosjanie nie nadali dwustronnym manewrom żadnego kryptonimu. Starali się w ten sposób prawdopodobnie pokazać, że wykorzystanie ponad 1000 spadochroniarzy i nieznanej ilości sił zabezpieczenia jest normalnym działaniem, które będzie teraz często powtarzane. Podkreślają również, że wspólne rosyjsko-białoruskie ćwiczenia taktyczne na terytorium Federacji Rosyjskiej odbywają się zgodnie z planem współpracy między Ministerstwem Obrony Rosji i Ministerstwem Obrony Republiki Białorusi. Ile zaplanowano tam takich dwustronnych ćwiczeń jednak nie ujawniono.
tak tylko...
Tak a propos wyszkolenia. W XVII wieku Rosjanie, byli już zmęczeni cięgami jakie w polu brali od Polaków, zdiagnozowali powód swoich niepowodzeń w toczonych z nami bitwach. Popłoch wśród Rosjan budziła husaria, której nie potrafili dotrzymać kroku. Postanowili stworzyć podobną formację, podobnie ją uzbrojono i wyekwipowano. Rosyjski plagiat dał już plamę na samym wstępie, wychodząc hucznie na wojnę z Rzeczpospolitą, w pełnej krasie formacja rosyjska paradowała przed mieszkańcami Moskwy, niestety wychodząc przez bramę zapomniała złożyć kopii, które uległy połamaniu. Blamaż. W Rzeczpospolitej, aby dostąpić zaszczytu walki w chorągwiach husarii trzeba było przez wiele lat ćwiczyć się w "obrotach". Wyszkolenie armii opiera się na mentalności setek tysięcy zwerbowanych ludzi, od kilku wieków decyduje o tym poziom rozwoju społecznego państwa. Proszę pojechać do Rosji, by zobaczyć ich codzienne standardy, a potem wrócić do Polski. Wszystko stanie się jasne...
Marek1
Aby zostać tzw. towarzyszem husarskim oprócz super wyszkolenia trzeba było być również b. bogatym szlachcicem. Żołd husarza pokrywał bowiem jedynie 10-15% wydatków na zakup i utrzymanie koni, uzbrojenia i ludzi z pocztu(2-5 pocztowych). Były to rocznie kwoty równoważne cenie 1-2 wsi z chłopami.
yaro
i to wojsko o którym jak piszesz "blamaż" jak były powstania w czasie zaborów tłukło naszych, ten bamaż roztłukł armię Napoleona .... hmmm no blamaż --- czy trochę się zastanowiłeś co napisałeś ? Ktos tą armią dowodził i nie robił tego źle jak wynika z kart historii ...
yaro
i to wojsko o którym jak piszesz "blamaż" jak były powstania w czasie zaborów tłukło naszych, ten bamaż roztłukł armię Napoleona .... hmmm no blamaż --- czy trochę się zastanowiłeś co napisałeś ? Ktos tą armią dowodził i nie robił tego źle jak wynika z kart historii ...
ccc
'W manewrach bierze około 1000 spadochroniarzy obu państw oraz ponad 200 sztuk techniki wojskowej' - a po polsku to 200szt. kogo albo czego bierze udział w tych manewrach?
skot
Nawet sam gen Duda przyznał, że wykorzystanie WOT do zajmowania lotniska wypadło nie tak jak oczekiwali.