Reklama

Projekt wspólnego zakupu okrętu podwodnego przez Norwegię i Polskę, jako jedna z możliwości pozyskania tej klasy jednostek pływających przez Marynarkę Wojenną, pojawił się już w 2015 roku. Jak poinformował szef Inspektoratu Uzbrojenia generał brygady Adam Duda na Forum Bezpieczeństwa Morskiego w styczniu br..: „…Jedną z opcji jest udział w programie międzynarodowym i nie jest tajemnicą, że … jedną z tych opcji jest wspólne jego pozyskanie z Norwegią i Holandią. Być może, ponieważ Holandia jeszcze ostatecznie się nie wypowiedziała. To jest jedna z opcji, Ta decyzja jeszcze nie jest podjęta”.

Istnieją zarówno pozytywne, jak i negatywne aspekty takiego rozwiązania. Może ono bowiem spowodować opóźnienie programu Orka (pozyskania Okrętu Podwodnego Nowego Typu), którego rozpoczęcie od kilku lat jest odsuwane w czasie. Ostatnio stało się tak z powodu wprowadzenia do wymagań zdolności do użycia rakiet manewrujących, co było pretekstem dla kolejnego, kilkunastomiesięcznego przesunięcia terminu rozpoczęcia programu.

Polska i Norwegia mają bardzo dobre doświadczenia w zakresie współpracy wojskowej, uzyskane m.in. podczas i po przekazaniu Polsce przez norweską marynarkę wojenną polskiej, pięciu okrętów podwodnych typu Kobben – fot. M.Dura

Kiedy sprawę wspólnego programu okrętów podwodnych podjął w 2013 roku ówczesny wiceminister Skrzypczak – Norwegia stwierdziła, że polski harmonogram jest zbyt szybki. Teraz wygląda raczej na to, że Polska jest za Norwegią biorąc pod uwagę przygotowanie merytoryczne procedury zakupowej. Dlatego opóźnienie może dotyczyć najwyżej dłuższej procedury ze względu na uzgadnianie stanowisk obu MW. Z drugiej strony na pewno może to być skompensowane przygotowaniem merytorycznym Norwegów.

Wspólny zakup okrętów podwodnych daje więc również zalety. Po pierwsze, daje możliwość skorzystania z doświadczeń i wiedzy Norwegii, która w przeszłości realizowała całościowe programy budowy i wprowadzenia na uzbrojenie okrętów podwodnych, siłami własnego przemysłu. Polska nie ma dużego doświadczenia w tej dziedzinie, ponieważ po 1989 roku nie przeprowadzano samodzielnego programu zakupu nowego okrętu podwodnego, nie mówiąc już o jego budowie w kraju. Tymczasem w ocenie specjalistów jest to jedno z bardziej skomplikowanych i czasochłonnych przedsięwzięć wśród programów modernizacyjnych sił morskich.

Brak doświadczenia wynika przede wszystkim z tego, że posiadane wcześniej i wykorzystywane obecnie okręty podwodne zostały przekazane do Marynarki Wojennej nie na zasadzie spełnienia określonych wymagań, ale ponieważ były dostępne, jak w wypadku Kobbenów czy wcześniej okrętów produkcji ZSRR. Nie wykonywano więc nigdy np. szczegółowych analiz technicznych i ekonomicznych od momentu zakupu aż do utylizacji.

Przebieg programu Orka, w tym ciągłe przesuwanie rozpoczęcia postępowania wskazuje na niedostatek wojskowych specjalistów, którzy posiadaliby wystarczającą wiedzę (techniczną i rynkową), aby prawidłowo i terminowo przeprowadzić procedurę, zakończoną wdrożeniem do służby w Marynarce Wojennej.

Norweski okręt podwodny typu Ula HNOMS „Utstein” w czasie manewrów NATO „Odin-One” na Morzu Norweskim w sierpniu 2003 r. – fot. US Navy

Ewentualna współpraca z Norwegią dałaby więc Polsce dostęp do dokumentacji i wiedzy jednego z najbardziej obecnie doświadczonych użytkowników okrętów podwodnych na świecie. Marynarka Wojenna RP dysponuje porównywalną kulturą techniczną i doświadczeniem jak Norwegia w zakresie operacyjnego wykorzystania tej klasy jednostek pływających. Oba państwa mają już doświadczenia w zakresie współpracy, uzyskane podczas i po przekazaniu Polsce przez norweską marynarkę wojenną pięciu okrętów podwodnych typu Kobben (z których cztery są wykorzystywane operacyjnie do dzisiaj).

Na przeszkodzie realizacji wspólnego zakupu mogą z kolei stanąć różnice w wymaganiach operacyjnych, związane z różnymi koncepcjami wykorzystania okrętów podwodnych. Wynika to z uwarunkowań geograficznych i roli tych jednostek w siłach morskich obu państw. Specjaliści wskazują, że może to dotyczyć np. założenia użycia okrętów do przerywania morskich linii komunikacyjnych. Norwegia będzie prawdopodobnie zainteresowana np. prowadzeniem szerzej zakrojonych działań na morzach arktycznych i na Atlantyku.

Obecnie Oslo planuje samodzielny zakup siedmiu okrętów podwodnych i analizy na ten temat trwają od 2-3 lat. Na przygotowanie przetargu w Norwegii wydano ponad milion euro. Z nieoficjalnych informacji wynika, że norweskie siły zbrojne określiły już podstawowe wymagania taktyczne i operacyjne. Jednocześnie władze deklarują wstępnie, że w wypadku podjęcia decyzji o realizacji wspólnego zakupu okrętów podwodnych, zostaną nieodpłatnie udostępnione stronie polskiej. Marynarka Wojenna więc mogłaby z nich skorzystać podczas realizacji programu Orka.

By do ewentualnej współpracy doszło, konieczne jest jednak założenie, żeby obie marynarki wojenne ujednoliciły wymagania techniczne. W tym wypadku nie narzucano by wzajemnie konkretnego typu okrętu, a jego wybór zostałby zaakceptowany przez obie strony. Oba ministerstwa obrony chcą to zrobić w przetargu otwartym.

Obniżenie kosztów programu i budowa wszystkich okrętów podwodnych w Polsce

Potencjalną zaletą współpracy w programie Orka jest również możliwość obniżenia kosztu zakupu okrętów podwodnych. Jest to zrozumiałe, ponieważ cena jednostkowa przy kupnie dziesięciu jednostek pływających będzie mniejsza, niż przy zakupie trzech (Polska) lub siedmiu (Norwegia). Norwegowie oszacowali, że przy programie realizowanym z Polakami - kupując siedem okrętów musieliby zapłacić taką cenę, jak w wypadku samodzielnego pozyskania sześciu jednostek. Z kolei oszczędności poniesione przez stronę polską miałyby wartość około połowy kosztów zakupu jednego okrętu (w porównaniu do samodzielnego zakupu trzech okrętów).

Z tego samego powodu wspólny zakup wpłynąłby również na ograniczenie kosztów szkolenia, stworzenia i utrzymania bazy części zamiennych, serwisowania i utrzymania okrętów, a związane z tym korzyści zostałyby rozłożone na cały okres eksploatacji, wynoszący 30 lat.

Norweski okręt podwodny typu Ula HNOMS „Utvaer” w amerykańskiej bazie Norfolk we wrześniu 2010 r. – fot. R.Martie/US Navy

Norwegowie wskazują również na podejmowanie współpracy z polskim przemysłem stoczniowym. Jak dotąd jedynie francuski koncern DCNS zaoferował budowę okrętów podwodnych w Polsce. Zgodnie z informacją przekazaną przez Kongsberg istnieje zapewne szansa, by norweska marynarka wojenna mogła się zgodzić na produkcję lub kooperację w produkcji norweskich okrętów w polskich stoczniach. Zwiększyłoby to szybkość, z jaką nastąpiłaby amortyzacja inwestycji poniesionych, by taka produkcja w Polsce była w ogóle możliwa. Oczywiście decyzja w zakresie lokalizacji budowy okrętów należy do norweskiego MON i polskiego MON przy założeniu wspólnego programu.

Rakiety manewrujące – tak, ale później

Wiele wskazuje na to, że w Norwegii uzbrojenie okrętów w rakiety manewrujące traktowane będzie jako odrębna kwestia. Według nieoficjalnych deklaracji docelowo marynarze będą dążyć do dysponowania okrętami podwodnymi z tego rodzaju uzbrojeniem, ale obecnie dostępność pocisków na rynku jest ograniczona. Dlatego według naszych informacji obecnie norweskie władze zamierzają się skupić raczej na zapewnieniu zdolności do użycia rakiet manewrujących, niż samym wprowadzeniu tego rodzaju broni.

Przedstawiciele Kongsberga wskazują, że pociski mogą zostać pozyskane na bazie umowy międzyrządowej, w każdym czasie, a od rozpoczęcia budowy do wprowadzenia ich na uzbrojenie upłynie sześć lat. Ma to oznaczać, że taka decyzja może zostać podjęta później, choć takie rozwiązanie wiąże się z pewnym ryzykiem, dotyczącym np. dostępności uzbrojenia. Zarówno Polska jak i Norwegia mogą wybrać okręty, dostosowane od podstaw do przenoszenia pocisków manewrujących, nie muszą np. modyfikować istniejących jednostek.

Rakiety Kongsberga dla okrętów podwodnych z zasięgiem „500-600” km

Niezależnie od powodzenia koncepcji wspólnej budowy okrętów podwodnych dla Marynarek Norwegii i Polski, Kongsberg proponuje dostarczenie wyposażenia dla programu Orka. Dotyczy ona przede wszystkim: okrętowego systemu walki oraz rakiet przeciwokrętowych NSM w wersji podwodnej.

Makieta rakiety NSM w wersji dla okrętów podwodnych, prezentowana w 2014 r. na targach Balt Military Expo w Gdańsku – fot. M.Dura

Koncern pracuje nad rakietą przeciwokrętową odpalaną z pokładu zanurzonego okrętu podwodnego, której zasięg będzie większy niż 500 km. Ma to umożliwić wejście w „lukę”, jaka powstała w krajach zachodnich po ograniczeniu prac nad podwodnymi wersjami rakiet Harpoon UGM-84 i Exocet SM-39.

Norwegowie już od kilku lat wspominali o pracach nad podwodną wersją pocisków NSM (Naval Strike Missile). Prezentowano makietę rakiety ze składanymi skrzydłami i statecznikami, umieszczoną w specjalnej kapsule przygotowanej do załadowania do standardowej wyrzutni torpedowej kalibru 533 mm.

Obecnie wiadomo jednak, że dla okrętów podwodnych budowana jest hybryda, łącząca w sobie zarówno podzespoły z rakiet okrętowych oraz brzegowych NSM, jak i lotniczych JSM (Joint Strike Missile) - opracowywanych przez Kongsberg wspólnie z amerykańskim koncernem Lockheed Martin przede wszystkim dla samolotów F-35 Lightning II. W tej chwili trwają prace nad tzw. „Studium Wykonalności” („Feasibility study”) oraz negocjacje z siłami morskimi Norwegii na temat ostatecznych wymagań taktyczno-technicznych.

Makiety pocisków: lotniczego JSM i okrętowego NSM (z przodu) – fot. M.Dura

Założeniem jest zastosowanie jak największej ilości już opracowanych i sprawdzonych rozwiązań. Dlatego Kongsberg współpracuje w tej sprawie m.in. z brytyjską firmą Babcock, która zajęła się pakietem dostosowawczym dla systemów startowych i wyrzutni torpedowej.

Wiadomo już jednak, że w nowej rakiecie nie będzie wykorzystany silnik startowy z NSM, ale zupełnie nowe rozwiązanie opracowane przez firmę Nammo. Zastosowany zostanie natomiast system naprowadzania z NSM, który został również wkomponowany do lotniczych rakiet „powietrze-ziemia” JSM.

Konstrukcja podwodnej kapsuły startowej ma pozwolić na odpalenie rakiety niezależnie od położenia okrętu. Kapsuła otwiera się dopiero po wyjściu z wody na wysokość 2-3 m i wtedy uruchamia się właściwy silnik startowy.

Norwegowie podkreślają że ich pocisk nie będzie w żaden sposób zamiennikiem amerykańskich rakiet Tomahawk i francuskich MdCN. O ile bowiem oba te pociski są typowymi rakietami do zwalczania celów lądowych, o tyle nowy pocisk Kongsberga będzie głównie dedykowanym uzbrojeniem przeciwokrętowym (podobnie jak NSM). Jego zasięg jest w tej chwili określony na 500-600 km.

Dodatkowo wiadomo, że wielkość kapsuły startowej (długość ok. 6,6 m) pozwoli na wykorzystanie nowego pocisku również na okrętach podwodnych typu 212A i 214. Kongsberg zakłada, że prototyp nowej rakiety będzie gotowy do końca 2019 r. Jako datę pełnej integracji na okręcie podwodnym wyznaczono 2024 rok. Wszystko to będzie możliwe, o ile finansowanie projektu zostanie zatwierdzone przez rząd Norwegii.

Kongsberg liczy przy tym również na zainteresowanie sił morskich Stanów Zjednoczonych, które rozważają możliwość zakupu rakiet NSM dla okrętów nawodnych i które mogą zdecydować się na zakup nowych pocisków dla floty podwodnej.

Reklama
Reklama

Komentarze (43)

  1. endras1

    Bezwzględnie dobrze uzbroić Ślązaka-nie potrzebujemy 100m motorówki z bronią maszynową- i tak wtopili w to masę kasy więc trzeba dokończyć i zakończyć zabawę w produkcję 621.

  2. rt

    Ciekawe, czy dałoby radę odpalić taką rakietę z naszych starych Kobenów, czy "Orła", nawet po przeróbkach wyrzutni. Orientuje się ktoś w temacie? Wg mnie nawet po zakupie nowych OP, powinniśmy zachować te stare i je zmodernizować(tyle chyba nasze stocznie potrafią), bo z takim sąsiadem jakiego mamy, to lepiej mieć więcej OP niż mniej. Tak z 10 to powinno być minimum, jak na naszą długą linię brzegową.

    1. bmc3i

      Wyrzutnia nie jest tu jakimkolwiek problemem. Mozliwosc strzelania zależy od prze4de wszystkim od oprogramowania układów zarządzania walką i kontroli ognia. Rzecz jasna trudno oczekiwać od Kobenów będących rówieśnikami naszych dawno juz wycofanych Foxtrotów komputerowych układów tego typu, a z Orłem jest niewiele lepiej.

  3. fafasf

    makiety , projekty, marzenia, tyle nic wiecej

  4. NORD

    Najlepszy okręt podwodny na Bałtyk to samolot.

    1. WEST

      Najlepszy okręt na Bałtyku ( nawodny i podwodny) to lądowe, ruchome baterie rakietowe.

  5. zdziwiony

    "Marynarka Wojenna RP dysponuje porównywalną kulturą techniczną i doświadczeniem jak Norwegia w zakresie operacyjnego wykorzystania tej klasy jednostek pływających." Ukończyłem kilka klas, ale z takim sformułowaniem jeszcze się nie spotkałem... "kultura techniczna"...

    1. Gonzo

      Jak widać, niestety, zbyt mało tych klas było...

    2. Tom

      Wśród inżynierów to jest normalny termin.

  6. kiwi

    Trzeba nie oglądać sie na innych, robić swoje i kupić op 212A, które są najnowocześniejsze ze wszystkich konwencjonalych. I wszyscy, którzy mają pojecie w temacie z tym sie zgadzają. Budowa op w Polsce to kompletnie chory pomysł. Nie mamy żadnego doświadczenia przy budowie tego typu jednostek nawet przy współpracy innych firm i jest to proszenie się o wypadek na morzu. OP 212A można uzbroić w rakiety przeciw okrętowe, które też moga atakować cele naziemne. Sprawa powinna już być dawno nakreślona, bo upływa czas i możemy zostać z ręką w nocniku.

    1. anakonda

      francuzi obciazenie brakiem doswiadczenia wzieli na siebie np a niemcy rekom zrobili bubla co pływał przechylony na co grecy sie wypieli wiec niemcy zaproponowali nam ten shit .Pozostaje jeszcze A26 i dokupienie rakiet np popey turbo o zasiegu 1500 km

    2. ryszard56

      czy to jest DELHFIN

  7. andrzej

    Moim zdanie MON na dzien dzisiejszy powinno zmienic decyzje dotyczaca uzbrojenia ORP "Slazak" ktorego oddanie i tak sie wydluzy na 2017 rok. UZbrojenie Slazaka w NSM z Kongsberg powinno byc w tej chwili uwazam proiorytetem w MW, funkcja patrolowca jaka mu nadano z braku laku przez wczesniejsze wladze jest absurdalna,a utrzymywanie pratrolowca o wielkosci ponad 100m dl. jest marnotrawstwem pieniedzy i tzw. "malowaniem trawy na zielono". Uwazam ze lepiej dzis zmodernizowac ten program gdy okret jest jeszcze w stocznicz niz pozniej gdy wejdzie do sluzby.......

    1. pkk

      Racja całkowita gdyż wtedy okręt będzie miał pewną zdolność bojową i odstraszającą

  8. Mirek

    A może byśmy tak od francuzów odkupili mistrala . Postawili tego mistrala na Bałtyku uzbroili w rakiety i niech Kacapy tylko się wychylą

  9. Pan Babinicz

    Rewelacyjna wiadomosc! Oni naprawde moga nas pociagnac w dobrym kierunku.. Znaja sie na zeczy a ze gotowi sa budowac okrety w Polsce to i nie dziwota - od lat nasi budowlancy im buduja mieszkania mosty i tunele a stoczniowcy okrety.. tak tak Oni przekonaja naszych decydentow jaki typ wspølnie budujemy maja dobry managemnt system , know how dostaniemy wspølnie od producenta (jak nie niemcy to holendrzy lub szwedzi) i jesli na tym nie wygramy to chyba nie ma jednego sprawnego møzgu w Warszawskim srodowisku decydenckim.. ach .. no i pociski hmmm. to i bedzie mozna je potem produkowac i sprzedawac a skoro maja byc w torpedo/kapsule to i okretu nie trza specjalnie wyposzazac -i co sie z tym wiaze mozna je bedzie sprzedawac - chocby niemcom :) za lufy do Leopardøw :) .. a co do tego marudzenia ze po co nam to ze nie umiemy nie wiemy etc. .. nie powsta£a by zadna innowacyjna bron gdyby wszyscy chcieli tylko wyprubowane.. Dobre wiesci!! z norkami do kupki damy rade tak ze z rospedu i czwarta jednostka powstanie i oceaniczna (jak niegdys legendarny Orze£) i jak trza bedzie to sie pod Murmansk podp£ynie i zaparkowane tam jednostki, zdemoluje - ot co!!

    1. wqq

      Panie Babinicz Polska zakupiła licencję w Niemczech na korwety typu MEKO .Projekt tak się spodobał że z planowanych 6 okrętów z opcją na 3 dodatkowe wyprodukowaliśmy 1 kadłub .Mam nadzieję że wie pan o czym piszę , no właśnie nasz nieustraszony GAWRON . Była i jest technologia i plany, ponoć również fachowcy ,jest stocznia i mityczni specjaliści . Ostatecznie kroi się duużą motorówka za 1.1mld. Taki jest efekt gdy powierza się Polskim stocznią budowę czegokolwiek . Pomijając okres realizacji ( zasługa polityków) to kadłub wygląda jakby klepany był w garażu , to że mało co do siebie pasuje jest normą i pochodną organizacji dostaw wyposażenia , bieżącej realizacji zmian w dokumentacji .Krótko mówiąc inwestor czyli IU MON zakontraktował dostawy wyposażenia , systemów walki , kadłuba , ale nie wyznaczył podmiotu wiodącego w tym projekcie czyli tzw. inżyniera projektu odpowiedzialnego za konsolidację poszczególnych podsystemów w całość . Efekt jest taki że obecnie nie ma NIC .Dalej pan uważa że zaryzykują swój projekt okrętów podwodnych wchodząc w układy z MISTRZAMI ŚWIATA w budowie nieuzbrojonych ale za to najdroższych okrętów .Jako kraj dajmy sobie spokój z budową , kupmy gdzie indziej będzie taniej solidniej i szybciej .Ludzi ze stoczni MW i IU MON najpierw należałoby nauczyć myśleć za nim powierzy im się jakiekolwiek zadanie .

  10. cotozaroznica

    Wychodzi na to, że najpierw należy zakupić zagranicznych specjalistów i planistów.

  11. lewy

    Poprawcie mnie proszę, ale skoro zależy nam tylko i wyłącznie na elementach odstraszania, to zamiast kupować drogie OP, może skupić się na mobilnych, lądowych wyrzutniach rakiet manewrujących ewentualnie balistycznych i tyle, tak jak my robimy w portki słysząc Iskander.

    1. cotozaroznica

      Francuskie systemy średniego bądź krótkiego zasięgu, niestety odrzucone dla Patriota, posiadały zdolność zwalczania Iskanderów.

  12. marcin

    budowa op w Polsce do prosta droga do tragedii na morzu. Zastanówcie się, co robicie, ten przemysł stoczniowy nie ma żadnego doświadczenia przy budowie tego typu jednostek.

    1. ekonomista

      BZDURY! Jeżeli odpowiedzialna będzie ZAGRANICZNA firma (szwedzka, niemiecka, francuska?) i dobierze sobie polskiego partnera to bez problemu wybuduje. Największym problemem Polski jest syndrom Piłsudskiego: przywódcy/dyrektorzy mają tendencję do otaczania się pięć razy głupszymi od siebie. Zagraniczny partner to wyeliminuje.

    2. ekonomista

      Odnośnie doświadczenia: Shell przenosi do Krakowa HANDEL ROPĄ i GAZEM. Jakie doświadczenie ma Kraków w dziedzinie handlu ropą i gazem?????

  13. Pim

    Wszystko fajnie. Jaka jest moc odstraszania 16-20 pocisków manewrujących z głowicą 500kg? Wzorujemy się na Izraelu, tylko że ich odstraszanie opiera się o głowice atomowe. A jak mówi reklama "prawie robi wielką różnicę". Jak już bedziemy mieli te rakiety to co ze zwiadem, rozpoznaniem, ochroną baz. Budujemy typowe "capital ships" na które nas stać z trudem. I co przycumujemy je do nabrzeża w Gdyni, czy na Helu? Wrzesień 39 pokazał co się dzieje z okrętami uwięzionymi w porcie...

    1. jaan

      To oczywiste że najważniejsze elementy MW muszą wylądować na zachodnim wybrzeżu,

    2. NyX

      500kg głowicy bojowej w zupełności wystarczy do zniszczenia albo wyeliminowania okrętu z walki. W czasie wojny o Falklandy Argentyna zniszczyła brytyjski niszczyciel rakietowy i okręt transportowy, rakietami exocet w obu przypadkach głowica nie wybuchła ale niedopalone paliwo rakietowe załatwiło sprawę.

  14. marcin

    Budowa op w Polsce będzie znów przypominać korwetę Gawron. Budowa trwa dłużej niż atomowego lotniskowca. Już nie mówię o jakości. Skończy się jeszcze tragedią na morzu.

  15. K

    Wspólne z Norwegami i innymi to powinniśmy mieć zdjęcie a nie okręty lub inne uzbrojenie. Zastanawiam się, jaki trzeba mieć zakuty łeb ,żeby o czymś takim myśleć, UCZYĆ SIĘ HISTORII I WYCIĄGAĆ Z NIEJ WNIOSKI.

    1. kapralek

      Masz rację jedynym krajem nie współpracującym z innymi przy produkcji uzbrojenia jest KRLD, świetny wzór..

  16. m

    Okręt podwodny z rakietami przeciwokrętowymi jest dużo sensowniejszym pomysłem, niż z pociskami manewrującymi. Tyle tylko, że czas integracji z okrętem podany w tekście tj. ok. roku 2024 ....... Rozciągnięcie w czasie programów zbrojeniowych już jest znaczne, w zasadzie od dobrych kilku lat piszemy o tym, co będzie,a bardzo niewiele jest :)

  17. Gość

    W razie konfliktu na dużą skalę bezpiecznych szlaków morskich dla naszej floty nie damy rady utrzymać. Strategia opracowana wcześniej pod nazwą "Polskie Kły" jest dla Polski optymalna i w tym kierunku należy podejmować wysiłki. Musimy mieć rakiety manewrujące ,ponieważ każdy potencjalny agresor robi bilans strat. Gdy będziemy łatwą zdobyczą, to tym będziemy zachęcali jeszcze do agresji na nas.

    1. Zenio

      A to niby dlaczego? Na Bałtyku wraz z sojusznikami mamy ok 10 krotną przewagę nad flotą potencjalnego przeciwnika.

  18. rapid

    Budowa przez prywatną firmę ORP Kormoran idzie z godnie z planem ,ciekawe jaką minę będzie miał Ślązak kiedy Kormoran jesienią wejdzie na stan MW ,na pewno będzie zazdrościł takich '' preziów '' co dbają o dobrą reklamę

    1. jurex

      Ślązak vel Gawron już dawno by pływał, gdyby gestor zachowywał się tak samo w stosunku do własnej stoczni jak do podmoiotu prywatnego.Wyobraż sobie waść zlecenie budowy Kormorana prywatnemu podmiotowi "systemem gospodarczym".

  19. marcin

    Nie słyszałem, aby jakieś państwo wspólnie z drugim kupowała okręty. Jest to chore w założeniu.

    1. Boczek

      N.p. ANZAC MEKO 200 ANZ - bardzo udany projekt. U progu stoi nowy batch. Jednak kryteria obu marynarek muszą być prawie identyczne co nie ma miejsca w przypadku PL i N

    2. anakonda

      jest jeszcze wiele rzeczy o których nie słyszałes i nie usłyszysz i nie oznacza to ze to jest złe.Ekonomia rzadzi sie swoimi prawami i warunki oplacalnosci zmieniaja sie z dnia na dzien co nie znaczy ze musisz to rozumiec jesli nie masz z tym do czynienia .Istota rozwoju jest ciagłe poszukiwanie nowych lepszych rozwiazan i to co dzis jest oplacalne jutro juz jest nieekonomiczne - życie

  20. śmieszek

    Słyszałem, że za dwa lata USA zakaże w Polsce produkcji taczek budowlanych. Jedynie będą produkowane te, które maja koła pompowane produkcji Lockheed Martin :)

  21. Gość

    Okręty podwodne bez rakiet manewrujących nie są Polsce potrzebne w chwili obecnej. Nam w obecnej sytuacji geopolitycznej potrzebne są systemy odstraszania, by każdy potencjalny agresor wiedział, że za atak na Polskę trzeba zapłacić wysoką cenę. A rakiety manewrujące na okrętach podwodnych ,mogą być częścią takiego systemu. Na morzach przy totalnej wojnie szlaków morskich nie obronimy ,gdybyśmy kupili nawet sześć okrętów podwodnych. Taktyka obronna Polski tzw. "Polskie Kły" jest dobra i należy ją realizować. W mojej ocenie poprzednia władza w Polsce dobrze mówiła ,ale z realizacją było tragicznie. Należy realizować tą strategię faktycznie i będzie dobrze.

    1. ekonomista

      Myślę, że groźba zatopienia okrętu wojennego przeciwnika w dowolnym miejscu świata jest dla potencjalnego agresora nawet groźniejsza od rakiet manewrujących. Przy produkcji w Polsce możemy kupić nawet więcej, niż 3 OP. Myślę, że potrzebujemy dwa typy: mały na Bałtyk i większy, by sobie pływał po jakiś oceanach. Dzięki temu będziemy w stanie dokonać odwetu na każdym, posiadającym choćby jeden okręt wojenny kraju świata!

  22. nikt ważny

    Czytam te komentarze i czytam i przecieram oczy ze zdumienia. Nowe OP dla Rzeczpospolitej? Macie jakieś złudzenia? Nic takiego nie będzie przez nabliższe 30 czy 50 lat albo i dłużej jak RP przestanie istnieć. Gdybyście nie byli tak oderwani od rzeczywistości to z szeregu informacji poskładalibyście cały obraz czy jak to amerykanie mówią Big Picture. Nie ma za co, nie ma z kim, nie ma gdzie wybudować i nie ma woli nie mówiąc o determinacji. Na całość składają się nie tylko czynniki ekonomiczne i potrzeby ale uwarunkowania gospodarcze, geopolityczne, technologiczne, produkcyjne (jak myślicie ile stoczni produkuje OP i jak długie są kolejki zamówień?). Wyprodukowanie durnych NSM trwało lata a Wy roztaczacie bajki o tym że będą u nas nowe OP. Ja będzie JEDEN nowy OP za 10 lat to będzie sukces.

    1. boss

      niestety to prawda !!! nawet wiele razy na ..farbe bojowke brakowalo by pomalowac burte od strony mola by ..defilade i gosci przyjac a co dopiero OP pare sztuk 3 ??! zakupic ..wrescie !!!! taka prawda nie potrafimy nawet ,,ziemiorow ,, z wazywniaka na czas dowiesc na okret ktory idzie w morze

  23. Ari

    Ile okręty proponowane Polsce mogą zabrać uzbrojenia??????????Torped,pocisków manewrujących

  24. do populisty

    To że nie ma granatników czy obrony przeciw lotniczej to niech się martwi armia lądowa, co to obchodzi marynarzy ,którzy sprawniej przedstawili swoje wymogi odnośnie modernizacji .To ,że przez dziesiątki lat nie wprowadzono masowo prostej broni jakim miał być granatnik nie zostawia suchej nitki na decydentach z armii lądowej ,którzy doprowadzili do takiej sytuacji.

  25. Kosa

    "Boczek Środa, 02 Marca 2016, 19:40 Wszyscy podobną współprace proponowali. Niemcy najbardziej powściągliwie - bo nie obiecują gruszek na wierzbie. Kto ma u nas w sterylnych warunkach obrabiać stal amagnetyczną?" Panie Boczek bądźmy sprawiedliwi, stocznia remontowa Shipbuilding Gdańsk doskonale sobie poradziła z obróbką stali austenitycznej podczas budowy Kormorana II. Okręt został zwodowany przed termin, co w naszych warunkach jest godne pochwały.W swojej klasie reprezentuje światową czołówkę. Można, widocznie można. I takie zakłady powinny być premiowane, nagradzane za dobrą pracę. Tutaj apel do naszego MON aby nie czekać tylko zamówić dwa kolejne Kormorany. Aby Ci wszyscy specjaliści nie rozjechali się po świecie. Teraz wyobraźmy sobie sytuację gdy ten kontrakt trafiłby do stoczni SMW, pewnie w ciemno można zakładać powtórkę Gawrona. Ogólnie ta cała SMW to patologia III RP w pigułce. Jestem za tym aby każdy dostał drugą szansę, niestety jeśli ktoś nie szanuje pieniędzy podatników to nie ma zmiłuj. "Boczek Środa, 02 Marca 2016, 19:40 A Francuzi obiecują wszystko i... - w 5 państwach wisi DCNS prokurator na szyi - USA, Francja, Szwajcaria, Tajwan, piątego nie pamiętam. - amerykanie ostrzegają Australijczyków przed współpracą przy budowie u-bootów. Powód, lekkomyślne obchodzenie się Francuzów z dostępem do rozwiniętych technologii. Byc moze chodzi o ewentualny ban USA w tym programie." W przypadku USA to czysta polityka, oraz okazanie wdzięczności dla swojego sojusznika za wydane grube miliardy dolarów na amerykański sprzęt oraz ciągła bardzo mocna współpraca wojskową na Pacyfiku. Dokładnie chodzi o Japonię, USA po prostu lobbuje na rzecz japońskiego Sōryū. Jeśli Polska byłaby zainteresowana( warto czasem pomarzyć) okrętem oceanicznym to właśnie Sōryū byłby moim numerem jeden. I ma to sens, zunifikuje to sojuszniczą flotę na Pacyfiku oraz wpłynie na interoperacyjność tych jednostek(przeglądy, naprawy, będę mogły być wykonane również u sojusznika który będzie użytkował ten sam tym jednostki). Podobno jeszcze Filipiny oraz Tajwan są zainteresowane okrętami z Japonii. Bój o Australię zapowiada się ciekawie: Niemcy -TKMS- Type-216 Francja - DCNS- z Barracudą wersja z napędem konwencjonalnym nazwana -Barracuda Block 1A, ciekawe jak to wyjdzie w praktyce Francuzom. Japonia - Mitsubishi Heavy Industries / Kawasaki Shipbuilding - Sōryū Co do wpadek to jeśli być obiektywnym przydarzają się każdemu. TKMS również nie ustrzegł się problemów podczas budowy okrętów dla Grecji. Przeciekające peryskopy, problemy z napędem systemu ogniw paliwowych, bardzo mocne wibracje oraz nieszczelność okrętu podczas pływania pod wodą plus głośna praca, usterki pracy systemu zarządzania okrętem – ISUS. Kończąc na tym ze okręt pływał przechylony(przechył boczny dochodził do 56o), pływał po prostu krzywo mówiąc kolokwialnie:). Można dodać również http://www.defence24.pl/184865,problemy-okretow-typu-212-niemieckiej-marynarki-wojennej-kary-dla-tkms Grecy stanowczo odmówili przyjęcia tego okrętu, wtedy to TKMS złożył propozycję na ten sam okręt Polsce. Choć summa summarum w końcu obie strony doszły do porozumienia. Widać więc błędy zdarzają się każdemu bez wyjątku, nawet tym najlepszym. Natomiast aby być szczerym, uważam ze U212 to klasa sama w sobie. Zgadzam się również ze U212 jako okręt przewyższa Scorpène. Niemniej atutem francuskiej oferty jest okręt zintegrowany z rakietami.W przypadku A26 oraz U212 będzie trzeba szukać dostawcy zewnętrznego, najlepiej już pierwsze kroki/ zapytanie uczynić podczas wyboru okrętu. Do wyboru prawdopodobnie jest: - USA-Tomahawk, niestety tutaj może być ciężko, USA nie chętnie dzieli się tymi zabawkami p.Hiszpania. - Izrael ze swoim Popeye Turbo. - Indie z pociskiem Nirbhay zasięg podobno nawet do 1500km, choć to wszystko trzeba brać z przymrużeniem oka na chwilę obecną, dodatkowo przystosowanie pocisków dla okrętów podwodnych idzie opornie . - Norwegia - Kongsberg pracuje nad pociskiem NSM dla okrętów podwodnych. Tutaj mamy bardzo dobrą współpracę więc problemów być nie powinno. - Korea Południowa z pociskiem Hyunmoo IIIC zasięg do 1500km. Korea pokazuje ze jest otwarta na współpracę, może warto spróbować. Oczywiście dla mnie faworytem tego przetargu jest Szwedzki A26. Już jego poprzednik pokazał ze jest znakomitym Silent Killerem, podczas owianych już legendą manewrów z marynarką USA. Szwedzki Gotland podczas symulowanych walk z US Navy wygrał prawie wszystkie starcia. "Zatopił" lotniskowiec Ronald Reagan, atomowe okręty podwodne typu Los Angeles. Oszukał zespoły ZOP powietrzne oraz morskie. Na koniec wykrył atomowy lotniskowiec typu Nimitz, do którego mógł wystrzelić salwę 4 torped, co pewnie oznaczało by długi marsz na dno, lecz poprzestał na wykonaniu pamiątkowego zdjęcia jednostce Nimitz:). Niemcy z U212 niestety są niechętne w kwestii dzielenia się technologią. Szwecja tutaj może zaoferować nam o wiele więcej. Mam nadzieję również ze strona niemiecka zauważyła ze w Polsce ostatnio były wyboru, co za tym idzie zmieniła się władza. Donalda również już nie ma, i byle ochłapy rzucone na stół już tak łatwo nie przejdą jak za poprzedniej ekipy. http://www.defence24.pl/27725,mon-oficjalnie-wymagania-na-okret-podwodny-beda-zmieniane-poniewaz-nie-spelnial-ich-niemiecki-okret-typu-212a "Boczek Dzisiaj, 03 Marca, 7:57 Nikt nie włoży ręki do współpracy z DCNS - firma, którą tkwi w gó... po szyje" Oj Panie Boczek, ładnie tak na kolegów z branży? To nie przystoi takiemu dżentelmenowi jak Pan, bądź ze Pan miłosierny.Ja wiem ze Pan całym sercem za TKMS stoi, ale może warto podejść do sprawy w staroświecki niestety już sposób? Po ciężkim boju wygrana smakuje lepiej, jej smak jest jeszcze większy kiedy walczyło się zgodnie z regułami gry, bez ciosów poniżej pasa kiedyś sędzia nie widzi:).

    1. Boczek

      "...stocznia remontowa Shipbuilding Gdańsk doskonale sobie poradziła z obróbką stali austenitycznej..." - jeżeli korozja międzykrystaliczna i pękające spoiny jest formą doskonałości...jak ćwierkają mewy na dachu? "TKMS również nie ustrzegł się problemów podczas budowy okrętów dla Grecji." Problemy były znane - brak pieniędzy na przejęcie okrętów - no i klasyczny Grecki model biznesowy :(. Polskim oficerom jakoś te problemy nie wpadły w oko i chcieli je przejąc. Kiedyś miałem okazję uczestniczyć w budowie pewnego statku dla Greków i problemy zdania systemu z powodu - uwaga - niewłaściwego odcienia zieleni pompy były iście zabawne. Ponieważ absurd już prawie sięgał nieba, dla jaj pomalowano pompę na różowo i ośmieszono grecki nadzór budowlany. Nawet chyba tak zostało. "Choć summa summarum w końcu obie strony doszły do porozumienia" - no właśnie pewnego dnia problemy zniknęły jak zaczarowane. Problem znam z pierwszej ręki bo mój kumpel z TKMS siedział w Grecji. Link to miła sprawa, ale ja korzystam z innych źródeł - na podstawie doniesień prasowych moja firma nie uzyskałaby nigdy jakiegokolwiek zlecenia. O realizacji już nie mówiąc. A poza tym nawet - Niemcy wyeksportowali od '60 chyba więcej OP niż reszta świata zachodniego do kupy wzięta zbudowała. Były problemy? Tu życzę innym podobnego wskaźnika skuteczności. Podobnie nawodne - nikt na świecie nie zbudował jeszcze tylu jednostek w stoczniach klienta - poczynając od Turcji w latach '70 - która po 25 latach i wielu wspólnych projektach stała się niezależna, ale konsekwentnie kroczyła - również mimo porażek - raz obraną drogą. " Niemniej atutem francuskiej oferty jest okręt zintegrowany z rakietami." I tak, i nie. Po mimo, że wierzę, ze integracja poszłaby im łatwo, to nie ma jednak jeszcze żadnego Skorpène z odpalanymi z pod wody missiles. Jeżeli chodzi o samą platformę, to Niemcy mają dużo większe doświadczenie. Izrael był tylko jednym z klientów i IDAS działa. Ponadto AIP oferowana dla Scorpène jest już 3 typu. Który kiedykolwiek działał? No i, 76 m to na Bałtyk i Północne to jakieś nieporozumienie. I jestem przekonany, że Francuzi zmienia zdanie co do MdCN - to tylko blef. A zatem w zasadzie Skorpène is dead i ponadto Siemoniak słusznie rozdzielił platformę i missiles, aby nas Francuzi finansowo nie "wypatroszyli jak gęś wielkanocną". Zostały 2 małe "Jaegermeister" ;) 212A/214 i A26-widmo. Paradoksalne, jak niektórzy martwią się o H225M ASW, kompletnie pomijając w ogóle nie istniejącą "wersję morską" A26. W przeciętnie dużej firmie, za decyzje w takim kierunku, odpowiedzialny manager wyleciałby natychmiast za ignorowanie reguł "risk management", jeszcze zanim realizacja projektu by się rozpoczęła. Znasz taka regułę, że osoby prywatne (nie "bestialsko zamożne") powinny kupować nowe modele samochodów po pierwszym face lifting'u. Czy nasze państwo jest "bestialsko zamożne"? Można Niemców zwodzić Francuzami i Niemcami, aby uzyskać lepsze kondycje - ale nie więcej. "Szwedzki Gotland podczas symulowanych walk z US Navy wygrał prawie wszystkie starcia. "Zatopił" lotniskowiec Ronald Reagan,..." Tak, jednak 20-25 letnią przewagę technologiczną Niemców nad Szwedami demonstruje fakt, który miał miejsce już w 2001 roku - a więc 3 lata wcześniej od Gotland'a (w 2004), kiedy 206 (konstrukcja z 1969 roku) uczynił to już w 2001 roku (U24, JTFEX 01-2) i "zatopił" USS Enterprise - Gotland to konstrukcja z 1990 roku. Ponadto 212A jeżeli się nie mylę w 20132 przeszedł Atlantyk do USA na AIP ani raz się nie wynurzając. Ponadto konstelacja dwóch pań w Niemczech, które są Polsce wyjątkowo przychylne i oferta pani vdL o mieszanych załogach/nieodpłatnym leasingu przy zdrowym rozsądku przesadza o wszystkim. Sorry ale za mniejsze pieniądze nie dostaniemy nigdy natychmiastowego dostępu do top know how i najnowszych technologi. Zresztą opisałem to w kontekście pozyskania i budowy z Niemcami. Można to odrzucić, ale żeby się tym w ogóle nie zainteresować... Co do fairness. Dobrze by było, gdyby nieefektywne francuskie państwowe (stad tez pewnie ich ceny) koncerny zbrojeniowe, w równie białych rękawiczkach, które drogi(a?) Koso postulujesz, wygrywali przetargi tak jak Szwedzi, Norwegowie czy Niemcy. OK, TK (bez MS) musiał tez przejść ładnych parę lat temu swoją drogę cierniową. Z samymi kolegami francuzami współpracuje się dobrze - rzadko bo rzadko Thales to tu głównie były Hollandse Signaalapparaten.

    2. Davien

      Z tym,że A-26 nie będzie tak szybko dostępny, no i ten okręt jest dopiero budowany w pierwszych egzemplarzach więc nie wiadomo co z niego wyjdzie. Szwedzi też mieli już poważną wpadkę z Collinsami.