Reklama

Narodowe Centrum Studiów Strategicznych opublikowało na łamach swego serwisu internetowego kompleksową analizę dotyczącą uwarunkowań i zaleceń związanych z tworzeniem obrony terytorialnej w Polsce. W ramach raportu znalazło się miejsce dla przestudiowania koncepcji tworzenia jednostek wojskowych tego rodzaju w naszym państwie, opis uwarunkowań, w jakich tworzony będzie ten nowy komponent Sił Zbrojnych, symulacja taktyczno-operacyjna oraz wnioski merytoryczne.

Ilustracja: NCSS

Wraz z publikacją raportu odbyła się jego publiczna prezentacja, w której z ramienia NCSS udział wzięli Dyrektor Działu Programów Militarnych NCSS Mariusz Kordowski, a uwagi i wnioski do raportu przedstawili gen. dyw. rez. Lech Komornicki (były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP), dr Paweł Makowiec (Stowarzyszenie ObronaNarodowa.pl) oraz red. Tadeusz Wróbel (miesięcznik ,,Polska Zbrojna”). Spotkanie prowadził Maciej Miłosz (dziennik Gazeta Prawna). Po prezentacji raportu oraz komentarzach prelegentów odbyła się sesja pytań i odpowiedzi z udziałem publiczności.

Raport NCSS przedstawia trzy główne koncepcje utworzenia wojsk OT, określone jako "koncepcja terytorialna" (lekka piechota działająca na szczeblu lokalnym, brygady na szczeblu województwa, wyposażone w uzbrojenie przeciwpancerne i przeciwlotnicze), "koncepcja zmechanizowana" (zakładająca utworzenie brygad wojsk zmechanizowanych obsadzanych przez niezawodowych żołnierzy OT, wojska tego rodzaju wspierałyby bezpośrednio wojska operacyjne w działaniach obronnych) oraz "koncepcja milicyjna" (zbliżona organizacyjnie do koncepcji terytorialnej, ze znacznie większym akcentem położonym na współdziałanie i wsparcie formacji podlegających pod Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, takich jak policja, straż graniczna). Wszystkie te koncepcje zostały szczegółowo omówione, poddano je analizie i wskazano mocne i słabe strony.

Autorzy jako cele i zadania formacji terytorialnych wskazali: militarne działania bojowe; militarne działania wspierające; niemilitarne działania o charakterze milicyjno-prewencyjnym; niemilitarne działania związane z przeciwdziałaniem skutkom klęsk żywiołowych oraz działania społeczno-promocyjne. Ich zdaniem cele te wypełniać powinny i będą jednostki OT sformowane w każdej opisywanej koncepcji - różny będzie jedynie nacisk kładziony na poszczególne cele. Eksperci NCSS podkreślają przy tym znaczenie współpracy z wojskami operacyjnymi, szczególnie istotne w przypadku formacji utworzonych na bazie "koncepcji zmechanizowanej", ale niezwykle istotnej również w dwóch pozostałych przypadkach.

Dużą część opracowania poświęcono wykorzystaniu zasobów ludzkich, wiedzy i doświadczenia członków organizacji proobronnych i związków harcerskich, co jest zgodne z założeniami resortu obrony. Podkreślono, że podobnie wygląda sytuacja w państwach, w których tego rodzaju formacje obronne są najlepiej rozwinięte i dysponują bogatą tradycją (Szwecja). Organizacje te miałyby współpracować na terenie powiatu i województwa ze strukturami OT. Jako kolejne źródło zasobów ludzkich dla formacji terytorialnych autorzy wskazują uczniów klas mundurowych i weteranów. Zwłaszcza rola tych ostatnich, dysponujących realnym doświadczeniem bojowym, jest trudna do przeceniania. Eksperci NCSS są przekonani, że osoby takie mogłyby pełnić rolę instruktorów w jednostkach OT.

W dyskusji po prezentacji raportu komentatorzy zdecydowanie podkreślili, że nawet nieletni harcerze mogliby zdobywać podstawowe umiejętności, związane ze szkoleniem wojskowym w ramach działaności swych organizacji. Po uzyskaniu pełnoletności osoby takie miałyby ułatwiony wstęp do jednostek obrony terytorialnej - podobne rozwiązania funkcjonują choćby w państwach skandynawskich. Podkreślono, że kwestia szkolenia i - ogólnie - przygotowania młodych ludzi do służby powinna być powiązana z działaniami ministerstw innych niż obrony narodowej. W tym kontekście wymieniono Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Za kluczową sprawę uznano prowadzenie szkoleń dla oficerów i podoficerów OT, postulując nawet stworzenie nowego centrum szkolenia OT, korzystającego z wybranych doświadczeń jednostek lekkiej piechoty, wojsk aeromobilnych i doświadczeń żandarmerii wojskowej, jako najbardziej przydatnych w specyficznych działaniach wojsk terytorialnych.

Gen. Leon Komornicki w swoich uwagach do raportu podkreślił kilka elementów, na które - jego zdaniem - kładzie się obecnie zbyt mały nacisk w czasie dyskusji o kształcie formacji terytorialnych. Za jedną z najważniejszych spraw związanych z przygotowania do obrony prowadzonej przez formacje OT uznał przygotowanie terenu (ufortyfikowanie przewidywanych kierunków natarcia nieprzyjaciela). Pozwoli to na zmniejszenie liczebności wojsk. Zdaniem generała w dobrze przygotowanym terenie nawet stosunkowo lekko uzbrojone jednostki obrony terytorialnej zdołają zatrzymać lub poważnie opóźnić działania przeciwnika. Podkreślił też, że bez OT nie można mówić o skutecznej obronie państwa.

Gen. Komornicki odniósł się też do sprawy szkolenia. Uznał, że konieczny jest jednolity system szkolenia, także fizycznego, młodego pokolenia Polaków. Powinno być to dwumiesięczne, obowiązkowe szkolenie wojskowe, z programem ujednoliconym dla wszystkich jego uczestników. Konieczne jest też zaktualizowanie stanu rezerw osobowych dla WP na wypadek wojny. Zdaniem generała szczególnie dramatycznie wygląda sytuacja w przypadku oficerów rezerwy.

Zarówno autorzy, jak i komentatorzy raportu zgodnie podkreślali, że jedynym sposobem budowy obrony terytorialnej będzie jej możliwie największe oparcie na zasobach lokalnych, wykorzystanie wiedzy o terenie powiatu lub województwa i ścisłe współdziałanie z wojskami operacyjnymi. Dyrektor Mariusz Kordowski stwierdził, że przewidywane utworzenie 17 brygad OT to wynik realistycznej oceny sytuacji, oparte na zasobach województwa, pierwszej jednostki administracyjnej zdolnej wspierać jednostkę wielkości brygady (z uwzględnieniem województwa mazowieckiego i Warszawy zdolnych do wystawienia dwóch brygad).

Zdaniem Mariusza Kordowskiego brygada OT powinna być formacją głównie szkoleniową, nastawioną na konsolidację treningu mniejszych formacji OT, uczącą ich współdziałania na wyższych szczeblach, w ramach większych ugrupowań. NCSS uważa, że liczba 17 brygad jest - w tej chwili - wielkością optymalną, która w przyszłości może ulec zwiększeniu. Mariusz Kordowski jest także przekonany, że konieczne są odpowiednie uregulowania prawne, pozwalające na finansowanie lokalnych struktur OT przez miejscowe podmioty gospodarcze i osoby prywatne, na zasadach podobnych do tych, z jakimi spotykamy się przy współfinansowaniu i dopasażaniu podmiotów takich jak szpitale lub straż pożarna.

W podsumowaniu dyskusji stwierdzono, że do przyciągnięcia ochotników do OT konieczny jest szereg działań, związanych zarówno z promowaniem idei obrony terytorialnej, jak i powstaniem systemu zachęt dla członków tego rodzaju wojsk. Współautor raportu Maciej Paszyn stwierdził, że chodzi o odpowiednie wynagrodzenia, gwarancje zatrudnienia dla osób pracujących, ubezpieczenia ZUS, itp.

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. topaz

    Najfajniejszy cytat z tego raportu: "Wyposażona w broń maszynową, umundurowana formacja paramilitarna, może stanowić skuteczny środek zapobiegawczy (odstraszający) działaniom antyrządowym" Nie mam więcej pytań....

  2. Aron009

    Dlaczego tworzy się obronę terytorialna skoro nasze jednoski mają słaby % ukompletowania nie mogę tego pojąć????????

    1. Tomek72

      Bo do wojska nie każdy chce iść - są ciekawsze zawody, ale ludzie w nich pracujący też chcą bronić własnego podwórka? Bo jest to efektywne ekonomicznie ? ("...For approximately 10 percent of the Army budget, the Army National Guard provides 34 percent of the Army’s total personnel and 40% of its operational force...)" Ale oczywiście podstawa do armia zawodowa (tego chyba nikt nie kwestionuje).

  3. Tomek72

    Jeszcze nie czytałem raportu, ale wiem, że bez analizy stanu gospodarki i wpływu wybranego modelu na gospodarkę - może się okazać że wydatki na obronność (w tym OT) zarżną gospodarkę i koło się zamknie. Na 3 krotne zwiększenie wydatków na obronność (np w celu uzyskania 300.000 armii zawodowej - po prostu nas nie stać) Jestem gorącym zwolennikiem dobrze przeszkolonej, odpowiednio wyposażonej OT jako uzupełnienia dla DOBRZE PRZESZKOLONEJ i DOBRZE WYPOSAŻONEJ armii zawodowej. Nie jestem specjalistą, ale obowiązek obrony Polski POWINIEN BYĆ POWSZECHNY (dla każdego obywatela), co nie oznacza, że każdy ma obowiązek pójść do wojska ... Szkolenia z zakresu reagowania kryzysowego (główne nakierowanie - katastrofy naturalne i technologiczne) mogą być podstawą do dalszych szkoleń a powinny się zaczynać od szkoły podstawowej (procedury alarmowe, ewakuacja, podstawy pierwszej pomocy). W szkole średniej kontynuacja i wprowadzenie elementów typowo obronnych (strzelanie - obowiązkowe). Potem już w zależności od predyspozycji różne ścieżki doskonalenia i regularnych ćwiczeń (np pierwsza pomoc i reanimacja obowiązkowo okresowo dla każdego kierowcy np 1 na 5 lat). Strażacy muszą pozostać strażakami (w czasie konfliktu strażacy też są potrzebni), podobnie ratownicy (ale każdy z nich może dobrze strzelać i warto go do tego zachęcić). Regularne szkolenia wojskowe dla różnych typów OT. Za udział w tych szkoleniach - może warto by jakieś ulgi podatkowe wprowadzić, nagrody za wyniki. Dofinansowanie zakupu (wybranych podstawowych modeli broni i amunicji). Dostęp do strzelic. Sam strzelałem i wiem, że dalej można nauczyć "grupę 10% predysponowanych strzelców" - podstawowych umiejętności strzelca wyborowego. Nie każdy z nich musi zostać snajperem, nie każdy musi zostać nowym " Simo Häyhä" (705 trafień śmiertelnych), czy Craigiem Harrisonem (strzelającym na 2,5 km). Oczywiście strzelanie to tylko jedno z zagadnień i nie wyczerpuje OT

  4. Przemo

    Moja koncepcja to duża ilość strzelców wyborowych oraz granatników ppance.

    1. Jenerał

      A nasza koncepcja to tradycyjne przeoranie artylerią drogi dla kolumny zmechanizowanej. Możesz sobie odpuścić pogrzeby dla snajperów i chłopców z RPG. Nie będzie czego zbierać.

    2. krzysiek

      popieram - gdyby w Warszawie wyszkolić z 5000 strzelców wyborowych nikt do miasta by nie wszedł a jeśli by wjechał to ile da radę siedzieć w tym czołgu bez wyjścia na zewnątrz? dzień? dwa? a potem....

    3. Nemo

      Zapatrzył się na Finów sprzed niemal wieku. Nie ten czas. Nie ten teren. Nie ta armia. Nie ta koncepcja...

  5. ern

    A tymczasem Pani Bieńkowska w pocie czoła dopina przepisy koncepcji pozbawienia legalnych posiadaczy w UE broni półautomatycznej. Na jej mocy policja będzie konfiskowała (w ostatniej wersji nawet bez odszkodowania) broń od każdego obywatela który wg ustawodawcy "mógłby być potencjalnym źródłem zaopatrzenia dla terrorystów". Swą ministerialna rączkę do tego przyłożył bez żadnego słowa sprzeciwu a nawet wręcz z zapałem pan Błaszczak. Życzę powodzenia w budowaniu OT w Polsce w czasie gdy Bruksela i policja zacznie rozbrajać tę garstkę która ma pozwolenie na broń. Ps. Przypominam że w Polsce statystyka jest coraz gorsza i oficjalne dane że mamy ok. 1,3 sztuki broni na obywatela są już nieaktualne. Mamy mniej. Ps 2. Nadal nie wiadomo kto personalnie (bo że poprzednia ekipa czyli PO jest jasne) odpowiada za opróżnienie magazynów rezerw wojskowych z AKMS. Obecnie mamy jeszcze mniej na składzie niż wtedy gdy mieliśmy niewiele.

    1. ern

      Pardon - 1,3 sztuki na 100 obywateli oczywiście.

    2. Marek

      No niestety. Tak zwane "wartości europejskie", modne od 1968r. są czymś wzorowanym na socjalistycznej równości, o której można powiedzieć "wszyscy równo mają g...". Na tych pseudo wartościach opiera się knucie urzędasów przy koncepcji pozbawienia Europejczyków prawa do posiadania broni półautomatycznej. Ich zdaniem prawo do posiadania broni należy ograniczyć wszystkim, mimo tego, że doskonale wiadomo z jakich skupisk ludzkich wywodzą się zagrażający Europie terroryści, bo inne rozwiązanie uderzyło by w wydumaną "równość", której przecież w realnym świecie nie było, nie ma i nigdy nie będzie. Większych szkodników od środowisk liberalno-lewicowych ze świecą w Europie należałoby szukać. One przecież stanowią dla nas zagrożenie gorsze niż terroryzm ISIS.

  6. Snooker

    1/ Ewentualna napaść na Polskę, będzie obliczona na wycofanie własnych jednostek w czasie krótszym niż przewidywany czas reakcji NATO. Obecnie są to 72h, a to i tak krócej niż czas mobilizacji naszych papierowych brygad. W tym czasie przeciwnik dokona możliwie największych zniszczeń gospodarczych, unikając starć z naszymi oddziałami. Po czym wycofa się i wspaniałomyślnie przystąpi do rozmów pokojowych. Taki rajd może potrwać nawet jedną noc, bo ważniejsze od skali zniszczeń będzie jego bezkarność i wpływ na wewnętrzną stabilność Polski/Sojuszu. Tu nie ma czasu na zwoływanie rezerwistów do składu broni który, który zostanie zablokowany jak strategiczne punkty na Krymie. 2/ Lekka piechota oparta o rezerwistów, w naszych warunkach geograficznych ma sens tylko w miastach. Potencjalnym przeciwnikiem są ciężkie oddziały zmechanizowane i pancerne, na których korzyść działa równinne ukształtowanie kraju. Lub lekkie ale doborowe oddziały desantowe, przeważające nad rezerwistami wyszkoleniem. Jedyne co "lekka-rezerwa" ma do wykorzystania, to znajomość skomplikowanego czyli aglomeracji.

    1. Nemo

      Rajd? Wystarczy jedna salwa z Koalicyjek z Kaliningradu, żeby rynki zwariowały a NATO się zaczęło zbierać na z góry upatrzone pozycje do Niemiec...

    2. wojt

      Szesciodniowa wojenka jak z Gruzja i wracamy do lat '90. W tym czasie nawet nie zdaza zwolac konferencji w siedzibie NATO.