Siły zbrojne
Francuscy żołnierze opuścili Timbuktu w Mali
Francuskie wojsko kontynuuje redukowanie swojej dotychczas wysoce rozbudowanej obecności militarnej w Mali. Będącej oczywiście pochodną operacji Serval zapoczątkowanej jeszcze w 2013 r. Tym razem, likwidacji podlegała baza wojskowa zlokalizowana w słynnym mieście Timbuktu. Trwa to w momencie, gdy cały czas pojawiają się pytania o stabilność władzy junty wojskowej w Mali, ale też możliwość pojawienia się w tym afrykańskim państwie rosyjskich najemników. Tak czy inaczej, francuscy żołnierze zamykają w sposób symboliczny jeden z ważniejszych okresów w ich działaniach antyterrorystycznych, prowadzonych poza granicami swojego kraju.
Francuscy żołnierze kontynuują zapowiedziane wycofywanie się z baz, wcześniej ulokowanych w północnej części Mali. Jest to element szerszych zmian w kształcie obecności wojskowej Paryża w regionie Sahelu, zapowiedzianej przez administrację prezydenta Emmanuela Macrona. Obecnie, już po niemal ośmiu latach aktywności militarnej w Mali, następuje przekazywanie wojskom malijskim obiektów zlokalizowanych w słynnym mieście Timbuktu. Dotychczas, analogicznie opuszczone zostały bazy w Kidal oraz w Tessalit. Sprzęt, który pozostaje w Mali lub ma być później ewakuowany miał być przetransportowany do miasta Gao.
Dla Francji i Mali ma to stanowić swoisty symbol końca dotychczasowego formatu francuskiej pomocy wojskowej w tym kraju. Nie dotyczy to tylko i wyłącznie stricte aspektów wojskowych. Mowa również o niepewności jeśli chodzi o relacje polityczne. Szczególnie, że nadal niepewna jest postawa liderów junty wojskowej względem strony francuskiej. Jej symbolem ma być chociażby rozważanie zaproszenia do Mali słynnych rosyjskich prywatnych kontraktorów wojskowych z Grupy Wagnera. Mali już teraz miało zakupić w Rosji nowe śmigłowce transportowe. Próbą dla wojskowych władz w Mali ma być proces przekazywania kompetencji w ręce cywilnych polityków. W zeszłym roku zrewoltowani żołnierze obalili prezydenta Ibrahima Boubacara Keitę, przejmując kontrolę nad krajem.
Czytaj też
Przypomnijmy, że pojawienie się żołnierzy francuskich w Timbuktu, wspartych przez wojskowych malijskich, było kluczowym elementem kontrofensywy wymierzonej w organizacje terrorystyczne. Te ostatnie próbowały wykorzystać chaos polityczny w stołecznym Bamako i uderzyły z północy kraju w kierunku południowego-zachodu. Stąd też w 2013 r. ówczesny prezydent Francji François Hollande widząc rosnącą w siłę ugrupowań islamistycznych, mogących zagrozić innym państwom, nie tylko samemu Mali zdecydował się na przeprowadzenie dużej operacji wojskowej w tym afrykańskim państwie. Terroryści zostali ostatecznie zepchnięci, a Francja rozpoczęła długotrwały okres działań kontrterrorystycznych i stabilizacyjnych. Uczestnicząc również w budowaniu zdolności sił lokalnych, które miały przejąć odpowiedzialność za bezpieczeństwo swojego państwa. Przede wszystkim odbicie takich miast jak Timbuktu nie pozwoliło na zbudowanie w Afryce odpowiedników islamistycznych bastionów na wzór miejskich kompleksów w Syrii -- Rakka czy też w Iraku -- Mosul. Stąd też, tak ważna była z perspektywy dzisiejszego spojrzenia szybka reakcja wojskowa pod wodzą Francji.
Wraz z kolejnymi latami obecności wojskowej w Mali i regionie, strona francuska zetknęła się chociażby z potrzebą przeciwdziałania klasycznej, asymetrycznej aktywności terrorystów, użytkujących chociażby improwizowane ładunki wybuchowe IED. Terroryści w Mali nadal starają się posługiwać podobną taktyką w swoich działaniach, wymierzonych w wojska i służby rządowe, a także kontyngenty zagraniczne. Dobitnym przykładem była eksplozja na drodze między Douentza i Sévaré, w regionie Bandiagara, w dniu 8 grudnia 2021 r. Zginęło w niej siedmiu żołnierzy z Togo służących w misji stabilizacyjnej ONZ w Mali (MINUSMA), którzy poruszali się w konwoju. Oznacza to brak eliminacji wszystkich zagrożeń ze strony zróżnicowanej gamy organizacji terrorystycznych. Szczególnie, że wątpliwości budzi kontrola sił rządowych nad terenami wiejskimi, poza kluczowymi obszarami zurbanizowanymi. Jednakże, operacyjnie udało się koalicji francuskiej wytrącić z ich ręki inicjatywę w zakresie potencjalnego zajęcia całego regionu i wspomnianych kluczowych miast. Co więcej, udało się również wyeliminować szereg kluczowych liderów różnych struktur, szczególnie afiliowanych przy komórkach Al-kaidy.
Pamiętać należy, że sama operacja malijska wkomponowała się z czasem w szerszą operację Barkhane (pierwotna malijska operacja Serval trwała w latach 2013-2014). Prowadzoną już w całym, żywotnym dla bezpieczeństwa tej części Afryki oraz również Europy, regionie. Obejmując działania bojowe chociażby w Burkina Faso czy też Nigrze. W sumie strona francuska była zdecydowana na dyslokowanie do działań regionalnych zgrupowania oscylującego nawet wokół ponad 5 tys. żołnierzy. Wspieranych przez komponenty lotnicze i sojuszników z regionu oraz spoza.
Obecnie Paryż widzi realną potrzebę restrukturyzacji względem konstrukcji obecności wojskowej. Przez co możemy wyróżnić takie elementy jak chociażby stawianie na format silniejszego komponentu działań specjalnych, wspierających a nie odciążających lokalne siły. Większe nasycenie działań kontyngentami z innych państw europejskich, czego świetnym przykładem jest Grupa Bojowa Takuba. Pozwalająca na sprawdzanie chociażby zdolności kooperacji państw europejskich w warunkach działań asymetrycznych, antyterrorystycznych i szkolenia lokalnych sił w Afryce. Paryż zabiega, aby grupa państw wspierających Takubę była jak najszersza, szczególnie, gdy zdecydowano się finalnie opuścić już Afganistan. Finalnie, ważnym elementem jest pozostawienie dobrej formuły kooperacji lokalnych lądowych elementów wojska i służb bezpieczeństwa z komponentami lotniczymi Francji oraz jej sojuszników. Tak, aby w przypadku potrzeby możliwe było uzyskanie efektywnego bliskiego wsparcia z powietrza CAS, rozpoznania środkami latającymi (załogowymi i bezzałogowymi), ale też odpowiedniego namierzania i wskazywania celów do uderzeń bez obecności w strefie jednostek sił lokalnych.
Czytaj też
Tak czy inaczej, to właśnie od postawy wojsk malijskich, ale też stabilizacji systemu politycznego, prawnego, ekonomicznego, etc. Czy też reform, jednoczących społeczeństwo zamieszkujące umowną północ i południe kraju będzie zależała dalej stabilizacja rejonów takich jak Timbuktu oraz okolice. Patrząc na obecny „flirt" junty wojskowej z Rosją można mieć wielkie wątpliwości czy sukcesy odniesione przez działania Francuzów wspieranych przez inne siły przełożą się na rzeczywiste bezpieczeństwo w tej części Mali. Trzeba jednak podkreślać, że właśnie operacja malijska oraz jej późniejsze elementy poza tym państwem były i stanowią nadal jeden z najważniejszych frontów walki z zagrożeniem terrorystycznym spod znaku różnych frakcji islamistów. Nie wolno tym samym pomijać wysiłku żołnierzy francuskich i sojuszniczych w Mali i Sahelu, gdy mowa jest o innych analogicznych miejscach walki z terrorystami -- od Afganistanu, poprzez Irak, Syrię, aż do Somalii.
Monkey
Niestety, najlepiej jest zostawić te państwa samym sobie. Mieszkańcy wprowadzą taki ustrój u siebie, jaki im się będzie podobać. A potem zwyczajnie nawiązać stosunki dyplomatyczne i handlowe. Wprowadzenie tam demokracji to jakieś mrzonki. Przykłady: chociażby Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Oman, Katar, Bahrajn, ChRL czy nawet Rosja. Pora juz przestać się wygłupiać.