Reklama

Siły zbrojne

Czy chińskie bombowce H-6K dosięgną Hawajów?

Chiński bombowiec H-6K - fot. Xinyang
Chiński bombowiec H-6K - fot. Xinyang

Chiny potwierdziły przyjęcie na uzbrojenie samolotów bombowych H-6K. Są one zdolne do przenoszenia ładunków jądrowych i pocisków manewrujących Changjian-10K (CJ-10k). Jak informują chińskie media, umożliwia to Siłom Powietrznym Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej rażenie celów takich, jak Okinawa, Guam czy nawet Hawaje.



Piętnaście maszyn typu H-6K zostało już dostarczone do jednostek. Jest to chińska modyfikacja pochodzącej z lat 50-tych maszyny Tu-16 (kod NATO: Badger). Najważniejsze zmiany jakie wprowadzono w najnowszej wersji to wymiana silników na mocniejsze i bardziej ekonomiczne, oraz przystosowanie maszyny do przenoszenia pod skrzydłami pocisków manewrujących. 

Czytaj też - Nowy chiński lotniskowiec z katapultami?

Zastosowanie znacznie zmodyfikowanych rosyjskich silników Saturn D-30KP umożliwia osiągnięcie zasięgu nawet 3,5 tysiąca kilometrów. Jeśli chodzi o pociski rakietowe, to pod skrzydłami można umieścić do 6 rakiet. Mogą to być naddźwiękowe pociski przeciwokrętowe YJ-12 Eagle Strike o zasięgu 400km. Jednak o wiele ciekawsze implikacje ma użycie rakiet Changjian-19K. Pocisków manewrujących o zasięgu do 2 tysięcy kilometrów, zdolnych przenosić głowice atomowe.

Czytaj również - Chińskie siły rakietowe najszybciej rozwijające się na świecie

Tym samym startujące z kontynentalnych Chin maszyny są zdolne zaatakować cele znajdujące się w odległości 5 tysięcy km. Na przykład na wyspach Japonii czy Hawajów. Nawet jeśli tego typu informacje pochodzą jedynie z Chińskich źródeł, to musza zbudzać zrozumiały niepokój zarówno w Tokio jak i Waszyngtonie.

(JS)

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. benek

    czasami dobrze jest przypomniec "sukces" Chin z 1979 r. tzw. wojne czterotygodniowa z Wietnamem, technologicznie Chiny stanowia potege jednak jej zastosowanie w polu to raczej zenada

    1. Voice of reason

      W ciągu 34 lat oddzielających czasy nam współczesne od tego konfliku, chińscy sztabowcy mogli się jednak czegoś nauczyć... Zwłaszcza że był to okres dość dynamicznych zmian, także mentalnych - tamtejsi dowódcy niekoniecznie muszą niewolniczo stosować się do taktycznych koncepcji autorstwa Mao.