Przemysł Zbrojeniowy
W ulu pełnym śmigłowców [RELACJA]
Przez cały dzień śmigłowce szkolne w bazie lotniczej RAF Shawbury wykonują różnego rodzaju zadania szkolne. Unosząc się w okolicach pasa, czarno-żółte maszyny przypominają pszczoły krążące wokół ula.
W sierpniu miałem okazję zapoznać się z funkcjonowaniem bazy lotniczej RAF Shawbury. Głównym zadaniem jednostki jest szkolenie załóg śmigłowców oraz personelu naziemnego. Z polskiego punktu widzenia zagadnienie to jest dziś szczególnie aktualne.
Przypomnijmy, że od 2019 r. kupiliśmy cztery ciężkie śmigłowce morskie AW101, osiem śmigłowców dla Wojsk Specjalnych S-70i Black Hawk, 32 śmigłowce wsparcia pola walki AW149 i aż 96 szturmowych AH-64E Apache. Zakupy te oznaczają desowietyzację polskiej floty śmigłowcowej, ale wiążą się z ogromnymi wyzwaniami dla Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej. Jednym z nich jest kwestia wyszkolenia nowego, bardzo licznego pokolenia pilotów śmigłowców, innych członków załóg oraz techników lotniczych. Owi specjaliści powinni być gotowi do przyjęcia nowych statków powietrznych w ciągu zaledwie kilku lat (dostawy ostatnio zakupionych AH-64 mają nastąpić w latach 2028-2032).
Tymczasem polski system szkolenia pilotów śmigłowców jest dzisiaj niewystarczający do szkolenia kadr tak licznych i mających objąć tak zaawansowane statki powietrzne. Wybór nowego systemu szkolenia, obejmującego także śmigłowce i zaplecze symulatorowe, jest więc sprawą bardzo pilną. I wydaje się, że powinien on paść na rozwiązanie, które będzie nie tylko skuteczne i na wysokim poziomie technicznym, ale także zdolne do rozpoczęcia pracy w Polsce w jak najkrótszym czasie.
Czytaj też
Właśnie z tego powodu firma Babcock International Group (Babcock) – w Polsce znana głównie jako licencjodawca i partner techniczny w programie budowy fregat Miecznik – obecnie podkreśla część szkoleniową swojej działalności, a także sposób, w jaki można stworzyć cywilno-wojskową współpracę w celu szkolenia załóg śmigłowców oraz personelu naziemnego.
W 2008 r. Babcock wspólnie z amerykańską firmą Lockheed Martin stworzył w tym celu spółkę joint venture (50:50) z Ascent Flight Training, która dostarcza usługi na rzecz brytyjskiego systemu wojskowych szkoleń lotniczych. Ascent zapewnia kompleksowe rozwiązania do ćwiczenia wszystkich załóg statków powietrznych (odrzutowce, wiropłaty, stałopłaty wielosilnikowe) dla wszystkich trzech rodzajów sił zbrojnych (Królewskie Siły Powietrzne, Armia Brytyjska i Królewska Marynarka Wojenna). Szkolenie jest prowadzone poprzez UK Military Flying Training System (UKMFTS) w sześciu bazach na terenie Wielkiej Brytanii. RAF Shawbury, wyspecjalizowana w szkoleniu śmigłowcowym, jest jedną z nich.
Ascent zapewnia cyfrowe materiały szkoleniowe, materiały interaktywne, symulacje, systemy wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości oraz profesjonalnych instruktorów (często doświadczonych emerytów wojskowych) i zarządza złożonym łańcuchem dostaw. Instruktorzy Ascent na co dzień współpracują ze służącymi w bazach instruktorami wojskowymi. Siła tego rozwiązania leży w zapewnieniu kompleksowej oferty dla Brytyjskich Sił Zbrojnych, opartej o istniejące rozwiązania i przy wsparciu światowych firm dużego kalibru, tj. Babcock i Lockheed Martin. Stworzono rozwiązanie, które jest gotowym produktem, stosunkowo łatwym do powielenia i zaszczepienia w innych krajach, jeśli pojawi się taka potrzeba.
Sam Babcock jako poddostawca firmy Ascent dostarcza usługę tworzenia infrastruktury dla UKMFTS, w tym projektowanie, budowę, zarządzanie obiektami oraz ich utrzymanie. Jest też odpowiedzialny za infrastrukturę informatyczną i komunikacyjną (ICT).
Jednostka RAF No. 1 Flying Training School, która operuje z Shawbury, dostarcza szkolenia podstawowe pilotom śmigłowców z Królewskich Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej. Do tej pory poprzez UKMFTS w bazie wyszkolono m.in. 800 kursantów na wiropłatach, którzy wylatali łącznie 70 tys. godzin w powietrzu i 33 tys. na (intensywnie użytkowanych) symulatorach. Łącznie Ascent, poprzez program UKMFTS, wyszkolił prawie 2 tys. kursantów w wszystkich swoich lokalizacjach, który wylatali ogółem 171 tys. godzin plus 118 tys. na symulatorach.
Flota szkolnych śmigłowców dostarczona do RAF Shawbury przez firmę Airbus liczy 36 lekkich maszyn, w tym 29 mniejszych H135 i siedem większych H145 (podczas gdy cała flota szkoleniowa Ascent to łącznie 110 statków powietrznych siedmiu typów). H145 są przy tym wykorzystywane do nieco bardziej wymagających zadań. jak szkolenia typowo morskie, nocne z wykorzystaniem gogli noktowizyjnych czy ratownicze przy użyciu wyciągarki.
Maszyny te są utrzymywane przez personel Airbusa i latają średnio po 4-8 godzin dziennie, a cały ośrodek w ciągu jednej doby średnio przeprowadza około stu zadań szkoleniowych. Z tego powodu nad pasem przez cały czas widać śmigłowce wykonujące najróżniejsze misje, a baza przypomina pracowity ul.
Śmigłowce zostały zakupione z rynku cywilnego i dostosowane do potrzeb wojskowego szkolenia poprzez dodanie typowo militarnych elementów wyposażenia. Dokupiono poręcze, schodki na płozach, głowice optoelektroniczne, reflektory i wyciągarki, podłogi wyłożono wykładzinami przeciwodłamkowymi, a na wybranych maszynach zastosowano awionikę dostosowaną do używania gogli noktowizyjnych.
Czytaj też
Babcock podkreśla, że w swoim podejściu jest niezależny od producentów platform i projektuje systemy szkoleniowe w oparciu o wymagania klientów.
Wśród rozwiązań, które nam pokazano, znalazły się m.in.: stanowisko do nauki prawidłowego rozmieszczania ładunku w śmigłowcu transportowym (na bazie kadłuba CH-47 Chinook), stanowisko wysokościowe z wyciągarką do szkolenia ratowników pokładowych, stanowisko do nauki techników pokładowych i trenażery procedur. Najbardziej efektownym i kosztownym elementem są jednak zaawansowane technicznie i wiernie odzwierciedlające rzeczywistość pełne symulatory misji konstrukcji Lockheed Martin. W ośrodku RAF Shawbury znajduje się ich aż osiem.
Czytaj też
Babcock dodaje, że możliwe jest przeszczepienie całego rozwiązania nowoczesnej bazy szkoleniowej do Polski z dostosowaniem do naszych potrzeb, czyli przeskalowane w dół (Wielka Brytania mimo wszystko posiada więcej wiropłatów, za czym idą poważniejsze potrzeby szkoleniowe).
Jan z Krakowa
Jeden Anglik, pilot śmigłowca z kampanii w Afgamistanie, napisał w swojej książce o tej kampanii (którą wszyscy tu czytali), że pilotowanie smigłowca jest b. trudnym zajęciem. Podaje on na przykład, że kurs pilotów który on ukończył, nie byli w stanie ukończyć nawet wszyscy piloci wczęśniej latający na myśliwcach -- którzy chcieli się przekwalifikować. Mogę tylko polegać na tej opinii. NB. Te H135 dla kursów pilotów są oczywiście b. ekonomiczne w eksploatacji co stwierdzono w artykule, a i sam śmigłowiec nieźle wygląda. NB. Warto nawet w domu polatać na dostępnych symulatorach śmigłowców -- to wciąga -- ale za to może będzie wtedy mniej komentarzy krytycznych wobec sensownego zakupu Apaczów 64.
panemeryt
Bzdura totalna. Latanie śmigłowcem jest bardzo proste i intuicyjne. Większość ludzi nie ogarnia w maszynach bojowych tych wszystkich dodatkowych systemów. Jest tego znacznie więcej niż w myśliwcu.
Nawigator
Nawigator Nie dosyć, że mamy misz masz w śmigłowcach to na dodatek szkolenie pilotów przy tej planowanej ilości maszyn kompletnie leży. Zresztą już wcześniej wyszkolenie pilotów na poradzieckich maszynach i godziny nalotu przedstawiały się bardzo kiepsko. Świadczą o tym zaistniałe wypadki gdzie stwierdzono braki w wyszkoleniu. Mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu, że tylko tyle. Prawdopodobnie dlatego, że więcej nie latają niż latają. Na ziemi raczej trudno się grobnąć.