Reklama

Polityka obronna

Politycy: potrzeba więcej żołnierzy, ale nie z poboru

Ćwiczenia wojskowe "Struga-24" z udziałem żołnierzy 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Ćwiczenia wojskowe "Struga-24" z udziałem żołnierzy 4 Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Autor. Wojska Obrony Terytorialnej / @terytorialsi / X

Siły zbrojne trzeba rozbudowywać liczebnie, pomocne mogą być powszechne szkolenia, ale nie pobór. Nakłady na obronność są wysokie, istotne, by efektywnie wydawać te pieniądze – mówili politycy różnych opcji, którzy wzięli udział w debacie „Bezpieczeństwo ponad podziałami” podczas konferencji Dafence24 Days.

„Należy kontynuować to, co rozpoczęliśmy. Należy kontynuować program wzmocnienia polskich sił zbrojnych, którego ukoronowaniem była ustawa o obronie ojczyzny” – powiedział były szef MON Mariusz Błaszczak (PiS), ponowne dziękując za niemal jednogłośne poparcie ustawy, która – zaznaczył - dała podstawę do zwiększenia wydatków na obronność.

Reklama

Przypomniał, że był przeciwny modelowi nielicznej, lecz dobrze wyszkolonej armii, a gdy kierował resortem rozpoczęto formowanie nowych jednostek na wschód od Wisły – terytorium najbardziej narażonym na atak przez dążącą do odtworzenia imperium Rosję.

„Jak sobie poradzić z liczebnością? Chodzi o wychowanie, programy patriotyczne w szkołach” – powiedział Błaszczak. Dodał, że pikniki, za które był krytykowany przez ówczesną opozycję, „zaowocowały zgłoszeniami do wojska”. Podkreślił, że niezbędną zachętą jest uposażenie konkurencyjne do wynagrodzeń w cywilu.

Reklama

Joanna Kluzik Rostkowska (KO) stwierdziła, że równie ważna jak liczebność jest jakość, która wymaga odpowiedniego szkolenia żołnierzy. Jak powiedziała, na koniec roku MON planuje, że polskie wojsko będzie liczyło 212 tys. żołnierzy pełniących różnego rodzaju służbę.

Zwróciła uwagę na znaczenie demografii. „W PRL, kiedy mieliśmy bardzo liczną armię - 400 tys. ludzi, rodziło się 80 tys. dzieci. Dziś chcemy mieć 300-tysięczną armię, a rodzi się 300 tys. dzieci” – powiedziała. Zauważyła, że by obsadzić zamawiany sprzęt trzeba ok. 500 pilotów, w rocznie Lotniczą Akademię Wojskową kończy 40 absolwentów.

Czytaj też

Według Krzysztofa Bosaka (Konfederacja) „żeby ludzie chcieli bronić państwa, nie wystarczy zrobić im patriotycznego wychowania, muszą czuć, że w tym państwie są szanowani, muszą dysponować własnością”. „Jeżeli będziemy wdrażać przepisy, które prowadzą do wywłaszczania ludzi i zabraniają im życia, które postrzegają jako normalne, będzie się zwiększać motywacja do emigracji” – ocenił.

Anna Górska (Lewica) zgodziła się, że szkolenie wojskowe powinno być bardziej powszechne. Dodała zarazem, że „przywrócenie poboru, tzw. zetki, nie rozwiąże problemu”, ponieważ obejmuje on „ludzi bardzo młodych, po szkole średniej, a my potrzebujemy żołnierza który ma już doświadczenie”. Według senator Lewicy pożądane byłoby szkolenie osób w wieku ponad 25 lat, które byłoby uzupełnieniem szkolenia podstawowego trwającego „znacznie krócej” niż pół roku. Za potrzebne uznała stworzenie zachęt do powrotu do służby żołnierzy, którzy odeszli do rezerwy, a stanowią „bezcenny zasób” i mogliby szkolić mężczyzn i kobiety.

Czytaj też

Górska oceniła, że obecne nakłady na obronność – 4 proc. PKB – „to już jest bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że PKB stale rośnie”, należy natomiast zastanowić się nad wydawaniem tych pieniędzy i przeznaczać je np. na zakup w kraju i Europie amunicji do uzbrojenia zakontraktowanego za granicą, ponieważ „w razie konieczności użycia tej broni, wiele łańcuchów dostaw będzie pozrywanych”.

Zaznaczyła, że przy dyskusji o wydatkach obronnych należy pamiętać o usługach publicznych, np. służbie zdrowia i kolei, która służy też transportowi żołnierzy i sprzętu w razie wojny. Przypomniała, że jej ugrupowania wzywa, by większą odpowiedzialnością „za te nakłady i finansowanie tych potrzeb przerzucić na wielkie korporacje”, które „osiągają rekordowe zyski na kryzysach”, związanych także z wojną w Ukrainie. „Jeśli mówimy że musimy modernizować system energetyczny i zwiększać jego wydajność, to powinniśmy sięgnąć po pieniądze tych, którzy najwięcej na produkcji, dystrybucji i sprzedaży energii zarabiają, najczęściej kosztem zwykłych Polek i Polaków” – powiedziała.

Reklama

Zdaniem Bosaka w Polsce „mamy problem z konwersją na nowe zdolności, a nie z finansowaniem”. Zwrócił uwagę, że poprzedni rząd podniósł nakłady na obronność, „bez cięć, gwałtownych zmian wektorów polityki państwa”, co jego ugrupowanie postrzega krytycznie, ale dostrzega skuteczność decyzji politycznej. „Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych miał służyć omijaniu limitów związanych z zadłużeniem, w tej chwili kontynuowanie jego istnienia jest nieracjonalne, dlatego że on pożycza pieniądze z rynku na wyższy procent niż Ministerstwo Finansów emitując zwykłe obligacje. Powinniśmy finansować siły zbrojne z normalnych środków budżetowych”.

Czytaj też

Mówiąc kontraktach Błaszczak argumentował, że - ze względu na współpracę oprzy konstrukcji zakupionego przez Polskę lekkiego samolotu szkolno-bojowego FA-50 - „Korea Południowa i Stany Zjednoczone to w zasadzie ten sam kierunek”. „Szukam wewnątrz armii zwolenników zakupu FA-50 i łatwo nie jest” – odpowiedziała Kluzik-Rostkowska. Dodała, że choć co do zasady nie jest przeciwna wyborowi amerykańskiego śmigłowca bojowego AH-64 Apache, to zabrakło jej informacji, „dlaczego akurat Apache i dlaczego akurat tyle”.

Reklama
Reklama

Komentarze (5)

  1. panemeryt

    Pamiętam czasy gdy była zetka. I ludzi co w grupach paramilitarnych trenowali zaawansowane techniki walki w mieście czy górach. I oni wymigali się od woja praktycznie w 100%. Bo wojsko oferowało im musztrę, sprzątanie koszar, naukę regulaminów i strzelanie na strzelnicy. A oni chcieliby dynamiczne strzelania itp... Straciliście wtedy całe pokolenie pasjonatów. Pociecha że w godzinie W zgłoszą się na ochotnika. Smutne że kolejnych, jak na Ukrainie już nie będzie... Młodsi wychowani na smartfonach maja inne priorytety...

  2. Realista.

    "Dodała zarazem, że „przywrócenie poboru, tzw. zetki, nie rozwiąże problemu”, " ale pomoże w znacznym stopniu w jego rozwiązaniu . Zważywszy , że podczas konfliktu zbrojnego na pełną skalę , środkach bojowych o ogromnej sile . Trup będzie się słał gęsto . Nie ma jak to politycy decydują o wojsku . to nie może się dobrze skończyć .

    1. Dudley

      Powodu mogą być dwojakie, samo nie wierzą w poważny konflikt, lub obawiają się następstw takich zapowiedzi w obliczu wyborów parlamentarnych. Dodałbym może jeszcze trzeci, że zanim się takie decyzje ogłosi, wypadało by zmienić prawo, tak by nie umożliwiało legalnego migania się od poboru, jak to miało miejsce w Rosji i Ukrainie.

    2. Shin Kazama

      Skończy się dobrze, Rosja nie odbuduje armii po stratach i nie podbije całości Ukrainy przed śmiercią dyktatora. A potem tylko konflikt o sukcesję na Kremlu i być może secesja niektórych bogatszych "obłasti".

    3. staryPolak

      Shin Kazama - gospodarka rosyjska ma się calkiem dobrze. Handel ze światem "zachodnim" zgodny z myslą Lenina (kiedy pisał o sznurze), produkcja broni idzie pełną parą. Rosyjska kadra oficerska po selekcji wojennej jest już gotowa do walki z NATO, podobnie jak sołdaci. My też mieliśmy żołnierzy którzy powąchali prochu (Irak, Afganistan) ale rząd PO-PSL wygonil ich zanim mogli zostać zawodowymi. Bo to przyniosło oszczędności.

  3. staryPolak

    odpowiadając byłej minister oświaty Kluzik: dlaczego Apacze? Bo Winetou był Apaczem, a poza tym zwiększają siłę Abramsów. A dlaczego tyle? - bo nie stać nas na więcej. Politycy boją się jak diabeł wody święconej powiedzieć ze tylko pobór zapewni rezerwę zdolną przeżyć pierwsze 24 godz. wiadomo - lepiej przegrać wojnę, niż wybory. Na bezrybiu i rak rybą więc Górska wykazuje tu wiele rozsądku. jest to jakieś pośrednie rozwiązanie.

  4. DBA

    Zarówno politycy i mundurowi będą obiecywać rozbudowę armi do 6 lub więcej dywizji zmech a na przywrócenie ZSW reaguja alergicznie. Rachunek jest prosty - 6 dywizji jako minimum to w 400 liniowych kompaniach zmech razem 45-50 tys żołnierzy. I dla tej grupy potrzeba zapewnić w pierwszych 2 tygodniach wojny minimum 80 tyś w pełni wyszkolonych rezerwistów dla uzupełniania strat i na rotację. A wyszkolony rezerwista to nie ruski mobik czy 'poborowy po weekendowym przeszkoleniu, ale żołnierz wyszkolony taktycznie na poziomie przynajmniej plutonu w czasie półrocznej 'zetki" , doszkalany okresowo , z dobrym stanem zdrowia. Aby zapewnić taką rezerwę przeszkalać trzeba rocznie minimum 30 tyś rezerwistów

  5. Imigrant

    Pobor MUSI wrocic!!!

    1. szczebelek

      Imigrantów nie dotyczy, więc łatwo bełkotać.

    2. Shin Kazama

      A teraz powiedz to w grupie 17-18latków. Powodzenia na oddziale intensywnej terapii.