Polityka obronna
Piątkowy przegląd mediów; Rosja zmienia taktykę na Morzu Czarnym; Programiści do wojska.
Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.
Rusłan Szoszyn: Rzeczpospolita:„Służyć na froncie aż do końca” „Armia liczy na nowych żołnierzy, ale najdłużej walczącym nie zamierza odpuszczać. Opozycja: to obniża morale. Bardzo was proszę, przyjmijcie tę ustawę. Jest nam bardzo potrzebna. Trzymamy obronę ostatnimi siłami przemawiał w Radzie Najwyższej dowódca Połączonych Sił Zbrojnych gen. Jurij Sodol. Przed głosowaniem ukraińskiego parlamentu w sprawie ustawy o mobilizacji tłumaczył, że na niektórych odcinkach frontu Rosjan jest nawet dziesięciokrotnie więcej. W chwili powstawania tego tekstu treść przegłosowanej w czwartek ustawy o mobilizacji nie była jeszcze opublikowana. Z materiałów ujawnionych przez deputowanych wynikało, że mężczyźni w wieku poborowym (25-60 lat) będą mieli 60 dni na uzupełnienie swoich danych (adres, numer telefonu, adres poczty elektronicznej) w odpowiednich urzędach, komendach uzupełnień lub poprzez założenie własnego „profilu poborowego” na rządowym portalu internetowym. Osobom, które nie wywiążą się z tego obowiązku, będzie groziła kara grzywny w wysokości nawet do 25,5 tys. hrywien (równowartość 2,5 tys. zł). Restrykcje będą dotyczyły też Ukraińców przebywających za granicą. Ci, którzy nie uregulują swoich relacji z komendami uzupełnień, zostaną pozbawieni pewnych usług konsularnych i np. nie będą mogły przedłużyć paszportu. Parlamentarzyści przyjęli odrębną uchwalę, która zobowiązała rząd do wypłaty dodatkowego wynagrodzenia żołnierzom walczącym bezpośrednio na linii frontu w wysokości 70 tys. hrywien miesięcznie (równowartość 7 tys. zł). Ukraińskie władze nie zdradzają, ile dokładnie planują zmobilizować nowych żołnierzy (w grudniu prezydent Wołodymyr Żeleński mówił o 500 tys. ludzi). Wiadomo jednak, że nie będzie demobilizacji, na którą od wielu miesięcy oczekiwali ci najdłużej walczący. W kilku ukraińskich miastach (w tym również w Kijowie) dochodziło do protestów krewnych żołnierzy zmobilizowanych jeszcze na początku wojny w lutym 2022 r. Prawo ukraińskie nie określa, ile potrwa ich służba w czasie wojny. To miało się zmienić i początkowo ustawa zakładała, że żołnierze za zgodą dowódców będą mogli powrócić do swoich domów po 36 miesiącach. Ale w ostatniej chwili kwestia demobilizacji zniknęła z przegłosowanej w czwartek ustawy. Media ukraińskie twierdzą, że stało się to na wniosek dowódcy ukraińskiej armii gen. Ołeksandra Syrskiego. Sprawę tę parlament odłożył na później.”
Onet.pl:„Francja przygotowuje się do wojny morskiej z wrogiem, który „chce nas zniszczyć” „Francuska marynarka wojenna przestawia swoje szkolenie z koncentracji na operacjach policyjnych na przygotowanie do wojny z wrogami, którzy chcą nas „zniszczyć”, mówi kontradmirał Jacques Mallard, dowódca francuskiej grupy bojowej lotniskowców, w rozmowie z Politico. Kiedy Mallard dołączył do sił zbrojnych w latach 90., głównymi misjami francuskiej marynarki wojennej było przechwytywanie handlarzy narkotyków i walka z nielegalnymi połowami. Szkolenie polegało na ćwiczeniu wodowania pontonów i łapaniu przestępców. Teraz szkolenie koncentruje się na wojnie, mówi Mallard. Walka morska staje się coraz bardziej prawdopodobna — tłumaczy. Przechodzimy od świata, w którym mogliśmy robić, co nam się podobało, do takiego, w którym czujemy się coraz bardziej zagrożeni… Teraz szkolimy się do innych misji, w szczególności tego, co nazywamy wojną o wysokiej intensywności. Francja jest jedynym krajem UE posiadającym lotniskowiec o napędzie jądrowym — Charles de Gaulle — który przenosi również broń jądrową. Jest on okrętem flagowym lotniskowcowej grupy bojowej, w skład której wchodzą atomowe okręty podwodne, fregaty i myśliwce Rafale. Grupa ta rozpocznie w najbliższych dniach misję na Morzu Śródziemnym. W sytuacji, gdy wojna Rosji przeciwko Ukrainie rozlewa się również na Morze Czarne, a wspierani przez Iran rebelianci Huti nieustannie atakują okręty i statki handlowe na Morzu Czerwonym, zachodnie marynarki wojenne muszą dostosować się do nowego środowiska z „coraz bardziej nieskrępowanymi konkurentami” — mówi Mallard. Francuscy marynarze ćwiczą walkę z „kimś, kto chce nas zniszczyć. Nie z kimś, kto chce nielegalnie handlować, nie z kimś, kto chce kraść ryby, nie z kimś, kto chce nas obserwować, ale z kimś, kto chce nas zniszczyć”.”
KAROLINA WÓJCICKA:Dziennik Gazeta Prawna:„Wierny i wściekły” „O ambasadorze Ja’akowie Liwne mówi się, że to dobry dyplomata. Być może jego niechęć do złożenia przeprosin za śmierć polskiego wolontariusza była dobrze wykalkulowaną strategią. Reakcja ambasadora Izraela Ja’akowa Liwnego na zabójstwo siedmiu pracowników organizacji humanitarnej World Central Kitchen (WCK) - w tym Polaka Damiana Sobola - wywołała u nas burzę. Liwne, dotychczas stosunkowo anonimowy, po wywiadzie w Kanale Zero, w którym odmówił przeproszenia za atak na konwój, miał w polskich mediach społecznościowych więcej negatywnych wzmianek niż w szczytowym momencie 2022 r. Władimir Putin - podał portal analityczny Polityka w Sieci. Jak wynika z relacji wiceministra spraw zagranicznych Andrzeja Szejny, do przeprosin miało ostatecznie dojść w zaciszu siedziby resortu przy a1. Szucha w Warszawie. Liwne na portalu X (dawniej Twitter) potwierdził, że „powtórzył zapewnienia o głębokim smutku i przeprosiny”. Niesmak jednak pozostał. Premier Donald Tusk zdążył przyznać, że odpowiedź izraelskiego przywódcy Binjamina Netanjahu i ambasadora Liwnego na atak „budzi zrozumiałą złość”. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski życzył im obu „więcej umiaru i pokory”. Z kolei wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz napisał, że ubiegłotygodniowy wywiad ambasadora Izraela był „przepełniony arogancją”. Liwnemu natychmiast zaczęto wypominać też jego rosyjskie korzenie i poglądy. Doktor Agnieszka Bryc z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu dziwiła się w rozmowie z DGP, że dopiero teraz stało się to taką sensacją. - Już dwa lata temu zastanawiałam się, dlaczego - znając profil Ja’akowa Liwnego - rząd PiS nie opierał się objęciu placówki w Warszawie przez dyplomatę o tak silnym rysie prorosyjskim - stwierdziła ekspertka.”
Wp.pl:„W Ukrainie brakuje 30. latków. „Najniższa liczba we współczesnej historii” „Według doniesień amerykańskiego dziennika „New York Times”, liczba mężczyzn poniżej 30. roku życia na Ukrainie jest najniższa w jej współczesnej historii. Ten demograficzny deficyt może mieć poważne konsekwencje dla sytuacji na froncie wojny z Rosją, z powodu braku nowych rekrutów do ukraińskich sił zbrojnych. Jak podaje „New York Times”, około miliona żołnierzy ukraińskich służy obecnie na froncie, wielu z nich od dwóch lat. Tysiące z nich zginęło lub doznało poważnych obrażeń, co dodatkowo obciąża już i tak skomplikowaną sytuację. Ukraińskie siły zbrojne borykają się z poważnym problemem, jakim jest brak nowych rekrutów. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, podpisał 2 kwietnia ustawę, która obniża wiek osób podlegających mobilizacji z 27 do 25 lat. W grudniu 2023 r. Zełenski oświadczył, że armia planuje zmobilizować dodatkowe 450-500 tys. osób. Jednakże, jak zaznaczył, „jest to bardzo delikatna sprawa”. Ukraińskie siły zbrojne borykają się z poważnym problemem, jakim jest brak nowych rekrutów. W przeciwieństwie do większości krajów, gdzie mężczyźni są powoływani do służby wojskowej od 18. roku życia, Ukraina podnosi ten wiek. Takie praktyki są stosowane na przykład w Polsce,Rosji czy USA. Na terenach Ukrainy okupowanych przez Rosję, mężczyźni są powoływani do walki już od 18. roku życia.”New York Times” powołuje się na dane demograficzne ONZ, które pokazują, że w latach 90. liczba urodzeń w Ukrainie gwałtownie spadła. W 1991 roku, kiedy Ukraina uzyskała niepodległość, wskaźnik dzietności wynosił 1,9. Jednakże dziesięć lat później, spadł do 1,1. Według „New York Times”, decyzja Zełenskiego o obniżeniu wieku poboru „stwarza ryzyko dalszego osłabienia pokolenia młodych Ukraińców”. Dziennik zwraca uwagę, że wprowadzenie tej decyzji może nie przynieść natychmiastowych rezultatów. Większość mężczyzn, którzy chcieli służyć jako ochotnicy, już dołączyła do wojska. Nie jest także pewne, jak szybko Ukraina będzie w stanie powołać i wyszkolić nowych żołnierz, oraz czy będą oni gotowi stawić czoła spodziewanej rosyjskiej ofensywie, która ma nastąpić wiosną lub latem. „New York Times” zauważa, że wpływ wojny na demografię Ukrainy jest już widoczny, ponieważ w latach 2021-2023 liczba urodzeń spadła o połowę.”
Onet.pl:„Kreml ma się czego bać. Za sprawą jednego drona Ukraina może atakować nawet najbardziej odległe cele w Rosji” „Ukraińcy przeprowadzają kolejne udane uderzenia na strategiczne cele w Rosji. Fakt, że ukraiński dron E-300 Enterprise miał dolecieć do odległego Tatarstanu, otwiera nowe możliwości przed armią Kijowa. 2 kwietnia 2024 r. bezzałogowe statki powietrzne uderzyły w kilka celów w Republice Tatarstanu. W ataki na fabrykę dronów Szahid w Jełabudze i rafinerię ropy naftowej w Niżniekamsku mogli być zaangażowani ukraińscy oficerowie wywiadu. Ale uderzenia w tak odległych regionach Federacji Rosyjskiej są cenne także z innego powodu. Wskazują na zmianę w strategicznym obrazie tej wojny. Od teraz w zasięgu ukraińskich dronów znajdują się obiekty położone do 1,3 tys. kilometrów w głąb terytorium Rosji. Wideo nagrane przez pracowników rafinerii w Jełabudze wyraźnie pokazuje, że dron, który uderzył w obiekt, był znacznie większy niż jakikolwiek inny bezzałogowiec używany we wcześniejszych atakach na rafinerie ropy naftowej w Rosji. Dron, który poleciał do Tatarstanu, wyglądał jak ukraiński E-300 Enterprise. To bezzałogowy statek powietrzny (UAV) przekształcony z konwencjonalnego małego samolotu cywilnego. Jego długość (6 m) i rozpiętość skrzydeł są kilkakrotnie większe niż w przypadku innych analogów ukraińskich dronów kamikadze. Oczywiście duży samolot jest znacznie trudniejszy do ukrycia w przestrzeni powietrznej. W związku z tym pokonanie ponad 1 tys. km, dotarcie na terytorium wroga i niezakłócone uderzenie w strategiczny obiekt obronny może oznaczać pozytywne prognozy dla dalszych ukraińskich operacji. Udane użycie drona w Tatarstanie rzuca światło na problemy Rosji z obroną własnego terytorium za pomocą systemów obrony powietrznej. Faktem jest, że Kreml utrzymuje dużą liczbę systemów obrony powietrznej na ukraińskiej linii frontu i w strategicznych miejscach w centralnej części kraju. W związku z tym w bardziej odległych lokalizacjach zdolności obronne są osłabione, a jeśli UAV z powodzeniem przeleci nad zachodnią częścią Rosji, dalsza droga staje się znacznie łatwiejsza. Oznacza to, że cele znajdujące się głęboko na terytorium wroga nie są już poza zasięgiem. Siedziba Kamaz, największego rosyjskiego producenta ciężarówek, także dla moskiewskiej armii, znajduje się 25 km od miejsca ataku. A 20 km dalej mieści się elektrownia wodna. Oznacza to, że na tym samym obszarze znajdują się trzy obiekty, które na logikę powinny być objęte ochroną nie tylko jednego Pancyra (system obrony powietrznej — red.), ale pełnoprawnej obrony powietrznej. To oznacza tylko jedno: Federacja Rosyjska nie ma możliwości ochrony przed atakami nawet takich obiektów wyjaśniają analitycy Defense Express.”
Wp.pl:„Rosja zmienia taktykę. Ukraińcy wskazują na jeden szczegół” „Rosyjskie siły zbrojne zmieniają taktykę na Morzu Czarnym – podaje agencja Unian, która powołuje się na słowa rzecznika sił morskich Ukrainy Dmytro Pletenczuka. Jego zdaniem armia Federacji Rosyjskiej używa teraz – po długiej przerwie – okrętów podwodnych do ataków w kierunku Ukrainy. Przyjęta w ostatnim czasie nowa (choć w istocie stosowana ostatnio pół roku temu) taktyka wynika przede wszystkim z obawy przed zestrzeleniem przez ukraińskie systemy rosyjskich obiektów nawodnych. Rosja, maksymalnie zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa opuszczenia chronionego portu, zaczęła używać okrętów podwodnych – twierdzi Dmytro Pletenczuk. Rzecznik ukraińskich sił morskich zwraca uwagę, że na Morzu Czarnym znalazł się okręt podwodny projektu 636.3 Warszawianka, czyli jednostka przystosowana do przenoszenia rakiet manewrujących. Jednocześnie Pletenczuk podkreśla, że to nowa taktyka Rosjan, choć nie jest to pierwszy raz, kiedy ukraińskie siły obronne obserwują wykorzystanie przez armię Federacji Rosyjskiej łodzi podwodnych do ataków w kierunku Ukrainy. Wojskowy dodaje, że to drugi potwierdzony fakt użycia tego typu okrętu (kiedy potwierdzono jego udział w ostrzałach) w ciągu ponad pół roku.Rosyjski okręt podwodny miał wypłynąć na Morze Czarne, wykonać zadanie bojowe polegające na ostrzale Ukrainy, a po tym natychmiast wrócić do bazy – wyjaśnia Pletenczuk. Wykorzystana do tego maszyna to Warszawianka, okręt projektu 636.3, czyli konstrukcja, której historia sięga lat 80. ubiegłego wieku.”
Dziennik.pl:„Powołania ruszyły: Programiści do wojska. Są pierwsze przydziały mobilizacyjne” „Polska armia przygotowuje się na wypadek wojny. Niektóre osoby otrzymały już wezwania do stawienia się w centrach rekrutacji, gdzie zostanie im nadany przydział mobilizacyjny. Wojsko wzywa w pierwszej kolejności specjalistów z sektora IT. Potrzebni są zarówno programiści, jak i operatorzy dronów. Co to oznacza dla pracowników? Pracownicy dostaną rekompensatę, ale nie mają prawa do wynagrodzenia. Osoby, które otrzymały wezwanie, muszą udać się do regionalnego centrum rekrutacji, aby otrzymać przydział i kartę mobilizacyjną. W przypadku rozpoczęcia wojny, powołani będą musieli stawić się do pracy w armii. Póki co wzywane są osoby ze specjalistycznym wykształceniem, jednak Ministerstwo Obrony Narodowej chce w tym roku dwukrotnie zwiększyć liczebność żołnierzy aktywnej rezerwy. Specjaliści, którzy otrzymali wezwanie, będą w pierwszej kolejności powołani do armii w przypadku ogłoszenia mobilizacji. Mówi o tym art. 531 Ustawy o obronie Ojczyzny. „Żołnierzy rezerwy, których w pierwszej kolejności przewiduje się powołać do służby wojskowej pełnionej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny, przeznacza się do tej służby przez nadanie w czasie pokoju przydziału mobilizacyjnego na stanowiska służbowe lub do pełnienia funkcji wojskowych, które są określone w etacie jednostki wojskowej i występują w czasie wojny” - tak wynika z przepisów. W związku z obowiązkiem stawienia się w centrum rekrutacji, pracownik musi zostać zwolniony od pracy. Taka nieobecność jest usprawiedliwiona, niestety bez prawa do wynagrodzenia. Pracownik ma jednak prawo do rekompensaty pieniężnej z tytułu utraconego wynagrodzenia. Jej wysokość jest powiązana z najniższą krajową, co w praktyce daje nieco ponad 100 zł netto na dzień. Dla dobrze opłacanych specjalistów rekompensata stanowi zatem niewielką część utraconej pensji, która często wynosi kilkaset zł. Poza tym przysługuje ona tylko osobom zatrudnionym na umowę o pracę lub umowę zlecenie. Tymczasem ogromna liczba osób pracujących w sektorze IT jest zatrudniona na umowie B2B. Przy ustalaniu wysokości rekompensaty nie mają znaczenia zarobki powołanego. Jak podaje kadrowa Agnieszka Nowak, cytowana przez Bankier.pl, po określeniu przydziału mobilizacyjnego, pracownik może spodziewać się wezwania na obowiązkowe ćwiczenia wojskowe. Zazwyczaj trwają one od 2 do 30 dni.”
Wacław Radziwinowicz: Wyborcza.pl: „Rosji brakuje milionów Rosjan do pracy” „Kraj putinowski nęka ostry niedobór Rosjan. Brakuje milionów rąk do pracy, tysięcy żołnierzy. Armia, fabryki broni, przemysł cywilny walczą ze sobą o deficytowy towar. A polityka Kremla kłopoty tylko powiększa. Ałabuga Politech, technikum w Tatarstanie miało być ucieleśnieniem marzenia o nowoczesnej edukacji, postępie. A okazało się montownią irańskich dronów szahid, którymi armia Putina noc w noc nęka miasta ukraińskie. Miejscowe władze nawet się szczyciły, że ucząca się tu młodzież w porywie patriotyzmu, bezpieczna, bo daleko od frontu, temu frontowi służy. Do czasu, kiedy z frontu, jak to mówią w Rosji, „przyleciało”. A przyleciał dron ukraiński i uderzył w szkolny internat. I wtedy stało się głośno, że w Ałabudze 15-, 16-latkowie dzień w dzień wiele godzin montują broń. Robią to nie tylko młodzi Rosjanie, bo także nieletnie Afrykanki. Jedna z nich, przerażona nalotem, opowiedziała, że do pracy szkoła bierze tylko dziewczynki z Afryki, bo czarni chłopcy za bardzo się stawiają.Z kolei w Ulianowsku miejscowe zakłady zbrojeniowe poszukują do pracy aż 7 tys. nieletnich. Dzieci przy warsztacie. Koniecznie stojące na skrzynkach, bo zbyt niskiego wzrostu, by z ziemi dostać do pulpitu szlifierki czy obrabiarki. To jeden z utrwalonych w propagandzie obrazów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli zmagań ZSRR z III Rzeszą. Obraz wielce patriotyczny, bo poświadczający wielki wysiłek narodu. A Putin, prowadząc swoją wojnę, widzi ją jako rekonstrukcję tamtej. Dzieci wytwarzające broń dobrze lokują się więc w jego bajce. U Stalina Afrykanek raczej nie było, ale obecny pan Kremla walczy przecież z „imperializmem białego człowieka” o „sprawiedliwość dla globalnego Południa”. Armia coraz bardziej potrzebuje nowych żołnierzy. Moskwa obowiązek dostarczania świeżego mięsa armatniego złożyła na gubernatorów, którym narzuciła wyśrubowane normy. A chętnych do udziału w krwawych szturmach jest coraz mniej. Gospodarze regionów wygrzebują więc pieniądze, i to spore, na premie dla tych, którzy zgodzą się iść w kamasze. Najhojniejszy okazał się gubernator Rostowa, który tylko za podpisanie kontraktu od razu płaci milion rubli (15 średnich krajowych). W Petersburgu dają 900 tys., w obwodzie moskiewskim – 700 tys. rubli. Groźnym konkurentem dla wojska w bitwie o deficytowy żywy towar jest nienasycony przemysł zbrojeniowy. Fabryki rakiet i innych czołgów tokarzowi, ślusarzowi, monterowi płacą tyle, co miesięcznie dostaje frontowy żołnierz, a więc mniej więcej trzy średnie krajowe.”
Piotr Andrusieczko: Gazeta Wyborcza:„Kreml wykorzystuje braki w dostawach broni dla Ukrainy” „Możliwości obronne Kijowa topnieją. Rosja atakuje z powietrza cele wojskowe i terroryzuje ludność cywilną. Ukraińskie statystyki nie pozostawiają wątpliwości. W marcu liczba alarmów powietrznych w obw. sumskim w porównaniu z lutym wzrosła o 197 proc., w czernihowskim o 171 proc., w Kijowie o 141 proc., a w obw. odeskim o 121 proc. Najwięcej alarmów przeciwlotniczych w marcu odnotowano w obw. charkowskim - 227. Wczoraj Rosja znów uderzyła dronami kamikadze i różnego rodzaju pociskami rakietowymi na obiekty infrastruktury energetycznej Ukrainy. Tylko w Charkowie wybuchło 10 pocisków balistycznych. Rosja niszczy ukraińską infrastrukturę krytyczną od wschodu do zachodu kraju. Wykorzystuje przewagę w powietrzu i dla przełamywania oporu ukraińskich żołnierzy, i do terroryzowania mieszkańców w strefie przygranicznej i głębi kraju. Na froncie ukraińscy żołnierze robią, co mogą, by zatrzymać przeciwnika, ale brakuje im amunicji artyleryjskiej i uzbrojenia. „Dajcie nam patrioty” Zamknijcie niebo nad Ukrainą! - apelowali Ukraińcy do państw zachodnich w 2022 r. Ukraina szybko zrozumiała, że NATO na taki krok nie jest gotowe i zaczęła prosić o dostarczenie systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. W 2022 r. Ukraińcy wycisnęli maksimum ze swoich systemów przeciwlotniczych i Rosja nie uzyskała kontroli nad ukraińską przestrzenią powietrzną. Rosyjskie samoloty przestały wlatywać nad Ukrainę, ale Rosja rekompensowała to atakami rakietowymi. Jesienią 2022 r. rozpoczęła zmasowane uderzenia pociskami manewrującymi, do których dołączyły drony kamikadze, na ukraińską infrastrukturę energetyczną. Po miesiącach próśb do Ukrainy zaczęły w końcu docierać zachodnie systemy przeciwlotnicze IRIS-T i NASAMS. W kwietniu 2023 r. potwierdzono, że Ukraina otrzymała dwie baterie od Niemiec i USA oraz dwie wyrzutnie od Niderlandów. W maju 2023 r. patrioty skutecznie odbiły atak rosyjskich hipersonicznych pocisków Kindżał na stolicę, zestrzeliwując wszystkie sześć rakiet. Ukraina ma też od Francji i Niemiec kompleks przeciwlotniczy SAMP/T, którego charakterystyki są podobne do patriota. Wydawało się, że dostawy kolejnych baterii Patriot to kwestia czasu. Po roku Ukraina nie ma nowych wyrzutni. Natomiast w marcu straciła dwie w strefie przyfrontowej. W tym czasie rosyjskie ataki z wykorzystaniem rakiet, dronów i samolotów na ukraińskie obiekty cywilne i pozycje wojskowe przybrały na sile.”
Wiktor Młynarz:Gazeta Polska Codziennie:„Lewica przeciwna Izraelowi i NATO” „Rząd Hiszpanii stanie się jeszcze bardziej antyizraelski? Dwie skrajnie lewicowe partie w tym jedna, która jest częścią rządu chcą, by premier Pedro Sanchez zerwał stosunki z Izraelem. Nie podoba im się także jego obietnica zwiększenia wydatków na obronność i spełnienia warunków NATO. Sanchez już teraz jest uznawany za jednego z najbardziej antyizraelslcich przywódców państw Zachodu. Wcześniej ostro krytykował reakcję Izraela na terrorystyczny atak Hamasu, w którym zginęło ok. 1,2 tys. osób. Twierdził, że jest „nieproporcjonalna” i stanowi zagrożenie dla całego regionu. Jego rząd zapowiada też uznanie Palestyny za niepodległe państwo i walkę o przyznanie jej pełnego członkostwa w ONZ. W zeszłym miesiącu podpisał w tej sprawie wspólne oświadczenie z premierami Irlandii, Malty i Słowenii, a wkrótce ma o tym rozmawiać z m.in. premierami Norwegii i Portugalii. Wygląda jednak na to, że hiszpańskiej skrajnej lewicy to nie wystarczy. Sanchez obiecywał, że uzna Palestynę latem. Sekretarz generalna skrajnie lewicowej partii Podemos Ione Bellara stwierdziła, że powinien to zrobić ,już jutro”. Ińigo Errejón z wchodzącej w skład jego rządu partii Sumar przypomniał, że ta obietnica była częścią umowy koalicyjnej. Wezwał go także do zerwania stosunków z Izraelem, wprowadzenia embarga na sprzedaż broni i postawienie odpowiedzialnych za wojnę przed trybunałem w Hadze. Hiszpańskiej skrajnej lewicy nie podoba się również fakt, że rząd Sancheza chce inwestować więcej w obronność. W projekcie najnowszego budżetu wydatki na nią zostały zwiększone do 1,3 proc. PKB, a premier obiecał, że do 2029 r. osiągną 2 proc., co jest minimum dla członka NATO. Errejón wezwał go, by wycofał się z tej obietnicy. „Większość hiszpańskiej klasy robotniczej nie powinna dokonywać żadnego poświęcenia, by przemysł zbrojeniowy lub wojenna gospodarka były zasobniejsze” - twierdził. Zdaniem Bellary te plany oznaczają, że Sanchez dołącza do skrajnej prawicy. „Zbrojenia nie powstrzymują wojny, karmią ją” - grzmiała w parlamencie. „Tego uczy nas historia i nie powinniśmy zapominać o tym, gdy usłyszymy syreni śpiew USA o wyścigu zbrojeń”. Podemos wcześniej sprzeciwiała się przekazywaniu broni Ukrainie.”
Tani2
Goście z jakiej wy bajki jesteście? Do woja pòjdą tlko ci co chcą. Za resztę przyjdzie L4. Ja to przerabiałem wielokrotnie. Wasza wiara w ustawę jest porażająca. Nie ma pracownika z niewolnika ktòrego nicz6ym nie zmusicie do niczego. Debilizm władzy jest porażający dla nich jest wszystko proste. Ci przymusowi niewolnicy są tak użyteczni jak stonka w ziemniakach. Wojsko musi szukać ludzi ktòrzy to lubią lub chcą sobie odpocząć od prozy życia lub swojej żony i dzieci. Inni nie przyjdą i żadne kary tego nie zmienią.
losowynik
Nasz rząd powienien wysłać delegację do Ukrainy i zaproponować im produkcję dronów E-300 Enterprise w Polsce. Dokumentacja i prawa do nich, jakaś umowa na wymianę danych i doświadczeń, może prawa do modernizacji i otwieramy fabrykę u nas, zwielokrotniając produkcję i dostawy do Ukrainy. Oni wysyłają je na ruskie rafinerie, rurociągi, infrastrukturę, a my w ten sposób kupujemy sobie bezpieczeństwo (i know-how na produkcje i rozwój takich dronów). Im więcej rafinerii w Mordorze się spali, tym Polska bezpieczniejsza.
DanielZakupowy
Bez sensu, wtedy nie ma szans na łapówki w ukraińskiej skali. To nie opłaca :)
Jan z Krakowa
Nie wysyła się uchodźców gdy skończy im się okres ważności paszportu kraju którego obywatelstwo mają. Jeżeli chodzi o kartę stałego pobytu, to nie wszyscy ją mają, ani nie muszą mieć żeby pozostawać w Polsce. Część ma pesel. Poza tym ci co pracują, a przynajmniej część z nich, przesyła pieniądze na Ukrainę. A poza tym oni wolą polskie realia -- warunki życiowe niż Ukrainę i front. To wszystko jest bardziej skomplikowane. Nikt ich nie zmusi żeby wrócić na Ukrainę i na front. Poza tym potrzeba w RP rąk do pracy. A jak coś, to pojadą do innych krajów Europy.
pawelv
Wojsko poza pewną grupą osób nie za bardzo wie kto jest informatykiem a kto nie . Kilkanaście znanych ( mi )osób które pracują jako informatycy, przy kontakcie z wojskowością absolutnie nie chwaliły się co robią . Pracodawcy też nie podadzą co robi dany pracownik . A wszystko to z prostej przyczyny - pracodawca straci na jakiś czas pracownika ( a w razie wojny może nawet całkowicie ) , natomiast pracownik nie zarobi dobrej pensji i służba ojczyżnie nie jest jest dla niego atrakcyjną alternatywą . Kilka lat temu (przy pomyśle rządzących aby uporządkować zabawę z dronami pozwoleniami na nie ) kilka osób zrobiło sobie jakieś kursy na ten sprzęt. Oni również nie chwalą się tym przed wojskiem bo im to do szczęścia nie potrzebne. A poza tym przed wojskiem trzeba się okazać dokumentem (bo jak mówią wojskowi urzędnicy - na gębę to sobie można....) którego nikt raczej nie okaże.
szczebelek
Obstawiam, że powołania zostaną wysłane na dyplom i ludzi, którzy pracują w sektorze IT , a to już nie jest tajemnicą.
pawelv
Znając podejście naszych urzędników i ich niechęć do gromadzenia dokumentacji z innych instytucji we własnym zakresie i szukania po papierach .Wojskowi urzędnicy nigdzie nie będą się zwracać do żadnych firm i uczelni a tak jak wszyscy urzędnicy będą chcieli aby petent wszystkie dokumenty sam skompletował i przyniósł .A ( tak jak przy różnych komisjach i odwołaniach ) jeśli petent dokumentu nie przedstawi to uznaje się że petent go nie ma i nie dołącza się go do dokumentacji i uznaje za nie istniejący .( Nie wiem dlaczego wojsko miałoby podchodzić do tego wbrew przyjętym zwyczajom urzędniczym .
Zygazyg
Jeśli alternatywa just okop lub programowanie dla wojska to raczej nie będą się chować
DanielZakupowy
O ciekaw jestem w jaki sposób fakt, że np.dla 1 mln ukronskich mężczyzn e Polsce wygasną paszporty, może pomóc Ukrainie? :) Oni i tak nie pojadą na Ukrainę bo tu mają życie, pracę, pieniądze, rodziny, a tam wojnę, biedę, bezrobocie i mega korupcję gratis :)
Dudley
W jaki sposób mogą ubiegać się o kartę pobytu, jeśli nie będą mieli paszportu? Bez ważnego paszporty nie złożą wniosku o kartę pobytu, bez tego nie mają prawa znajdować się na terenie pl legalnie, i grozi im deportacja.
Krzysztof33
Oni w dużej mierze finansują tę wojnę i rodziny w Ukrainie, nic nie jest tak proste jak się wydaje.
szczebelek
Będą się zwracać o inne możliwości pozostania w Polsce...