Reklama

Polityka obronna

Parlamentarzyści o Trumpie: USA, biznesowe podejście, nieprzewidywalność

Nowy departament w administracji Trumpa pozwany.
Autor. CC-BY-SA 2.0 Gage Skidmore

Inauguracyjne wystąpienie prezydenta USA Donalda Trumpa i jego pierwsze decyzje skupiły się na polityce wewnętrznej; było widać jego biznesowe podejście i przekonanie, że jest bożym wybrańcem – zauważyli parlamentarzyści komisji obrony Sejmu i Senatu w rozmowie z Defence24.pl.

Głównie sprawy wewnętrzne

„Pierwsze wrażenie, jakie odnoszę przy tej zmianie, jest takie, że kampania – tak jak wszędzie – jest kampanią sporu dwóch różnych wizji prowadzenia polityki wewnętrznej i zagranicznej. Natomiast kiedy wybory są już rozstrzygnięte, w ceremonii biorą wszyscy żyjący byli prezydenci Stanów Zjednoczonych” – powiedział przewodniczącej sejmowej komisji obrony Andrzej Grzyb (PSL-TD). Zwrócił uwagę, że ceremonię zaprzysiężenia rozpoczęła przewodnicząca Komitetu Sterującego Partii Demokratycznej w Senacie, która wspomniała o Martinie Lutherze Kingu i o Kapitolu jako miejscu ceremonii. „To także wyznacznik pewnego demokratycznego standardu – Ameryka wybrała, i kończy się dyskusja, kto przejmuje władzę” – dodał Grzyb.

Reklama

„Druga uderzająca rzecz to ta, że przemówienie było adresowane do Amerykanów, nie odnosiło się do żadnych aspektów polityki międzynarodowej, było poświęcone bezpieczeństwu wewnętrznemu, migracji, hasłu uczyńmy Amerykę wielką. To było przede wszystkim to, co chcieli usłyszeć Amerykanie, w szczególności ci najbardziej radykalni, którzy popierali ruch MAGA” – zauważył poseł. „Przesłanie było takie, że dotychczas był czas kryzysu, a w tej chwili przekraczamy nową granicę. Więc było to Budowanie nadziei. W procesach społecznych i gospodarczych pesymizm i optymizm odgrywają ogromna rolę i Trump stwierdził, że musi zarazić Amerykanów swoim optymizmem, od tego zależy sukces jego prezydentury, tak to odczytałem” – dodał Grzyb.

Zdaniem szefa sejmowej komisji obrony brak odniesień  konfliktów i wojen, świadczył też o tym, że „nie wszystkie dane były w pełni rozpoznane przez nową administrację”. Dlatego Trump rozpoczął od decyzji, które dotyczą przede wszystkim ochrony granicy, deportowania przestępców, budowania gospodarki, konkurencyjności, czemu mają służyć zmiany w systemie podatkowym i celnym oraz wystąpienie z porozumienia paryskiego, a przez to negacja polityki klimatycznej w dotychczasowy kształcie. „Samochody elektryczne nie będą forsowane jako zasadnicza zmiana w motoryzacji, a przede wszystkim słynne »drill, baby, drill«  jesteśmy bogaci w zasoby węglowodorów i z tego uczyńmy sił naszej gospodarki” – ocenił Gzyb.

Podpisanie pierwszych rozporządzeń związanych z zapowiedziami w expose świadczą wg posła, że „to aktywna prezydentura od pierwszego dnia, od momentu zaprzysiężenia”.

    „Myślę, że wielu obserwatorów było zaskoczonych, w jak wielu momentach ta ceremonia zaprzysiężenia odnosiła się do wartości transcendentalnych, do Boga; myślę, że zwłaszcza osoby o przekonaniach lewicowych były zdumione, że Ameryka, która wydaje się wielkim kontynentem liberalnych wartości, de facto jest bardzo konserwatywna” – powiedział Grzyb, przypominając stwierdzenia Trumpa, że prezydenturę zawdzięcza także bożej opiece, a z zamachu uszedł z życiem dzięki siłom nadprzyrodzonym.

    „Na razie nie będziemy mieli odpowiedzi na pytanie, jak proponuje zakończyć wojnę Rosji przeciw Ukrainie. O systemie bezpieczeństwa, jakim jest Sojusz Północnoatlantycki, też nie było mowy. Polityka zagraniczna pozostała w tym expose poza zainteresowaniem Trumpa” – dodał poseł.

    Biznesowe spojrzenie, także na Ukrainę

    Gen. broni rez. Mirosław Różański, przewodniczący senackiej komisji obrony, także zwrócił uwagę na podpisanie przez Trumpa kilkudziesięciu dekretów. Dodał, że stanowisko prezydenta USA w sprawie Ukrainy może zależeć od tego, jak będzie ją postrzegał w kontekście amerykańskich interesów ekonomicznych.

    „Jeżeli mówimy o pierwszych decyzjach, to – nie wchodząc w ich meritum, bo wiele z nich jest dla mnie mocno zastanawiających – prezydent Trump mnie zaskoczył: wydanie w pierwszej dobie 46 rozporządzeń jest imponujące. To znaczy, że jego sztab przygotowywał się do przejęcia odpowiedzialności za kraj” – zauważył były dowódca generalny.

    „Jeżeli chodzi o wystąpienie, to ono mnie niczym nie zaskoczyło. Trump powiedział to, co mówił w kampanii wyborczej. Skupił się w przekazie na Ameryce. Kwestie związane z polityką globalną – jego wcześniejsze wypowiedzi dotyczące Grenlandii, Kanału Panamskiego, Bliskiego Wschodu czy Ukrainy - nie znalazły mocnego wyrazu” – dodał.

      Podkreślił, że kiedy Trump po raz pierwszy obejmował urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych, kontynuował sojuszniczą politykę. „W wymiarze natowskim nie dokonał zmian, przez niektórych oczekiwanych z niepokojem: Decyzje prezydenta Obamy dotyczące rozmieszczenia w Polsce amerykańskiej Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej nie uległy zmianie, ustalenia warszawskiego szczytu NATO z 2016 też zostały podtrzymane i na terenie Polski mamy batalionową grupę bojową NATO. Myślę, że nie będziemy obserwowali »radykalnych zwrotów akcji«.

      Reklama

      „Nie usłyszeliśmy nic o Ukrainie – zajmuje to wiele osób. Tu mogę się pokusić o przepuszczenie. Trump jest biznesmenem, maksyma »wierć, kochanie wierć<< potwierdza, że będzie wszystko postrzegał przez pryzmat biznesu. Ukraina może być atrakcyjnym krajem po względem gospodarczym, i myślę, że eksperci wojskowi będą Trumpowi podpowiadali, że Ukraina, szczególnie z Krymem, może być dobrym elementem >>wysuniętej obecności« Stanów Zjednoczonych w regionie” – powiedział Różański, zastrzegając, że jest to jego przypuszczenie.

      „Jeżeli dla Trumpa bardziej przekonujący będzie prezydent Zełenski – czego nam wszystkim życzę - to ze strony nowego prezydenta USA mogą się pojawić naciski na Rosję i prezydenta Putina, aby ta wojna zakończyła się w sposób, którego oczekują Ukraińcy. Natomiast jeżeli Trump w swoich poglądach na politykę globalną uzna, że bardziej opłacalna będzie współpraca – w różnych aspektach – z Rosją, nastanie zły czas dla Ukrainy, Europy i Polski.

      Oceniając możliwe podejście administracji Trumpa do Polski, Różański podkreślił, że Polska jest dla USA dobrym partnerem handlowym, a zakupy czołgów, śmigłowców, systemów Himars i Patriot i rozwój sił powietrznych, są korzystny impulsem dla amerykańskiej gospodarki. „Myślę że w tym względzie Trump będzie spoglądał na Polskę przychylnie” – dodał.

        Podkreślając, że całkowicie zgadza się z tezą o fundamentalnym znaczeniu Sojuszu Północnoatlantyckiego – przywódczą rolą Stanów Zjednoczonych - dla bezpieczeństwa Polski, zwrócił uwagę, że „to USA, a nie Polska decydują o skali tych relacji”, nawiązał też do strategii bezpieczeństwa narodowego USA, w której Polska nie jest wprost wymieniona. „To nie znaczy, że Polska nie może być proaktywna. To kwestia naszego zmysłu negocjacyjnego” – powiedział. Senator zauważył, że niektóre kraje, jak Niemcy, gdzie wyboru F-35 dokonano później niż w Polsce, Czechy i Finlandia, przy zakupach sprzętu w USA zapewniają udział własnego przemysłu w dostawach. „Czu ówcześnie rządzący nie wiedzieli, że można tak prowadzić negocjacje, by być beneficjentem programu tego samolotu? Myślę, że jako ci, którzy wydają imponujące środki na bezpieczeństwo - co podkreślają politycy każdej ze stron - mamy prawo być bardziej asertywni w takich negocjacjach. Stwierdzenie, że jesteśmy na wschodniej flance NATO, do czegoś nas upoważnia, to prawda; natomiast czy zobowiązuje to do czegoś Stany Zjednoczone? Stawiam znak zapytania. Ale podkreślę jeszcze raz. Nam wszystkim powinno zależeć na silnym sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, wszelkie aktywności wojsk amerykańskich na terenie Europy są w naszym interesie” – powiedział.

        Większa odpowiedzialność sojuszników

        Niespodzianek w inauguracyjnym wystąpieniu Trumpa nie znalazł też wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony, były wiceszef MON, Bartosz Kownacki(PiS). „W wystąpieniu Donalda Trumpa nie było nic zaskakującego. Może dla niektórych zaskoczeniem było, że nie mówił wprost o Ukrainie. Oczywiście na potrzeby kampanii mógł budować narrację że w ciągu jednego dnia jest w stanie zakończyć wojnę, ale jeżeli rzeczywiście chce doprowadzić do jakiegoś zastopowania tego konfliktu, to gdyby użył tych wypowiedzi w swoim wystąpieniu, mogłoby to być później poważnym problemem w negocjacjach. Tak więc dla mnie nie było to zaskakujące” – powiedział. „Nie można doprowadzić do zakończenia konfliktu w ciągu 24 godzin, być może jest to możliwe w ciągu kilku miesięcy i tego bym sobie życzył. Żeby nie powiedzieć za dużo, zostawić sobie pole do negocjacji w różnych kierunkach, lepiej pewne sprawy przemilczeć i pozostawić w niepewności tych partnerów, którzy by analizowali później każde słowo” – skomentował Kownacki.

        Jego zdaniem „trudno się dziwić”, że nowy prezydent skupił się na zagadnieniach wewnątrzamerykańskich. „Jest prezydentem Stanów Zjednoczonych i to podejście widać po jego pierwszych decyzjach. To także wyraz przekonania, że partnerzy, sojusznicy nie mogą oczekiwać, że wszystkie problemy rozwiążą za nie Stany Zjednoczone, ale że muszą sami brać odpowiedzialność za bezpieczeństwo. Trump mówił to w swojej poprzedniej kadencji, mówił w trakcie kampanii wyborczej i podtrzymał to w swoich pierwszych decyzjach” – dodał poseł, nawiązując do podpisanych przez prezydenta rozporządzeń i dyrektyw.

        Komentując brak wątku NATO stwierdził: „My uważamy, że wokół NATO i Europy kręci się świat. Tak nie jest. Dla zwykłego Amerykanina świat kręci się wokół Stanów Zjednoczonych i Sojusz jest o tyle istotny, o ile jest partnerem w systemie bezpieczeństwa, nie sam dla siebie. Inna jest światowa pozycja Stanów Zjednoczonych, inna Polski czy pozostałych krajów Europy”.

        Nieprzewidywalna prezydentura

        „Myślę, że nie będę oryginalny, jeśli powiem, że Donald Trump jest nieprzewidywalny i ze należy się bać człowieka, który uważa się za namaszczonego przez boga” – ocenił Paweł Suski (PO) z sejmowej komisji obrony. Według niego ten wątek „powoduje wielki niepokój, ponieważ wpisuje Trumpa w zbiorze historycznych postaci, które nie przysłużyły się swoim obywatelom, wrogom i ludzkości”. „Myślę, że Donald Trump uwierzył we własne ego, które w poprzedniej kadencji nie było aż tak potężne. Zmienił się. Porównując jego dwie kadencje myślę, że uwierzył we własną gwiazdę i potęgę. Myślę, że znaczną część życia tego mu brakowało. Nie brakowało mu pieniędzy, ale władzy na pewno. Może się zdarzyć, że jego decyzje będą irracjonalne. Należy pod uwagę, że taka może być ta prezydentura” – uważa poseł.

        „Będzie walczył o swój kraj, natomiast nie będzie się liczył z opinią zewnętrzną – pokazał to już, nie zapraszając na uroczystość szefowej KE Ursuli von der Leyen” – zauważył. „Skupił się na polityce wewnętrznej, ale wydaje się znamienne, że nic nie powiedział o wojnie w Ukrainie, o zagrożeniach ze strony sojuszu krajów Dalekiego Wschodu pod auspicjami Putina i Chin; tej »osi zła«, która dziś skupia 47 proc. globalnego PKB i znaczną część ludzkości. Może się za tym kryć próba robienia interesów. Trump jest biznesmenem i w wielu sytuacjach pokazał, że dla niego liczy się przede wszystkim to, ile sojusznicy będą kupować w Stanach Zjednoczonych. Co oczywiście nie jest niczym złym, bo amerykańskie uzbrojenie jest świetne. Nasza pozycja jest dobra. Kupujemy amerykańskie uzbrojenie, oby udało się wynegocjować jak najkorzystniejsze warunki, co niestety w kilku przypadkach jest bardzo trudne, bo poprzednia władza zawarła takie, a nie inne kontrakty, ale wszystko przed nami. Obywatele widzą, jak wielką część budżetu przeznaczamy na zakupy uzbrojenia, a w znacznej części dokonujemy ich w Stanach Zjednoczonych. Tu upatruję czynnik, który korzystnie pozycjonuje nas w rozmowach transatlantyckich” – powiedział poseł.

        Reklama

        CBWP. Realna potrzeba czy kosztowna fanaberia? | Czołgiem!

        Reklama

        Komentarze

          Reklama