Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie
Od Libii do… marszu na Moskwę. Przeciwlotnicze boje Wagnera
Po raz pierwszy o dywizjonie przeciwlotniczym Grupy Wagnera zaczęło być głośno przy okazji walk w Libii, kiedy zaczęto podejrzewać, że rosyjskie zestawy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S1 mogą być obsługiwane przez najemników Grupy Wagnera. Systemy przeciwlotnicze Wagnera aktywne były rzecz jasna na Ukrainie, np. w walkach o Bachmut, a zakończyły swój szlak bojowy zestrzeliwaniem rosyjskich statków powietrznych w czasie marszu na Moskwę.
Działalność jednostki przeciwlotniczej Wagnera związana jest z walkami w Libii, gdzie ukształtował się podział na dwie walczące ze sobą strony, tzw. Rządu Zgody Narodowej (GNA) urzędującego w Trypolisie, uznawanego oficjalnie przez ONZ i wspieranego przez Turcję oraz samozwańczego marszałka Chalify Haftara rezydującego w Tobruku z jego Libijską Armią Narodową (LNA). Haftar i LNA cieszą się wsparciem Kremla i to po ich stronie działali najemnicy z Grupy Wagnera. Apogeum walk powietrznych, gdzie bezzałogowce TB2 Bayraktar GNA, zmierzyły się na dużą skalę z systemami Pancyr-S1 LNA, przypadło na kampanię 2020 roku.
Systemy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S1 dostarczane były marszałkowi Haftarowi z dwóch źródeł: przez Zjednoczone Emiraty Arabskie (nośnikiem była ciężarówka 8x8 MAN SX45) oraz Federację Rosyjską (nośnikiem był standardowy 8x8 KamAZ-6560).
Zestawy przeciwlotnicze Pancyr-S1, przynajmniej jakaś ich część, obsługiwane były w tym okresie również przez specjalistów rosyjskich z Grupy Wagnera. O tym, że dany Pancyr-S1 był obsługiwany przez wagnerowców świadczyć mogą m.in. rysowane na wozach bojowych znaki runiczne (symbolika pogańska i nordycka była w Libii, i nie tylko tam, typowa dla Wagnera). Ponieważ runy widać również na MAN-wskich Pancyrach, a nie tylko na rosyjskich, można wysnuwać wniosek, że również eks-emirackie systemy mogły mieć załogi z najemników Wagnera. Najbardziej dziwny przypadek, wiele mówiący o koordynacji sił LNA i Wagnera, to najemnicy Wagnera jadący na pikapie z oznaczeniem i kamuflażem elitarnej 106 Brygady Haftara, i MAN-owski Pancyr-S1 w kolumnie, z wyraźnymi znakami runicznymi Wagnera.
Z końcem maja 2022 r., ten sam MAN-owski Pancyr-S1 Wagnera uchwycony został w rejonie lotniska Bani Walid, gdzie Grupa Wagnera była bardzo aktywna. Namalowana pod runami czerwona gwiazda oznacza być może jakieś zestrzelenie.
Oczywiście większość wozów Pancyr-S1 obsługiwana była przez załogi arabskie - emirackie, a potem przeszkolone libijskie – a tylko część przez wagnerowców. Przykładowo wszystko wskazuje na to, że dwa MAN-wskie Pancyry utracone przez LNA w bazie Al-Watija w maju 2020 r., z których jeden został zniszczony w schronohangarze, a drugi lekko uszkodzony (pojechał potem jako trofeum do Trypolisu), nie miały odniesienia do Grupy Wagnera i obsługiwane były przez załogi arabskie. Jednakże sfotografowany w tym mniej więcej czasie, uszkodzony na platformie niskopodwoziowej Pancyr-S1 na KamAZ-ie, mógł już potencjalnie należeć do dywizjonu przeciwlotniczego Wagnera.
W listopadzie 2019 r., w Libii rozbiły się dwa MQ-9 Reaper, najpierw włoski, potem amerykański, co miało być skutkiem aktywności obrony przeciwlotniczej LNA. Spekulowano udział również Grupy Wagnera (środki WRE lub Pancyr-S1), ale nie jest jasne, co było przyczyną utraty dwóch Reaperów. Faktem jest, że wydarzenia zbiegły się z pierwszymi publikowanymi zdjęciami emirackich Pancyrów na wyposażeniu armii Haftara. David Schenker, zastępca sekretarza stanu ds. Bliskiego Wschodu, zestrzelenie MQ-9 łączył z „rosyjską interwencją wojskową", pod którą rozumiał zarówno regularne siły rosyjskie, jak i Grupę Wagnera.
Nie ulega wątpliwości, że obsługi Pancyrów Wagnera nabywały w Libii doświadczenie w zwalczaniu bezzałogowców przeciwnika, w tym zastosowanych relatywnie masowo tureckich dronów uderzeniowych TB2 Bayraktar, chociaż trzeba pamiętać, że główny ciężar walk leżał na barkach arabskich (emirackich) obsług. Nie wiemy czy wśród kilku zniszczonych Pancyrów w Libii był jakiś z Grupy Wagnera, ze słowiańską załogą, można przypuszczać też, że część z zestrzelonych Bayraktarów mogła paść łupem specjalistów Wagnera.
W grudniu 2022 r., propagandowe media Jewgienija Prigożina (kanał Ria Fan), nagrały krótki materiał z dowódcą Pancyra, operującego na froncie ukraińskim, na którym widniało namalowanych 57 gwiazdek oznaczających zestrzelone cele. Były to rzecz jasna wyłącznie, lub w zdecydowanej większości bezzałogowce, w tym małe drony. Jak stwierdził dowódca tego konkretnego wozu bojowego załoga zestawu miała zestrzelić, jak dotąd, jeden ukraiński bezzałogowy TB2 Bayraktar. Nawet biorąc pod uwagę propagandowy wydźwięk wywiadu, można stwierdzić rzecz pewną, typową dla obu stron konfliktu, że głównym celem zestawów przeciwlotniczych strefy przyfrontowej były masowo używane wielowirnikowce, komercyjne drony i wojskowe bezzałogowce, a rzadziej klasyczne samoloty bojowe czy śmigłowce.
Dywizjon Wagnera na froncie ukraińskim to oczywiście nie tylko Pancyry, ale też naramienne zestawy przeciwlotnicze. Szacuje się, że część ukraińskich samolotów bojowych została nad Bachmutem zestrzelona właśnie przez operatorów Wagnera.
Czytaj też
Jest co najmniej kilka zgłoszeń o zestrzelonych ukraińskich statkach powietrznych nad Bachmutem, które miały być rzekomo zestrzelone przez przeciwlotników Wagnera, ale ich wiarygodność jest trudna do weryfikacji. Przykładowo 7 stycznia, z PPZR obsługiwanego przez najemnika Wagnera (Igła?) zestrzelony miał zostać nad Bachmutem ukraiński Su-25, tyle, że na tą chwilę znamy najbliższy chronologicznie ukraiński nekrolog z 27 stycznia, w dodatku nie związany z OPL Wagnera. Również zestrzelony jakoby 21 stycznia nad Bachmutem ukraiński Mi-8 miał stać się łupem operatora PPZR w Grupy Wagnera, co też nie musi odpowiadać rzeczywistości. Faktem jednak jest, że przeciwlotnicze środki Wagnera w rejonie Bachmutu, a zestawy PPZR w samym mieście, stanowiły realne zagrożenie dla ukraińskich maszyn, oraz bezzałogowców.
Paradoksalnie szczyt efektywności OPL Wagnera osiągnęła w stosunku do... własnego lotnictwa. „Marsz sprawiedliwości" i zestrzelone przez Wagnera 24 czerwca rosyjskie statki powietrzne rzuciły również nowe światło na dywizjon przeciwlotniczy korpusu Wagnera i relatywnie silną obronę przeciwlotniczą wagnerowskich kolumn pędzących na Moskwę, w tym obsługi naramiennych wyrzutni na pikapach. Z uwagi na libijskie doświadczenia, również w zwalczaniu TB2 Bayraktar, szczególną uwagę warto zwrócić na Pancyry-S1, ale też trzeba pamiętać, że aktywny były też przynajmniej jeden samobieżny system Strieła-10M (który pod Woroneżem omal nie zestrzelił kolejnego Ka-52; załogę uratował system samoobrony i wyrzucenie flar, co zmyliło rakietę), ale też wspomniane zespoły przeciwlotnicze z wyrzutniami naramiennymi.
Czytaj też
Potwierdzono wizualnie, że w jednej tylko kolumnie Wagnera były co najmniej dwa zestawy Pancyr-S1, i one stanowiły największe zagrożenie dla lotnictwa bojowego. Nieco światła na te wydarzenia rzucają dwa kanały na Telegramie związane z rosyjskim lotnictwem: Fighterbomber i Helicopterpilot, które przedstawiają pewne szczegóły zestrzeleń, jednakże ich wiarygodność jest trudna do zweryfikowania. Przykładowo Fighterbomber uważa, że miały miejsce odmowy wykonania rozkazów ataku na kolumnę Wagnera (kolumny przemieszczały się po zatłoczonych drogach, wśród cywilnych samochodów), ale też zakładano jakoby eliminację Pancyra amunicją kierowaną, co jednakże z jakiegoś powodu nie zostało zrealizowane. Większość zestrzeleń należy przypisać właśnie na konto systemu Pancyr-S1.
W czasie „buntu Wagnera" i marszu na Moskwę zestrzelono łącznie 7 statków powietrznych – 6 śmigłowców (3 śmigłowce walki radioelektronicznej Mi-8MTPR, jeden transportowy Mi-8, jeden bojowy Mi-35M, jeden bojowy Ka-52) oraz samolot dowodzenia powietrznego Ił-22M. Większość załóg śmigłowców przeżyła (jeden z członków załogi śmigłowca pisał potem, że przed oparzeniami ciała uratował go ubiór z Nomexu dostarczony, jak wiele sprzętu dla lotników, w wolontariackiej zbiórce), ale część lotników zginęła. Początkowo zakładano, że w buncie zginęło co najmniej 13 lotników, w tym cała dziesięcioosobowa załoga Ił-22M, pojawiały się nawet plotki o 20 ofiarach.
Czytaj też
O ile logicznym jest, że zestrzeliwano wszystko jak leci, czyli mówiąc kolokwialnie wszystkie śmigłowce i samoloty zbliżające się do kolumny, uznając je jako potencjalne zagrożenie, najwięcej emocji wzbudziło zestrzelenie samolotu Ił-22M oraz śmigłowców WRE, czyli maszyn, które w żaden sposób nie mogły zagrozić kolumnie.
Nie jest pewne jakie zadanie wykonywał 24 czerwca specjalistyczny samolot Ił-22M, ale zakłada się, że mógł w rejonie zagrożenia znaleźć się przypadkiem. Samolot przynależał do 610. CentrumBojowego Zastosowania i Przeszkolenia Załóg Lotniczych (610 CBP i PLS), lotnisko Iwanowo-Siewernyj, i nie raz wykonywał zadania w strefie operacji specjalnej (np. retranslacji), operując z lotniska Iwanowo-Siewiernyj, ewentualnie Migałowo w Twerze.
Zginęła cała załoga, przy czym nie dziesięć, ale osiem osób, z załogi samolotu i obsługi technicznej sprzętu cyfrowanej łączności. Niewątpliwie nawet jeśli powietrzny punkt dowodzenia i samolot retranslator, Ił-22M WZPU (inaczej też Ił-18M-11 lub Ił-22M-11) miał monitorować przemarsz kolumn Wagnera i naprowadzać własne lotnictwo, niewątpliwie ośmioosobowa załoga, w tym najstarszy stopniem ppłk. Artem Miłowanow z 610. Centrum, bezpośredniego zagrożenia się zapewne nie spodziewali.
Dwa zestrzelone przez kolumnę Wagnera Mi-8MTPR znalazły się nad nią przypadkowo, trzeci strącono pod Ługańskiem w niejasnych dotąd okolicznościach.
Czytaj też
O śmigłowcach Mi-8MTPR kanał Helicopterpilot pisał, powołując się na uczestników wydarzeń, że klucz Mi-8 w wersji WRE przelatywał z punktu A do punktu B. Druga para widząc odpalenie pocisków z wyrzutni naramiennej i działanie samoobrony śmigłowców poprzez odstrzał pułapek termicznych, zmienili kurs o jakieś 10 km, lecąc nisko nad ziemią, wyszli nad drogę, wprost na kolumnę Wagnera, z której zaczęto prowadzić ogień przeciwlotniczy.
„Nie mieliśmy pojęcia, że nagle po nas zaczną walić ni z tego, ni z owego, nie wiem co to był za kaliber, ale \[wywaliło\] dziury w śmigłowcu wielkości pięści. Operatora WRE ranili, ale będzie żyć \[...\] Pewnie myśleli, że my ich będziemy atakować i zaczęli \[strzelać\] pierwsi" – kanał Helicopterpilot cytuje uczestnika wydarzeń ze śmigłowca WRE.
Sam Mi-8MTPR, o którym mowa, skutecznie ostrzelany, jak widać z broni strzeleckiej (zapewne kaemy na pikapach), zapalił się, dymiący usiadł w polu i kiedy załoga opuszczała bezpiecznie maszynę już płonął.
Jak więc widać, o ile zestrzelenie Ka-52 czy Mi-35M mogło być związane z działaniami bojowymi, o tyle inne zestrzelenia dotyczyły przypadkowych statków powietrznych, których załogi, czy to wysoko lecącego Ił-a, czy nisko Mi-8 WRE, nie miały pojęcia z zagrożeniu.
Świadectwa te jednocześnie pokazują determinację Grupy Wagnera, której środki przeciwlotnicze były gotowe do natychmiastowego użycia. Warto jeszcze raz przypomnieć, że w obwodzie woroneskim, odpalona z systemu Strieła-10M rakieta, minęła kolejny Ka-52 dosłownie o włos.
leiter84
Wagner to już na szczęście śmietnik historii.
Sorien
Rosja nadal na nim nie leży więc nic się nie zmieniło bo Grupa Wagnera była ich narzędziem. Nie narzędzia są groźne ale operator narzędzia jak narzędzie jedno się zużywa drugie się organizuje ...
Chyżwar
Wager wagnerem. Jego bandziory jechały na Moskwę. "Sokoły" putina, które usiłowały w tym przeszkodzić spadały z nieba niczym ulęgałki. Mimo, że w kolumnie wagnerowców były Pancyry, które choć są byle jakie i tak potrafiły zapewnić ochronę wojsku w ruchu. Wniosek? Cóż. Porządna Sona widzi mi się koniecznością.