Reklama

Siły zbrojne

Korea Północna przetestowała bombę wodorową?

Fot. TSGT James Mossman/USAF
Fot. TSGT James Mossman/USAF

W nocy z wtorku na środę Korea Północna przeprowadziła czwartą z kolei próbę z wykorzystaniem broni jądrowej. Wywołała ona wstrząsy sejsmiczne zarejestrowane m.in. w Japonii i Stanach Zjednoczonych. Działania północnokoreańskich władz spowodowały reakcję społeczności międzynarodowej.

Korea Północna potwierdziła oficjalnie, że w czasie testu wykorzystano bombę wodorową, która ma większą moc niszczenia niż broń atomowa. Dodatkowo jest ona mniejsza i lżejsza, przez co idealnie nadaje się jako ładunek bojowy dla rakiet balistycznych.

Obecna próba spowodowała wstrząs sejsmiczny o mocy 5,1 stopni w skali Richtera. Władze ChRL przypuszczają, że przeprowadzono ją na głębokości około 10 km, ale faktycznie nie jest znany: ani ładunek, ani rodzaj sprawdzanej bomby.

Świat bardzo gwałtownie zareagował na próby przeprowadzone przez północnokoreański reżim. W Republice Korei natychmiast zwołano Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Zaprotestowała również Japonia, która uznała testy w KRL-D za zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa. W tej sprawie ma się odbyć również spotkanie Rady Bezpieczeństwa ONZ.

Przeprowadzając kolejną próbę nuklearną Korea Północna ostatecznie potwierdziła, że nie zamierza zmieniać swojego kursu i nadal będzie zwiększała potencjał atomowy. Północnokoreańskie władze nie zdecydowały się na współpracę ze społecznością międzynarodową pomimo sankcji, nałożonych za wcześniejsze próby, które przeprowadzono w latach 2006, 2009 i 2013.

Wiele wskazuje na to, że niekontrolowana rozbudowa arsenału jądrowego będzie kontynuowana, pomimo kolejnych sankcji, jakie mogą zostać nałożone.

Czytaj więcej: Koniec iluzji świata bez broni jądrowej. "Trwa modernizacja arsenałów"

Reklama
Reklama

Komentarze (13)

  1. Saharov

    jeżeli Korea Północna posiada taką broń to ma cały świat w garści i nie musi w cale jej montować na rakiety balistyczne, broń termojądrowa ma to do siebie że można zwiększać moc bomby w nieograniczonych ilościach , co to oznacza ? że może ją zdetonować nawet u siebie paląc atmosferę ziemską i wysyłając wszystkich do piekła

  2. 13-latek

    Jestem ciekaw jaka broń miała by być nosicielem tych ładunków. Te ich rakiety są dalekosiężne ale mają za mały udżwig i są łatwe do zestrzelenia

  3. panzerfaust39

    10 km to jakieś brednie ?! Może to było zwykłe trzęsienie ziemi a KRLD urządziło cyrk że niby kolejna próba

  4. stefan

    Na głębokości 10 km?

  5. Podpułkownik Wareda

    Czwarta z kolei próba KRL-D z użyciem broni atomowej potwierdza dobitnie, że władze tego kraju, kpią sobie z sankcji międzynarodowych, stanowiskiem ONZ oraz opinią tzw. społeczności międzynarodowej. A propos broni jądrowej: wielu międzynarodowych ekspertów wojskowych i cywilnych zastanawia się, czy Koreańczycy użyli do testu ładunku wodorowego czy atomowego? Osobiście wątpię, aby Koreańczycy z Północy, opanowali już produkcję broni wodorowej. Ale wykluczyć tego nie można. Komentatorzy amerykańscy i brytyjscy w CNN i BBC zapewniają świat, że potrzeba kilku dni, aby mieć pewność, jakiego ładunku użyto podczas ostatniego testu jądrowego w KRL-D. No zobaczymy. A co oznacza postępowanie Korei Północnej i decyzje jej przywódcy, Kim Dzong Una, dla reszty świata? Z pewnością niepokój, co jest zupełnie zrozumiałe. Pomimo tego twierdzę, że Kim po raz kolejny blefuje, zwiększa napięcie na arenie międzynarodowej i uważnie obserwuje reakcje na świecie. Wbrew wszystkiemu, co słyszymy i czytamy na temat Kima, to nie należy uważać przywódcy KRL-D za człowieka niezrównoważonego bądź - co gorsza - za marionetkę w rękach wojskowych i ubezwłasnowolnionego. Taka ocena byłaby zupełnie niewłaściwa. Kim doskonale wie, że posiadając broń atomową (a nawet wodorową?), nie rozpocznie wojny, a tym bardziej - nie jest w stanie wygrać tej wojny. Kim oraz jego najbliższe otoczenie jest świadome faktu, że jeżeli rozpoczną wojnę z którymkolwiek z państw w basenie Pacyfiku lub Morza Południowochińskiego, to będzie koniec KRL-D. I to w bardzo krótkim czasie. I nie pomoże Kimowi nawet jego dotychczasowy, najważniejszy sojusznik, tj. Chiny, o Rosji nawet nie wspominając. Amerykanie stwierdzają, może trochę na wyrost, że zlikwidowanie tego "północnokoreańskiego kurnika" - powinno zająć im - nie więcej, jak kilka godzin. Z pewnością nie mnie to oceniać, ani tym bardziej wyrokować. Ale gdyby nawet, to co dalej? Co zrobić - po ewentualnym zlikwidowaniu reżimu Kima - z ludnością Korei Północnej? Kto weźmie tych ludzi na swoje utrzymanie? Z informacji które posiadam wynika, że Korea Południowa, USA, Chiny, Rosja, Japonia, ani nikt inny - nie jest zainteresowany zjednoczeniem obu państw koreańskich - chociażby na podobnych zasadach, jak zjednoczenie Niemiec! To bardzo wymowne! I Kim o tym doskonale wie! A w takiej sytuacji należy oczekiwać, że Kim Dzong Un - nadal będzie testował swoje ładunki jądrowe, podkręcał skalę napięcia międzynarodowego, analizował reakcję i jednocześnie kpił sobie z mocarstw nuklearnych, utrzymywał kontakty z międzynarodowymi organizacjami terrorystycznymi, głodził i trzymał w niewiedzy własne społeczeństwo, zaostrzał reżim w kraju i ... blefował. Czyli to, co robił dotychczas. Innych możliwości Kim nie ma - chcąc sprawować dynastyczną, absolutną władzę dyktatorską w KRL-D. Na koniec, pozostaje zapytać: jak długo jeszcze potrwa taki stan rzeczy w tym kraju? Niestety, ja nie znam odpowiedzi na to pytanie.

    1. Marynarz

      Nawet i kilkaset lat. KRLD to kraj mały, łatwy do kontrolowania a azjatycka mentalność ułatwia całkowite podporządkowanie. Żadnego buntu ludu nie będzie a nikt z zewnątrz (nikt znaczący) nie jest zainteresowany w obaleniu aktualnej władzy. Dopóki KRLD nie zacznie pełnoskalowych działań zbrojnych (bo przecież formalnie są w stanie wojny z "reżimem" w Seulu) nic się raczej nie zmieni. Choć generalnie jestem zwolennikiem bliskich relacji z USA to sceptycznie podchodzę do charakterystycznego dla wojskowych jastrzębi lekceważenia przeciwnika. Samą KRLD, USA pewnie mogłyby rozwalić dość szybko ale... No właśnie, ale. Co na to Chiny, czy Rosja? Przecież w listopadzie 1950 r. to właśnie interwencja ponad 300 tys. armii chińskiej uchroniła KRLD od upadku i zmusiła amerykanów do odwrotu na południe. Tym razem mogłoby być podobnie z tą różnicą, że teraz Chiny są militarną i gospodarczą potęgą.

  6. MW80

    Korea Północna istnieje bo tak chciały Chiny. Teraz istnienie Korei Północnej jest na rękę Rosji bo Korea Północna może szachować nawet Chiny.

    1. mmmmmm

      Amerykanom też jest na rękę istnienie reżimu Kima, bo to pozwala im być obecnym w Korei i Japonii.

  7. maniuś

    Jak widać to dokładnie mocarstwo NR.1 - nawet nie wie co dzieje się ŚWIECIE . By taka mała KOREA - robiła ich w bambuko ? Nie wiedzą co dzieje się w innych PAŃSTWACH ? A to taka potęga , w szpiegowaniu czy militarnie . By potem nie okazało się że inne KRAJE ich znów zaskoczą ? Widać po okresie paru lat są zaskakiwani z różnych stron ŚWIATA - CÓZ JESZCZE DO TEGO TEMATU DODAĆ - nie moc? ALE w imię demokracji wszędzie swe paluchy wkładają - nazywając swą agresje na inne kraje - DEMOKRACJĘ ?

  8. leming

    "niekontrolowana rozbudowa arsenału jądrowego ", nie rozumiem tego zdania. Czy to oznacza że władze KRLD straciły kontrole nad rozbudową swojego arsenału ?

    1. Johnny Brown

      Chodzi tu raczej o społeczność międzynarodową, która nie ma wglądu do tego co dzieje się w KRLD

  9. ciekawy świata

    Jaki na chwilę obecną jest stosunek ChRLD do Korei Północnej? Co władze chińskie mówią na temat koreańskiej broni jądrowej i nałożonych sankcji?

    1. Kiks

      Generalnie mają ich już po dziurki w nosie. Tylko, że ten potworek głównie istniał dzięki nim. Nie wiadomo teraz co z tym zrobić. Acha, te groźby, prawdziwe czy też nie przeciwko USA, nie są również ns rękę Chinom. Za dużo wspólnych interesów.

  10. Łużyce

    Oni mogą ,a Polska nie ? Podobno Niemcy potrzebują tylko 6 tygodni na zbudowanie pełnowartościowej atomówki ( mają extra zakład produkcji paliwa jądrowego). Japończycy dwa miesiące. Polacy , jak mieliby materiał, to w rok czasu coś by sklecili.

    1. kim1

      Gdybyśmy mieli aspiracje do bycia mocarstwem regionalnym to jak najbardziej. Ale przez 25 lat istnienia "demokracji" w Polsce to tylko wegetacja pod względem ekonomicznym,militarnym i politycznym. Zależność od UE a przede wszystkim od Niemiec i Francji. Każdy rząd powinien dążyć do budowy jak najbardziej silnej i niezależnej Polski.

    2. X

      Dokładnie, sklecić. A potem tirem ją zawieźć do miejsca detonacji, bo nic innego jej nie udźwignie. Zrobienie byle jakiej bomby nie jest trudne, ale zrobienie efektywnie działającej bomby, o rozsądnym stosunku mocy do masy, już tak. Poza tym budowa głowicy termojądrowej jest dużo bardziej skomplikowane niż zwykłej jądrowej. Ciekawe ile naszym specjalistom zajęłoby zaprojektowanie samego zapalnika, bo nawet projektowanie i produkcja zwykłej amunicji większych kalibrów średnio im wychodzi.

    3. Tomek

      Podobno Niemcy mają technologię stworzenia ładunku jądrowego. Przecieki mówią, że nawet podjęły zaawansowane prace nad rozwojem pełnego spektrum rodzajów broni jądrowych. Jaki czas potrzebny jest na zbudowanie broni - tego nie wiadomo. Szacuje się, że Japonia może posiadać około 50 ton oczyszczonego plutonu. Według rządu Stanów Zjednoczonych żadne inne państwo nie posiadające broni jądrowej nie potrzebuje tak mało wysiłku aby złamać to określenie i rozwinąć zaawansowaną broń nuklearną. Mówi się o kilku miesiącach od podjęcia decyzji do skonstruowania użytecznego ładunku jądrowego.

  11. magazynier

    Bez armii pozostaje nam polityka odstraszania nuklearnego. Głowica + nosiciel. Potrzebujemy elektrowni jądrowej odpowiedniego typu(czernobylskiej). I wtedy możemy siąść do pokera.

  12. cfanyTUREK

    a może by tak sprzedać im nasze Rośki??

  13. Jarek

    Niemcy w 6 tygodni? nie sądzę, wiem ze odpowiednio wzbogacony uran czy pluton to podstawa, ale trzeba jeszcze wiedzieć jak to zrobić, teoria jest znana, tylko czemu nawet obecnie, przy powszechnie dostępnej wiedzy, krajom które stać na takie zabawki zajmuje to kilka albo i kilkanaście lat, szybciej jest tylko wtedy, gdy uda się "wiedzę" od państwa, które ma już swoją bombę, ale nawet wtedy trzeba lat, a nie tygodnii