Reklama

Wojna w Białym Domu? Iran i Izrael w tle

Konflikt w Białym Domu?
Konflikt w Białym Domu?
Autor. Edoardo Cuoghi/Unsplash

Niedawne informacje „New York Times” dotyczące braku zgody amerykańskiej administracji na atak Izraela na irańskie instalacje nuklearne przy wsparciu sił USA, mogły być wynikiem medialnego wycieku z Białego Domu.

„USA nie poparło pomysłu Izraela dot. zaatakowania Iranu” – informował w ubiegłym tygodniu „New York Times”. Artykuł miał być instrumentem polityki prowadzonej przez jedną z frakcji w Białym Domu – taką tezę postawił portal Commentary.

Reklama

Starcie dwóch frakcji

W Białym Domu istnieją co najmniej dwa obozy inaczej patrzące na prowadzenie amerykańskiej polityki zagranicznej. W sposób szczególny różnice pomiędzy nimi mają być widoczne w kontekście podejścia Stanów Zjednoczonych do Iranu.

Do pierwszej grupy można zaliczyć zwolenników zakazu rozprzestrzeniania broni jądrowej. W tym gronie znajduje się m.in. doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz, a także sekretarz obrony Pete Hegseth oraz dowódca Centralnego Dowództwa Stanów Zjednoczonych (CENTCOM) gen. Michael Kurilla. W grupie będącej w opozycji do wymienionych panów ma znajdować się Dyrektor Wywiadu Narodowego Tulsi Gabbard oraz wiceprezydent USA J.D. Vance.

    Planowany przez Izrael atak na irańską infrastrukturę nuklearną miał znajdować poparcie u pierwszej grupy. W związku z tym, że gen. Kurilla z końcem tego roku kończy swoją służbę dla CENTCOM Tel-Awiw wiedział, że musi spieszyć się z ew. zaatakowaniem Iranu jeszcze w 2025, tak aby mieć po swojej stronie istotnego amerykańskiego dowódcę.

    Czas odgrywał przy decyzji o ataku istotną rolę z jeszcze ważniejszego powodu. Zwolennicy zakazu proliferacji byli świadomi tego, że ubiegłoroczne ataki rakietowe Izraela na Iran doprowadziły do zniszczenia systemów obrony powietrznej Teheranu. Fakt, że strona irańska nie do końca podniosła się po tym ciosie oznaczał, że ew. zgoda USA na bombardowanie konkretnych celów w Iranie w 2025 roku nie wiązałoby się z ekstremalnie dużym ryzykiem zestrzelenia amerykańskich samolotów. Gdyby atak izraelsko-amerykański doszedł do skutku, rozwój irańskiego programu nuklearnego zostałby prawdopodobnie zahamowany na lata.

      Zielone światło dla negocjacji

      Ujawnione przez „New York Times” informacje o zaniechaniu ataku oznaczają, że opisana powyżej strona przegrała, a wygrało stronnictwo Gabbard, która poprzez kontrolowany przeciek dot. planów ataku, ujawniła izraelskie plany i pokazała, że Donald Trump wyraża w pierwszej kolejności gotowość do negocjacji ze stroną irańską.

      Wygrali zatem ci, którzy optują za pewnym balansem i zachowaniem równowagi sił na Bliskim Wschodzie (nikt z grona Iran, Arabia Saudyjska, Izrael nie miałby mieć znaczącej przewagi nad pozostałymi – red.) i ci, którzy nie uważają irańskiego programu jądrowego za egzystencjalne zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych. Trump – jak czytamy – został przekonany do spróbowania swoich sił w rozmowach z irańskim przywódcą. Czas pokaże, kto miał w tej sprawie rację.

      Reklama
      WIDEO: Burza w Nowej Dębie. Polskie K9 na poligonie
      Reklama

      Komentarze

        Reklama