Reklama

Geopolityka

Polska ofensywa dyplomatyczna w USA

Autor. Jalub Szymczuk /KPRP

Zarówno prezydent RP, jak i szef polskiego MSZ będą się znajdować w tym samym czasie w USA. Nie wydaje się, żeby nie były to działania zsynchronizowane. Jeśli tak, to byłoby to pozytywne świadectwo, które pokazuje, że pomimo koabitacji jesteśmy w stanie, jako państwo, wypracować wspólną politykę wobec głównego sojusznika bez jednoczesnego kopania się po kostkach.

W przypadku prezydenta RP mówimy tutaj o licznych oficjalnych spotkaniach w dniach 21-25 września. W tym czasie Zgromadzenie Ogólne ONZ będzie organizatorem i gospodarzem Szczytu Przyszłości, który będzie dotyczył debat m.in. nad kwestiami aktualnej sytuacji międzynarodowej, bezpieczeństwa oraz rozwoju. Z kolei prawie 10-dniowa podróż ministra Sikorskiego wydaje się być bardziej skupiona na kwestiach bezpieczeństwa oraz zacieśniania więzi transatlantyckich.

Reklama

ONZ, Trójmorze i Trump, czyli plan działania prezydenta

Tym, co jednak najbardziej podgrzało emocje, jest planowana wizyta Andrzeja Dudy w Narodowym Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej, które znajduje się w Pensylwanii. Sama świątynia i jej historia jest mocno związana z Polonią w USA oraz jej historią. To właśnie tam m.in. spoczywa serce Ignacego Paderewskiego, czy urna z prochami Orląt Lwowskich. Miejsce to ma więc znaczenie bardzo symboliczne. Jednak nie sama lokalizacja, a spotkanie w niej z byłym prezydentem i kandydatem Republikanów Donaldem Trumpem wzbudziło (niepotrzebnie zresztą) mieszane emocje.

Reklama

Polskie władze w ostatnich latach popełniały zazwyczaj błąd poprzez stawianie wyłącznie na jednego kandydata. W 2020 wszystkie karty położono na zwycięstwo Trumpa, w obecnej kampanii, poza ośrodkiem prezydenckim i szefem MSZ, wszystko wydaje się być postawione na zwycięstwo Harris. Dlatego ten aktualny „dwugłos” paradoksalnie jest dla nas bardziej przychylny, bo pokazuje, że niezależnie od wyniku wyborczego Polska będzie w stanie się mniej lub bardziej dogadywać z potencjalnym zwycięzcą. Choć należy uczciwie przyznać, że obecnej administracji w Polsce dużo trudniej będzie znaleźć nić porozumienia z kandydatem Republikanów, zwłaszcza po ustąpieniu ze stanowiska prezydenta Dudy.

Obaj prezydenci wielokrotnie podkreślali, że łączą ich "przyjacielskie relacje".
Obaj prezydenci wielokrotnie podkreślali, że łączą ich "przyjacielskie relacje".
Autor. Marek Borawski/KPRM

Niemniej to nie jedyne ważne spotkania i rozmowy w planie polskiego prezydenta. Spotka się on również z Sekretarzem Generalnym ONZ António Guterresem, Sekretarzem Generalnym Rady Europy Alainem Bersetem oraz prezydentem Konga Félixem Antoine Tshisekedi Tshilombo, premierem Armenii Nikolem Paszynianem, czy też Przewodniczącym Prezydium Bośni i Hercegowiny Denisem Bećiroviciem.

Ważne będą również szersze dyskusje, które łączą się z kwestią polskiego bezpieczeństwa w Europie Środkowej i Wschodniej. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj „Okrągły stół liderów Trójmorza”, który będzie organizowany przez Atlantic Council. To inicjatywa, która jest cały czas ważna dla naszego regionu pod kątem infrastruktury, bezpieczeństwa energetycznego oraz transportu na osi północ-południe. Do tego będzie miało miejsce spotkanie prezydenta RP z prezydentami państw bałtyckich - to znowu jest istotne z perspektywy bezpieczeństwa oraz dalszej kwestii nielegalnych imigrantów na wschodniej granicy NATO i UE. Co też warte nadmienienia, Andrzej Duda weźmie też udział w forum „Unstoppable Africa – Global Africa Business Initiative”. To ważne ze względu na fakt, że Polska dalej ma niedostatecznie rozwinięte stosunki z państwami afrykańskimi. Prezydent Duda odbył na początku roku podróż do Afryki, gdzie odwiedził Kenię, Rwandę i Tanzanię, co pokazało, że państwo polskie próbuje rozbudowywać tam swoje stosunki.

Czytaj też

Reklama

Wzmacnianie więzi transatlantyckich Sikorskiego

Z kolei szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski odbędzie niemal 10-dniową wizytę w Stanach (19-28 września). Jego wizyta rozpocznie się w Waszyngtonie, gdzie spotka się z przedstawicielami administracji prezydenta Joe Bidena oraz, jak czytamy w komunikacie MSZ, ekspertami z ośrodków analitycznych.

Wydaje się, że ta wizyta skupiać się będzie w dużej mierze na kwestiach związanych z szeroko rozumianym bezpieczeństwem oraz Ukrainą. Minister Sikorski wygłosi wykład na Johns Hopkins University, poświęconym obecnym wyzwaniom polityki bezpieczeństwa i relacjom transatlantyckim. Co ważne, wykład ten będzie poświęcony dziedzictwu Zbigniewa Brzezińskiego oraz jego osobie, co też jest symbolicznym gestem.

Autor. Sebastian Indra/MSZ/X

23 września ma się udać do Nowego Jorku, by wziąć udział w 79. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ oraz w szeregu spotkań wysokiego szczebla i wydarzeń odbywających się na marginesie ZO ONZ. Ma się również spotkać z przedstawicielami MSZ innych państw, jak Chin, Armenii, Azerbejdżanu, Iranu, Gruzji czy ZEA. Pod koniec swojego wyjazdu odwiedzi Detroit w stanie Michigan. Spotka się tam z kierownictwem i pracownikami zakładu General Dynamics Land Systems, czyli wykonawcą polskich zamówień zbrojeniowych na czołgi Abrams. Dodatkowo planowane jest spotkanie również z Polonią oraz członkami Kongresu, wywodzącymi się z tego stanu.

Czytaj też

Koabitacja może przynosić plusy

Polska polityka wewnętrzna wielokrotnie pokazywała, że potrafi bardzo szkodliwie oddziaływać na działania Polski na zewnątrz, względem innych państw. Objawiało się to chociażby tym, że cele polityki zagranicznej (nie tylko jej) zmieniały się natychmiast po zmianie władzy. To sprawiło, że między innymi przez lata nie wypracowaliśmy jednej, spójnej i długofalowej polityki wobec naszych wschodnich sąsiadów. Nawet wobec Stanów Zjednoczonych ten stosunek czasem przypominał sinusoidę, zwłaszcza przy obstawaniu przy wyłącznie jednym kandydacie podczas wyborów. Natomiast w naszym interesie nie jest to, kto zwycięży (bo to kwestia drugorzędna), ale to, by mieć z nim dobre relacje oraz z jego administracją.

Dlatego tak ważnym jest z jednej strony działanie prezydenta Dudy w postaci nieatakowania Demokratów i Harris oraz zachowanie dobrych stosunków z Trumpem i Republikanami. I odwrotnie. Dobrze, że minister Sikorski nie odsądza Trumpa od czci i wiary, będąc jednocześnie bardziej związanym światopoglądowo ze środowiskiem Partii Demokratycznej. To daje nam jako państwu zdecydowanie większe pole manewru, niezależnie od listopadowych wyborów. Oczywiście ten przykład nie jest potwierdzeniem tego, że nagle polska polityka zagraniczna przeżywa odrodzenie i teraz wszystko będzie robione wedle tego wzorca. Niemniej jest to jednak jakieś światełko w tunelu, które pokazuje, że władze, pochodzące z różnych obozów, są w stanie wypracować wspólne stanowisko w realnie ważnych sprawach.

Reklama

Komentarze (1)

  1. Zenek2

    Sikorski popiera Harris, tylko oczywiście nieotwarcie. Duda otwarcie popiera Trumpa. Nie wygląda mi to na zsynchronizowane działanie.

Reklama