Reklama

Geopolityka

Pokonana Rosja też może zacząć wojnę z NATO [OPINIA]

Autor. The Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC4.0

Raz po raz z różnych kierunków słychać rozważania lub wręcz stanowcze tezy o rosyjskim zagrożeniu militarnym dla państw NATO widzianym z perspektywy działań poniżej progu wojny lub wręcz po jego przekroczeniu. Niezależnie od tego, czy mamy do czynienia z próbą mobilizacji społeczeństw i polityków do szybszego działania na rzecz obronności, czy też jest to realna, osadzona w danych wywiadowczych diagnoza, należy otwarcie zmierzyć się na wstępie z pytaniem, dlaczego władze na Kremlu mogłyby myśleć o takiej agresji.

W ostatnich miesiącach pojawiają się liczne głosy decydentów politycznych, przedstawicieli wojska oraz przestrzeni analitycznej, które ostrzegają przed możliwością rosyjskiej agresji zbrojnej. Oczywiście w tym przypadku mówimy o agresji względem państw należących do NATO, bowiem Rosjanie prowadzą już jedną od lutego 2022 r. przeciwko Ukrainie. Najczęstsze są wskazania na państwa nadbałtyckie, a więc Litwę, Łotwę oraz Estonię z racji ich położenia oraz wielkości. Lecz ostatnie wystąpienie Władimira Putina w propagandowym materiale Tuckera Carlsona i szereg odniesień do Polski również budzi niepokój. Można również wymienić przestrzeń granicy z Rosję po stronie Norwegii i Finlandii, gdzie Rosjanie wykorzystywali już presję migracyjną oraz straszyli manewrami. We wcześniejszym komentarzu na łamach Defence24 Autor zaznaczył, że nie powinno się tego traktować w sposób deterministyczny, a więc uznając, że do inwazji dojdzie tak czy inaczej, niezależnie od tego jakie działania wykona Zachód. Jednakże warto spróbować się zastanowić, skąd bierze się tyle sugestii o możliwości zaistnienia wspomnianego konfliktu na linii Rosja-NATO. Pozwoli to na lepsze zrozumienie, że współczesna inwestycja w odstraszanie to jedno, ale niestety musi współgrać z utrzymywanymi zdolnościami również do obrony na wypadek materializacji się konkretnych zagrożeń. W przypadku Rosji agresja na Zachód może mieć różne twarze: od działań konwencjonalnych aż po próby rozegrania sytuacji regionalnej przy zastosowaniu szeregu narzędzi i akcji pod progiem wojny.

Czytaj też

Reklama

Od ambiwalencji po negację, czyli główne linie reakcji na rosyjskie zagrożenie

Obecnie najciekawszym wątkiem jest obserwowanie głównych linii reakcji społeczno-medialnych. Tego rodzaju ostrzeżenia o zagrożeniu rosyjskim, także konwencjonalnym, najczęściej są kwitowane czymś w rodzaju obojętności. Takiej samej, którą dziś coraz częściej widzimy względem jednego z najkrwawszych konfliktów zbrojnych po 1945 r., a więc wspomnianej już wojny obronnej Ukrainy. Kontrastującej oczywiście z pierwszymi, masowymi emocjami, w tym strachem, z okresu luty-marzec 2022 r. Co więcej, widzimy w nich również pozostałości po reakcjach odnoszących się do polityki Rosji sprzed 2022 r., tonujących kolejne niebezpieczne pod kątem polityczno-wojskowym akcje władz rosyjskich. Pamiętać należy, że przez lata wyjaśniano nam, iż władze na Kremlu, widząc powiązania ekonomiczne oraz surowcowe z Zachodem, nie będą przekraczały pewnej umownej granicy. Granicy najpierw wyznaczonej w sferze pokazu siły, szczególnie w kontekście licznych manewrów wojskowych na czele z „Zapadem” (seria ćwiczeń w ramach których ostentacyjnie Rosjanie mieli przygotowywać się do walki z Zachodem), erozją środków budowy zaufania i bezpieczeństwa, a później zajęcia Krymu i wojny w Donbasie. Nie mówiąc o jej przesuwaniu w akceptacji kolejnych egzekucji dokonywanych przez rosyjskich zabójców w całej Europie, zabójstw na opozycjonistach w samej Rosji czy prób sabotażu w różnych państwach europejskich.

Autor. mil.ru

Na pierwszy rzut oka zupełnie inną, ale równie popularną reakcją jest oczywiście pełne zaprzeczenie. Zaprzeczenie odnoszące się do przestrzeni wysokiego stopnia racjonalizowania polityki władz na Kremlu, szczególnie ośrodka prezydenckiego. Podkreślające swoistą irracjonalność każdej wizji odnoszącej się do możliwości zatargu Rosji z NATO. Argumentując przy tym, że Rosja jest obecnie tym bardziej państwem słabszym ekonomicznie, ponoszącym gigantyczne wręcz straty w toku inwazji na Ukrainę. Co więcej, jest także państwem, które musi szukać pomocy dla swojej agresji w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej czy w Islamskiej Republice Iranu. A więc de facto jest „upadającym mocarstwem”, które będzie się rozpadało po liniach etnicznych (to niestety bardzo modny w ostatnim czasie stereotyp pojawiający się w przestrzeni medialnej). Stąd też właśnie ta Rosja niejako z założenia jest aktorem państwowym nie będącym w stanie rzucić wyzwania NATO czy UE. Tym bardziej, że nadal nie jest w stanie pokonać samych Ukraińców, a także wskazuje się, że Rosja ma gorsze wyposażenie, a w tabelkach obrazujących zestawienia potencjałów wojskowych nic nie wskazuje na zdolność do pokonania NATO i szerzej Zachodu. Trzeba pamiętać, że podobne racjonalizacje pojawiały się obustronnie w 2022 r., wyjaśniając z jednej strony brak woli pełnowymiarowej agresji Rosji na Ukrainę a z drugiej strony, już po wybuchu wojny, tworzące scenariusze szybkiej kampanii rosyjskiej i pokonania Ukrainy.

Czytaj też

Reklama

Dlaczego możemy się pomylić w ocenie rosyjskiego podejścia do agresji na państwa NATO?

Jednak w obu liniach narracyjnych (zebranych umownie), a odnoszących się do ambiwalencji wobec kolejnych działań Rosji lub jej deprecjonowaniu/racjonalizowaniu, można zauważyć pewne wątpliwości, do których warto się odnieść. Na wstępie jednak zaznaczę, że dynamika relacji międzynarodowych raczej powinna nas nauczyć odrzucenia najłatwiejszych odpowiedzi, które częstokroć są opierane na standardach naszego myślenia i poszukiwania najbardziej modnych, klikalnych, ostrych i niestety łatwych do przyswojenia procesach argumentacji. Nie mówiąc o już wspomnianych wcześniej sposobach racjonalizowania innych państw, szczególnie autorytarnych czy totalitarnych, takich jak właśnie putinowska Rosja, zgodnie z widzeniem mieszkających w demokracjach. Wobec tego trzeba uznać, że ważny i istotny jest scenariusz zakładający możliwość wystąpienia konfrontacji z Rosją w wyniku agresji Kremla. W tym kontekście możemy zauważyć, że może to nastąpić na bazie kilku przyczyn.

Reklama

Jako pierwszą przenalizujmy agresję będącą pochodną zwykłego błędu w ocenie NATO po stronie Rosji. Zauważmy, że Rosjanie napadli na Ukrainę, ewidentnie popełniając szereg błędów w zakresie oceny wywiadowczej samej Ukrainy, ale i właśnie zachowań po stronie Zachodu. Popełniali również liczne błędy w ocenach strategicznych sił przeciwnika, możliwości pomocy zagranicznej oraz w działaniach na szczeblu operacyjnym, czego pochodną były liczne, widoczne niepowodzenia w pierwszym roku wojny. Co więcej, państwa niedemokratyczne mają skłonność do zamykania się w sobie w wymiarze ideologizacji ocen wywiadowczych, problemów z przejrzystością własnych procesów decyzyjnych i stanu psychicznego swoich liderów. Pojawia się to m.in. w momentach kryzysowych, gdy wbudowany nepotyzm i brak przejrzystości procesów ewaluacji w środowisku decyzyjnym powodują ucieczkę we własny, wykreowany sztucznie obraz relacji międzynarodowych. Pamiętać należy, że ZSRR niemalże (w uporszczeniu) rozpoczął III wojnę światową w kontekście schizofrenicznych działań wierchuszki kremlowskiej w trakcie manewrów NATO „Able Archer” w 1983 r. Zauważmy też, że ówczesna operacja sowieckich służb specjalnych RJAN/RYAN/РЯН oddaje specyfikę fiksacji względem utwierdzania liderów o konkretnej tezie. W tym przypadku chodziło o rzekome przygotowania NATO do agresji, a nie potwierdzenia hipotezy przez środowiska wywiadowcze. Dziś równie dobrze wierchuszka na Kremlu może również popełnić podobne błędy, a opanowane napięciami służby wykorzystać jedynie do utwierdzenia się w przekonaniu, że tzw. „zgniły i słaby Zachód” (częsta narracja w przestrzeni propagandowej Rosji, rezonująca również w przestrzeniach prorosyjskich w Polsce) można pokonać w konfrontacji militarnej.

Czytaj też

Państwa mogą popełniać błędy również w odczytywaniu dwuznacznych sygnałów, jak to miało miejsce z Irakiem, który zaatakował Kuwejt w 1990 r., licząc na szybkie zyski ekonomiczne i polityczne. Błędnie odczytana została chociażby postawa USA, ale i późniejsze działania państw Zatoki, z Królestwem Arabii Saudyjskiej ma czele. Nie mówiąc o błędach w ocenie reakcji władz w Moskwie na agresję reżimu irackiego. A przecież ówczesny stan irackiej armii, pogrążonej wieloletnimi działaniami wojennymi przeciwko Iranowi, też mógł być kwestionowany pod kątem możliwości wojskowych. Lecz z drugiej strony, oczywiście liczebność i ilość sprzętu była ówczesnym atutem Iraku, gdy najechał malutki Kuwejt. Reżim w Bagdadzie zafiksował się właśnie na koncepcji zadania takich strat Zachodowi, aby były one nieakceptowalne przez społeczeństwa (np. amerykański czynnik psychologiczny związany z obawą powtórzenia Wietnamu). Nie mówiąc o swego rodzaju pewności po stronie Saddama Husajna, jeśli chodzi o kwestie ilościowe (umowne czołgi, liczebność komponentu lądowego itp.).

Autor. General Staff of the Armed Forces of Ukraine/Facebook

Państwa niedemokratyczne nie rozumieją demokracji... A demokracje nie rozumieją państw niedemokratycznych

Jak już zostało wskazane, tego rodzaju błędy są znaczące w przypadku państw niedemokratycznych. Szczególnie jeśli ich satrapowie mają coraz większe problemy z oceną reakcji otoczenia na ich agresywną postawę, ale również w wewnętrznym kręgu zaczyna się pojawiać problem z odróżnieniem własnej, samonakręcającej się propagandy i realnej oceny rzeczywistości. Trzeba zauważyć, że może to następować nawet w przypadku posiadania rozbudowanego aparatu wywiadowoczo-analitycznego. Samo uzyskanie dostępu do danych wywiadowczych i stworzenie efektywnych ekspertyz nie musi skutkować ich odpowiednim przełożeniem na decydentów. Nie zawsze samo wyznaczanie zadań służbom wywiadowczym musi pokrywać się z poszukiwaniem odpowiedzi, a przeciwnie – wzmacnianiem tez własnych ośrodków decyzyjnych. Śmiało można sobie wyobrazić, że do rosyjskich elit trafia np. odpowiednio sformatowany obraz przeobrażeń w NATO, mówiący o ciągłym osłabianiu tego sojuszu obronnego. Lub odwrotnie, podkręcany obraz wyimaginowanych zagrożeń ze strony NATO zwiększający napięcie emocjonalne wśród decydentów odpowiadających za proces decyzyjny. Zdaniem autora to dlatego teraz tak często mówimy o scenariuszu zakładającym również możliwość wybuchu działań wojennych w Europie, gdzie zaatakowanym zostałby członek NATO. Ekipa Putina wielokrotnie już wykazywała, że nie mówimy o stereotypowym „wielkim mistrzu szachowym”, który widzi kilkanaście ruchów do przodu względem Zachodu. Rosja może popełnić błąd w ocenie, stąd też tak ważne jest w tym zakresie posiadanie silnego odstraszania w NATO i Europie, a także wykazywania konkretnych przykładów pokazu siły, jak np. manewry „Steadfast Defender 2024”. Pozwala to ograniczyć możliwość zaistnienia przekonania w środowiskach decyzyjnych Rosjan, że ich obraz NATO i Zachodu jako systemu słabego jest poprawny.

Czytaj też

Drugą z przyczyn wystąpienia hipotetycznej agresji (w tym pełnoskalowej) może być oznaka desperacji lub, co w tym przypadku jeszcze gorsze, przejścia na pozycje apokaliptycznego myślenia. Zauważmy, że Rosjanie przeszli od tzw. „specjalnej operacji wojskowej” do niemalże otwartego uznania, że prowadzą wojnę z całym Zachodem. Stąd też trudno jest przypuszczać, że łatwym będzie nagle zastopowanie rozbudowy armii i przemysłu zbrojeniowego, a następnie powrót do reżimu takiego sprzed 2022 r. bez konkretnego zwycięstwa. Rosjanie to wykorzystują w swej propagandzie oraz narracjach względem środowisk prorosyjskich. Lecz rzeczywiście liczba ofiar oraz problemów wewnętrznych wynikłych z mobilizacji wojennej, a także ciągłe podkręcanie potrzeb względem agresji tylko buduje masę krytyczną, której nie będzie łatwo tak rozładować w państwie niedemokratycznym.

Nawet operetkowy „pucz” Prigożyna wiele nam powiedział, co by się mogło stać, gdyby nagle zdemobilizować kolejnych żołnierzy oraz najemników, ale bez osiągnięcia sukcesu strategicznego. Nie mówiąc o całej nomenklaturze, która uwłaszcza się na wojnie. Pamiętajmy, że nie jest to nic nowego, gdyż podobnie było w przypadku wojny w Czeczenii. Lecz obecnie z racji pełnoskalowej inwazji ten proceder ma skalę o wiele większą. Kolejne miesiące, a już lata wojny podkreślają, że nawet kolejne zdobycze terytorialne oraz okupacja części Ukrainy nie musi zaspokoić tego systemu państwowej propagandy, emocji, pieniędzy i ludzi. Dlatego też niestety równie dobrze władze na Kremlu mogą poszukać upragnionego przełomu w bezpośrednim starciu z NATO, chociażby o państwa nadbałtyckie.

Czytaj też

Czy desperacja może być powodem konfronatacji?

Swego rodzaju rosyjska racjonalność tego rodzaju agresji odnosiłaby się do spróbowania, w swoistym akcie desperacji, osiągnięcia sukcesu strategicznego na Ukrainie, poprzez zastraszenie, upokorzenie lub wręcz rozbicie NATO (widziane z perspektywy Kremla). Nie od dziś bowiem wiadomo, że walka Ukrainy zależy od pomocy zagranicznej. Tym samym uderzenie w jej źródła byłoby dla Rosji czymś w rodzaju próby przełomu, którego nie można osiągnąć w wymiarze jedynie agresji na Ukrainę. Pokonana armia, lub raczej armia bez zwycięstwa, ale obciążona wielkimi stratami, może dostać możliwość odkupienia się w jeszcze groźniejszej, wręcz apokaliptycznej, wizji starcia z Zachodem, i to niezależnie od przyszłych konsekwencji. Pamiętajmy, że rosyjski proces decyzyjny nie musi być racjonalny na równi z wieloma jego obrazami, tworzonymi dotychczas na Zachodzie. Demobilizacja i brak zwycięstwa mogłaby być nie tylko dla samego Putina, ale całej jego kamaryli zagrożeniem dla władzy oraz życia i zdrowia ich najbliższych.

rosja putin wojsko Gierasimow
Władimir Putin i Walerij Gierasimow (Moskwa, 2019 r.)
Autor. The Presidential Press and Information Office/Wikimedia Commons/CC4.0

Nie dałoby się bowiem powstrzymać pytań o brak sukcesów militarnych, słabości na froncie, a także jeśli chodzi o radykalizację tych, którym nie dano odnieść sukcesu z przyczyn polityki państwa. Ten model jest dobrze rozpoznawalny w okresie międzywojennym w XX w. Jeśli zakładamy, że kremlowscy dygnitarze myślą racjonalnie, to muszą brać pod uwagę ten fakt. Nie mówiąc już o tym, że straty na poziomie 200-400 tys. w żadnym razie nie pozwolą zapomnieć o tej agresji w społeczeństwie, i to niezależnie od aparatu represji. Wojnę można więc ukierunkować na inne tory, na wręcz znane w przestrzeni rosyjskiej mitologizowane obrazy „wielkiej wojny ojczyźnianej”. Nie wolno nam w państwach demokratycznych zapominać o sprzężeniu zwrotnym między procesami radykalizacji społeczeństwa i jego ideologizacji a samym systemem decyzyjnym oraz kształtowaniem się kolejnych osób do niego kooptowanych (lub samodzielnie się włączających).

Czytaj też

Finalnie trzeba zastanowić się nad potencjalną rosyjską próbą decydującego zagrania va banque, aby wymusić na Zachodzie szereg ustępstw bez użycia broni masowego rażenia i jednocześnie na nowo włączyć się do dyskusji o architekturze bezpieczeństwa kontynentalnego. Szczególnie, gdy rzeczywiście może zacząć brakować środków finansowych lub rosyjscy sojusznicy, w tym Chiny, Iran oraz KRL-D, będą żądali zbyt wiele. Uderzenie na NATO byłoby wręcz zagraniem włączającym ich już zupełnie do działania, gdyż postawiłoby ich przed brakiem dwuznaczności. Dziś strona chińska może lawirować w sytuacji, gdy mowa jest o konflikcie poza państwem NATO. Jednak co stałoby się, gdyby partner strategiczny (oficjalnie), postawiłby władze w Pekinie przed faktem dokonanym? Manewrowanie byłoby wysoce utrudnione, gdyż włączenie całości Zachodu kinetycznie stworzyłoby całkiem nową rzeczywistość strategiczną. Wykorzystując przy tym analizy, uwypuklające np. moment krytyczny w przestrzeni transatlantyckiej. Coś w rodzaju działania wyprzedzającego, a odnoszącego się do możliwości zdynamizowania transportów broni do wojsk ukraińskich, kolejnych prac nad wzmocnieniem NATO, a nawet rozpoczęciem prac nad rozszerzeniami NATO i UE. W tym przypadku, dążąc do wyprzedzenia osłabienia własnej pozycji strategicznej, właśnie zagraniem z natury rzeczy ryzykownym i mającym zaskoczyć przeciwników.

Autor. Mil.ru

Zależymy od swojej determinacji w zakresie odstraszania i obrony

Należy uznać, że nie można odrzucać wszystkich scenariuszy związanych z zagrożeniem agresją rosyjską na państwa NATO (niezależnie od wyznaczonych widełek czasowych). Nie wszystkie działania władz na Kremlu mogą być racjonalne. Obecnie mamy także wielkie trudności w ocenach wpływu przestrzeni propagandy oraz ideologizacji na różne koterie władzy rosyjskiej. Co więcej, pytaniem otwartym pozostaje, jak Putin starałby się obniżyć presję na rozliczenia, jeśli chodzi o nieudaną pod kątem strategicznym, toczącą się inwazję na Ukrainę. Niezależnie od tego, trzeba brać pod uwagę pod kątem własnych analiz błąd lub serię błędów w rosyjskich sferach analitycznych oraz decyzyjnych (wojskowo-cywilnych). Błędów, które mogą być wzmacniane wypaczonymi obrazami Zachodu lub (i) jego błędami w jego rozumieniu, gdy mówimy o rzeczywistości państw demokratycznych widzianych oczami satrapy. Nie ma w tym sposobie myślenia ukrytego automatyzmu i determinizmu, a więc nie oznacza to prostej drogi do konkretnego starcia pod lub powyżej progu wojny z Rosją.

Czytaj też

Szczególnie, gdy NATO (wraz z możliwościami chociażby UE) będzie w stanie systematycznie podnosić własną odporność, odstraszanie do poziomu niezbędnego, aby reagować na kolejne zachowania władz na Kremlu. Co ważne, oznacza to dualizm działań w przestrzeni obronnej oraz wywiadowczej, wiedząc, że szczególnie ta druga okazała się kluczowa dla obrony Ukrainy w pierwszych miesiącach wojny z 2022 r. Musimy uznać, że nasze obecne działania na płaszczyźnie strategicznej muszą wyważać działania odstraszania (w tym strategicznego), ale i przygotowania do klasycznej obrony przy zaistnieniu konfliktu. Wracamy więc niejako do punktu wyjścia i uznania, że musimy inwestować w rozumienie Rosji, a więc konglomerat struktur wywiadowczych oraz analitycznych. Jednocześnie powinniśmy stawiać się w pozycji Zachodu gotowego do działania niezależnie od zaistniałej sytuacji. Nawet przegrane armie mogą spróbować wygrać wojnę w straceńczym z naszego punktu widzenia uderzeniu na silniejszego.

Reklama
Reklama

Komentarze (22)

  1. Jan z Krakowa

    Absurdalna odpowiedź : "Ponieważ gromadziła wojska wokół Ukrainy bełkocząc że bronią się przed napaścią a sami jak wowa zapewniał na swój "honor" nie mają powodu do napaści na braci Słowian."

  2. młodygrzyb

    Ciekawy artykuł w NYT . Amerykańska gazeta ujawnia jedną z faktycznych przyczyn tej wojny. Czyli bazy CIA na terenie ukrainy, konkretnie 12 baz wymierzonych przeciwko rosji.

    1. Czytelnik D24

      NIe ma w tym artykule ani słowa to tym że to są bazy CIA natomiast jest wyraźnie napisane że CIA sfinansowało bazy dla ukraińskiego wywiadu aby ten mógł pozyskiwać informacje wywiadowcze. Ty nawet jak się powołujesz na jekieś źródło to z automatu manipulujesz zawartymi tam informacjami.

    2. młodygrzyb

      Ubliżać komus to fajna sprawa co? Natomiast czytelnik Defence24 z ciebie żaden, bo nie przeczytałeś artykułu jaki tutaj jest na ten temat. W każdym razie nic z niego nie zrozumiałeś. cóż czytanie ze zrozumieniem w waszym towarzystwie to chyba norma.

    3. Komandos PCK Shev Valdore

      @młodygrzyb, faktycznie artykułów pod którymi wypisuje on swoje wynurzenia to nie czyta. Co zresztą mu udowodniłem pod artykułem "Izraelskie F-35 lepsze niż wszystkie inne" na Defence 24. Jak on to pisał: "Nic takiego z artykułu nie wynika. Jedyne wnioski jakie można wysnuć...". Oczywiście jaka najbardziej wynika z treści artykułu to co jest napisane w jego tytule, a wnioski "Czytelnika" całkowicie błędne, naciągane do jego osobistych poglądów. Jeżeli napisałem nie prawdę, niech to udowodni.

  3. OptySceptyk

    Nie lubię takiego gdybania. Czy Japonia mogła zaatakować USA w 1941r? Tak. Czy mogła wygrać? Nie. Czy rosja może zaatakować NATO, jeśli zostanie pokonana na Ukrainie? Tak. Czy rosja może wygrać wojnę z NATO? Nie. Rosja może co najwyżej zremisować, po wymianie atomówek. Czy rosja zaatakuje NATO? Trudno powiedzieć - jeśli kieruje się logiką, to nie. Jeśli kieruje się brakiem wiedzy, fobiami i dziwnymi stanami psychologicznymi, to być może.

    1. OptySceptyk

      @Davien3 ...czyli Japonia chciała pokonać USA, a przy okazji resztę państw zachodnich, bo do tego sprowadza się Twoje zdanie.

    2. Davien3

      OptySceptyk NIGDY Japonia nawet nie rozważała pokonania USA bo doskonale wiedzieli ze jest to dla nich niemozliwe Chcieli jedynie sprawic by koszta tej wojny były dla USA za wysokie A co do reszty państw zachodnich to Japonia leży raczej daleko od takiej UK czy Holandii I jak byłaby w stanie zniechęcic USA to myslisz że taka Holandia czy UK wyniszczone wojna z Niemcami miałyby jakieś szanse tam gdzie nie dały rady Stany??

  4. trantitla

    Cała koncepcja Rosji polegająca na wchłonięciu krajów z ludnością rosyjskojęzyczną, w celu zwiększenia liczby ludności, zawaliła się. Rosja rozumie, że część ukraińskiej ludności była już wroga Rosjanom już przed wojną i stąd w ich propagandzie były wstawki, by kraje zachodnie dokonały rozbioru Ukrainy wraz z Rosją. A teraz wrogie są całe narody. A dodatkowym problemem jest wyższe rozwinięcie cywilizacyjne tych narodów. Nawet gdyby Rosja zastosowała swoją standardową procedurę od XVI wieku, czy li przesiedlenie miejscowej ludności na wschód i sprowadzenie w ich miesjce Rosjan, to stanie przed problemem, że ci przesiedleni będą powodować problemy na zapleczu, z racji tego, że i tak zorganizują sobie życie lepiej niż Rosjanie, co doprowadzi do konfliktów etnicznych i rozpadu Rosji. Oni dopiero dojrzewają do zrozumienia tego problemu.

    1. Proximus

      Dobrze powiedziane.

    2. Rusmongol

      Zauważ że Rosja od dawna specjalizuje się w załatwianiu tego typu spraw. Przesiedlenia, czystki, ukazy tudzież dekrety robiące z ludzi niewolników, propaganda, terror. Hektolitry kłamstw, propaganda, miliony tropów i więźniów politycznych. Ten kraj jest wyspecjalizowany w intrygach, podbojach, zruszczaniu, szantażu. Jak to po Jałcie powiedział Patton że pokonaliśmy Niemców ale wpuściliśmy do Europy wroga bardziej złego i zajadłego niż hitlerowcy. Dziś to prorocze słowa.

    3. Komandos PCK Shev Valdore

      @rusmongołku, to jest zwykła walka o strefy wpływów. putlerek nie może się pogodzić z tym, że świat jest jednobiegunowy z dominacją jednego państwa, czyli USA. Podobnie jak ruskie myślą tez Chiny,. Przecież nieraz on o tym mówił. A że maja zacofana gospodarkę i nie są w stanie zaoferować czy przekupić świata czymś innowacyjnym, robią to za pomocą czołgów i rakiet. Kiedyś rdzennych mieszkańców obu ameryk przekupywano na swoja stronę za pomocą paciorków i świecidełek, jak się nie dało, że prowadzono politykę ognia i miecza. ruscy nie maja paciorków,... Rozumiesz o czym mowa?

  5. rosyjskaRuletkaTrwa

    Zachód bawiąc się w kroplówkę pomocy nie bierze pod uwagę silnego przekonania rosjan że walczą z calutkim zachodem. Powstrzymali natarcie niedozbrojonej Ukrainy i są przekonani że to ich zwycięstwo nad całym zachodem. To daję im czerwony wiatr w plecy ponieważ teraz każdy z nich chce uczestniczyć w nowej "zwycięskiej" armii ojczyźnianej która rozszarpie "zgniły zachód" i powróci sowiecki mir w Europie.

    1. pomz

      Kazdy z nich chce uczestniczyc w krucjacie przeciwko "zgnilemu zachodowi"? Smialo, niech zaczna krucjate od stepów Ukrainy!

  6. Obiektywny

    Jakakolwiek próba agresji militarnej Rosji na kolejny kraj i kolejne tereny czy to państwa bałtyckie czy Polskę przypominałaby sytuację w której na ulicy trwa bójka w której jeden silniejszy gość nie potrafi sobie poradzić ze słabszym który broni się i zadaje ciosy silniejszemu , ale ten silniejszy pomimo tego atakuje kolejnego faceta przechodzącego obok a potem jeszcze następnego żadnego z nich nie pokonując . Zarzuty co do zobojętnienia wobec wojny która trwa za granicą są bezsensowne ile można żyć obawami , lękiem i ciągłymi scenariuszami o możliwej napaści .

    1. Darek S.

      Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. W oczach Rosji NATO w wojnie uczestniczy, zaopatrując Ukrainę. Tak jak Rosja za czasów Stalina bez pomocy materialnej USA, nie zdobyłaby Berlina, tak teraz Ukraina nie przetrwałaby nawet pół roku bez pomocy NATO. Dlatego Rosja może uderzyć w miejscu, gdzie pozycje nieprzyjaciela, nie są przygotowane, czyli na Estonię, jak najbardziej. I to jeszcze tej wiosny.

    2. Wania

      Do Darek S. Tylko czym i jak? Poza tym Estonia jest gotowa tak jak NATO. Żeby uderzyć trzeba mieć wojska blisko granicy. 20 czołgami nie ma sensu. A co jak co ale koncentrację rosyjskich wojsk NATO widzi wcześnie. I najważniejsze - przewaga w powietrzu. Przy ataku na NATO Rosja nie będzie miała przez godzinę. Finlandia i w tym tygodniu Szwecja w NATO też nie poprawią sytuacji Rosji. Tu nie będzie, że zdobędą 100 km terenu, się okopaja i będą straszyć atomem. W tej chwili Rosja nie jest w stanie przełamać frontu w Ukrainie, rozwinięcie kolejnego frontu byłoby totalnym samobójem.

  7. rwd

    Teoretyzowanie o teoriach. które mogą się ziścić ale nie muszą.

    1. Irateas

      Nie do końca. Są przecieki o takim potencjalnym scenariuszu i konflikcie NATO - Rosja. Wywiad też ma swoje informacje i niektóre oceny które wyciekają na pewno też bazują na tym co mówi się w kuluarach. Mnie raczej zastanawia narracja która to totalnie wyklucza. To tak jak masy ludzi w przedziale 3 tygodni od napaści Rosji mówiły o tym że zachód manipuluje, teoretyzuje, że nie ma podstaw żeby oskarżać Rosji it'd. Sami wiemy jak się to skończyło. Wystarczy spojrzeć w przeszłość. Jak dużo jest/bylo logicznych wojen? Jedyne wyjście to przygotowywanie się na najgorsze a nie reagowanie jak masy przed inwazja na Ukrainę

    2. rwd

      Rosja gra o wszystko, wie, że jeżeli wygra na Ukrainie, to nie tylko wzmocni się pod każdym względem ale ośmieszy NATO i USA. A w konsekwencji może doprowadzić do rozpadu NATO, takie symptomy widać już dziś w polityce Węgier i Słowacji. Dla USA gra na Ukrainie jest jedną z wielu jakie toczy światowy hegemon, który przegrywając w jednym miejscu świata może wygrać w innym. Ale dla innych kolejna porażka Stanów może być sygnałem do poszukiwań nowych strategicznych sojuszników i działań na własną rękę. Może właśnie tego oczekują Niemcy i Francja, im sojusz z Rosją i Chinami przyniósłby więcej korzyści niż zużyty patronat amerykański. Inne państwa korzystając z osłabienia USA chciałby zbudować własny potencjał atomowy. Tak więc rozstrzygnięcie na Ukrainie może być nowym otwarciem dla wielu państw.

    3. Rusmongol

      @rwd. 8ki co to Rosja się ośmiesza dostając manto od wielokrotnie słabszej UA. Nie zapominaj też że USA ma dalej 1 armią świata i jej PKB przy 350 MON mieszkańców jest większe niż Rosji o Chin razem a w sumie jest ich 1.6 mld. Imperia upadają setki lat a imperium USA zaczęło się niecałe 70 lat temu. Uznam więc że trzeba być niepoprawnym optymistą żeby stawiać na jakąś kacapie przed USA. No ale sprytnie postawiłeś Chiny z Rosja obok, żeby nie pokazać jaka mosskowia jest goła i wesoła. Niestety USA też ma swoich sojuszników i to nie słabych. Zejdź więc ja ziemię radzę....

  8. Jan z Krakowa

    Jeżeli pokonana Rosja może rozpocząć wojnę z NATO, a tego teraz nie wiemy, to skąd była wiedza, dwa lata temu w Polsce, że Rosja wtedy nie napadłaby na Polskę, a nie tylko na Ukrainę?

    1. Irateas

      Jedyna wiedzą którą wtedy dysponowaliśmy była pewność ataku na Ukrainę. Zresztą od lat było o tym mówiono. Także o potencjalnym zagrożeniu dla Polski ale nikt tego nie chciał słuchać w obliczu polityki Francusko-Niemieckiej. Nam dano łatkę rusofobów

    2. Davien3

      Irateas polski rzad wiedział jiz w listopadzie 2021r ze agresja na Ukraine jest nieunikniona. I coś zrobił poza kłótniami z UE i co gorsza z USA?? Oj chyba nic.

    3. rosyjskaRuletkaTrwa

      @Jan z Krakowa pewnie nie z Krakowa a nawet nie z Polski. Ponieważ gromadziła wojska wokół Ukrainy bełkocząc że bronią się przed napaścią a sami jak wowa zapewniał na swój "honor" nie mają powodu do napaści na braci Słowian.

  9. młodygrzyb

    Historia niczego nas nie nauczyła. Podpuszczeni przez amerykanów robimy to samo z Rosją co robiono z Niemcami po I WŚ. Do czego to doprowadziło chyba wszyscy wiedzą.

    1. Wania

      No nie. Rosja rozwijała się i fundusz sprawiedliwości liczył setki miliardów dolarów. Putin po pierwszych inwestycjach w rozwój kraju wolał za te pieniądze napaść na sąsiada. Niemcy były biedne po I wojnie światowej, rosja 15 lat temu była bogatym krajem przyciągającym zachodnie inwestycje m.in w przemysł samochodowy i lotniczy. Jedyna analogia z Niemcami po I wojnie światowej to ruch nacjonalistyczny, który doprowadził Rosję do nazizmu. Swastyka jest takim samym symbolem jak litera "Z". Hasła o potrzebie wymordowania i pokonania narodu na którego napadli te same.

    2. rosyjskaRuletkaTrwa

      Dlatego logiczne jest żeby zachód przestał zabawy w kroplówkę pomocy ale udzielił jednoznacznej która pogoni agresora na wcześniejsze granice w tempie którego nie pojmie kremlin..

    3. młodygrzyb

      Wybacz Wania ale zupełnie nie wiesz o co chodzi. Mylisz sprawy. A raczej piszesz pod określona tezę.

  10. zdzich

    #3 : Prawdopodobnie zajecie całej Ukrainy a więc i osiągnięcie korzystnych pozycji wyjściowych dla dalszej agresji przeciwko Europie Zachodniej (i presji politycznej) , nie będzie możliwe – co było pierwotnym celem tej wojny i drogą do realizacji dalszych celów na drodze nacisków bez konfliktu z NATO . Ten plan właściwie upadł . Moim zdaniem teraz na stole jest plan „ograniczonego” konfliktu z NATO w postaci zajęcia Państw Bałtyckich . Ale do tego potrzeba wyciszenia konfliktu („pokoju”) w Ukrainie i przesunięcia sił .

    1. Vixa

      Mhmm. #2 to był żart, a to?

  11. zegrz69

    Obecnie, w przypadku ataku Putina na NATO, Chiny zostałyby neutralne lub dołączyłyby do ... NATO. Atak na Tajwan jest ryzykowny, a granie na rozbicie FR i podporządkowanie sobie - gospodarcze i polityczne - powstałych nowych państw byłoby dla Chin bardzo korzystne.

  12. Rusmongol

    Rosja oskarża nas, że jesteśmy "więźniami rusofobii", ale fobia jest strachem nieracjonalnym. Tymczasem Rosja niemal codziennie grozi nam jądrową zagładą — między innymi to mówił Radosław Sikorski, podczas piątkowej debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Szef MSZ wypunktował kłamstwa, które wcześniej wypowiadał przedstawiciel Rosji. — On nawet powiedział, że Polska zaatakowała Rosję w II wojnie światowej? O czym on mówi? To Związek Sowiecki razem z nazistowskimi Niemcami zaatakowali Polskę 17 września 1939 r. — grzmiał szef polskiego MSZ.

    1. młodygrzyb

      Rusmongol dlaczego nie wymieniasz wszystkich państw jakie napadły nas we wrześniu 1939 roku?

    2. Czytelnik D24

      @młodygrzyb Pewnie dlatego że Niemcy nie kwestionują swojej napaści na Polskę w przeciwieństwie do Rosjan.

    3. Davien3

      Młodygrzyb, a jakie inne państwa nas wtedy napadły?? Kontrolowana przez Niemców Słowacja? Czy nieistniejące wtedy Ukraina i Białorus?

  13. Podszeregowy

    Putin rozumie tylko język siły ,więc tylko takim językiem trzeba do niego mówić. Proponuję zacząć "dyskusję" od zajęcia Naddniestrza na prośbę Mołdawii oczywiście. Prawdopodobnie juz od jesieni z fotela w Białym Donu będzie z Putinem dyskutował ktoś kto ma cohones, a nie śpiący dziadziuś Joe.

  14. easyrider

    Gdyby Putin był młodszy, to nie musiałby wiele robić. My sami rozbrajamy się poprzez ściąganie milionów obcych i wrogich nam ludów, które nigdy z nami się nie zasymilują. Przeciwnie, to co mają u siebie, przeniosą do nas. Wojny domowe w gwarantowanym pakiecie. Drugi czynnik, który rozwala nas, to obłąkana ideologia kręcąca się wokól rozważań ile razy i w co może się zmienić mężczyzna albo kobieta. Bezstresowe dzieci z takimi dylematami nie chcą służyć w wojsku. Nawet za pieniądze. Pojęcia służby Ojczyźnie są dla nich abstrakcją. Jednak... Putin nie ma czasu. Biologii nie pokona. Jego kraj to półfeudalna ruina a on ma chore wizje odbudowy imperium. Konwencjonalnie nie ma szans. Użyje broni nuklearnej. W Polsce. Wzdłuż linii Wisły. Zajmie Bałtów, wchłonie Białoruś i połowę Polski. NATO nie zdecyduje się na wojnę nuklearną z Putinem.

  15. bezreklam

    Poniekad sie zgadzam. Dlatego nie ma innej opji niz sie dogadac. Jesli zas ktos jest przcisnety do sciany wtedy wlasnie staje sie naprawde niebezpczny - stara zasada.

    1. Rusmongol

      Ściana Rosji to koło Władywostoku. Mają się gdzie cofać. Reszta wynika tylko z pobłażania zachodu dla tej dziczy. Trafnie określał to wszystko Patton po Jałcie. Dziś to jest szczególnie aktualne.

    2. Irateas

      Nie zgadzam się. "Dogadanie się" nie zmieni niczego realnie. Już przeszliśmy przez ten moment. Poza tym wystarczy spojrzeć jak dogadanie się wyszło nam w kontekście dogadania się Francji i Niemiec z Rosją w sprawie Ukrainy. W przypadku "dogadania się" nie wygrałyby rację państw bałtyckich czy polskich tylko próba zamknięcia tematu, z naciskiem Niemiec, Francji, Hiszpanii i Włoch. Jedyna opcja to przygotowywanie się do hipotetycznej wojny. Tym bardziej że w grze jest konflikt globalny. W przypadku wojny na Pacyfiku zaangażowanie USA będzie znikome

    3. Rusmongol

      Z terrorystami, złodziejami i mordercami się nie negocjuje. Wiesz co się robi z wściekłym psem?

  16. papa lebel

    Moskowia napada tylko na tych których uważa za słabych. Nie pamiętam, kto kiedyś powiedział, że są jak kot, który czyha na uchylone drzwi. Ale jeśli tymi drzwiami przytrzaśnie się temu kotu ogon, to przez dłuższy czas nie nie będzie próbować ponownie:)

  17. Olender

    Zgadzam się w pełni z artykułem. Niestety trzeba brać pod uwagę wszystkie możliwości... zwłaszcza te irracjonalne.

  18. JacekK

    Przejście z gospodarki wojennej na cywilną oznacza tąpnięcie gospodarki przy uaktywnieniu się wszystkich negatywnych skutków wojny (kalecy, urazy psychiczne, brutalizacja życia, mafie korzystające ze zwolnionych żołnierzy, brak funduszy na przestawienie gospodarki, załamanie budżetu itd). Aby uniknąć smuty i rozliczenia elit może powstać koncepcja aby wykorzystać ostatnie tchnienie rozkręconego militaryzmu i spróbować wymusić na chwiejnym zachodzie zmiany korzystne dla siebie a przy okazji odciąć Ukrainę od pomocy. W desperackiej sytuacji podejmuje się desperackie działania. Uruchomiłoby to cały, trudny do przewidzenia łańcuch zdarzeń jakim może być np. inwazja na Tajwan, eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie, bunty społeczne w Europie, wewnętrzny rozłam w USA..

  19. rED

    Dobra analiza. Niebezpieczeństwo jest tym większe że ruskie społeczeństwo nie przyjmuje do wiadomości ("Przecież my zawsze wygrywamy"-autentyk) o porażce i jednocześnie całkowicie absorbuje sprzeczną wewnętrznie propagandę "Coraz słabsze NATO jest coraz większym zagrożeniem dla coraz potężniejszej Rosji"

  20. zdzich

    #4 : Wobec małej głębi operacyjnej i większości symulacji i ocen zajęcie terytorium Państw Bałtyckich ma szanse powodzenia , szalony Putin stojąc w obliczu braku sukcesu może zdecydować się na politykę faktów dokonanych i przetestować integralność NATO . Ale do tego musi wycofać siły z Ukrainy i skierować je na północ . Już raz tak zrobił rezygnując z zajęcia Kijowa . Dlatego nie można dopuścić do wyciszenia wojny we wschodniej Ukrainie , niestety kosztem wielu ofiar ukraińskich żołnierzy .

  21. zdzich

    #2 : Nie powinniśmy popełniać błędu w ocenie zdolności bojowej armii Putina . Mimo ewidentnych braków w sprzęcie , zaopatrzeniu , organizacji i dowodzeniu , ma obecnie milion żołnierzy-weteranów obytych z rzeczywistością pola walki , zmotywowanych i pogodzonych z taktyką „mięsnych ataków” . To stanowi ogromny kontrast i niebezpieczeństwo dla nieprzygotowanych , niedoświadczonych i działających według kompletnie innych zasad sił szeroko pojętego Zachodu . Zmiana doktryn , procedur i planów obronnych Zachodu na podstawie doświadczeń z wojny w Ukrainie zajmie sporo czasu .

  22. zdzich

    #1 : Autor ma całkowicie rację wskazując błedy w ocenie i wręcz odrzucenie realiów przed rozpoczęciem pełnoskalowego ataku na Ukrainę . Przypomnę reakcję szefa wywiadu Rosji , zmuszanego wręcz do poparcia decyzji o inwazji . To oznacza całkowity brak racjonalności decyzyjnej a co za tym idzie nieprzewidywalność posunięć Rosji . Autor nie przedstawia potencjalnych scenariuszy bo to zadanie dla wróżki ale istnieje ograniczona liczba permutacji . Najgorszy jest jednak faktycznie brak sukcesu uzasadniający poniesione dotychczas koszty , straty i wyrzeczenia , a to może doprowadzić do irracjonalnych posunięć w przyszłości .