Reklama

Geopolityka

Mołdawia na rosyjskim celowniku?

putin rosja
Władimir Putin, prezydent Rosji
Autor. kremlin.ru/Wikimedia Commons/CC4.0

Rosja po raz kolejny na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu miesięcy postanowiła zagrozić Mołdawii. Od rozpoczęcia wojny na Ukrainie decyzja mołdawskich władz o przyjęciu prozachodniego kursu spotkała się z ogromnym niezadowoleniem Kremla.

Na początku bieżącego roku pojawiły się pierwsze prognozy, które mogłyby świadczyć o tym, że kolejnym punktem na mapie Europy, w którym Rosja będzie chciała rozwinąć swoje działania, będzie właśnie Mołdawia. Kluczowe dla takich działań jest istnienie nieuznawanego organizmu parapaństwowego w postaci Naddniestrza, które pełni funkcję wysuniętej pozycji dla rosyjskich wpływów w tej części Europy.

Ten problem zaczął być zauważany już wcześniej przez władze w Kiszyniowie, które od prawie dwóch lat starają się skutecznie odciąć od wpływów rosyjskich. Organizacje otwarcie sprzyjające Moskwie są pod ścisłą obserwacją, ugrupowania polityczne o takim profilu są na cenzurowanym, a prorosyjskie media są ograniczane.

Czytaj też

To sprawia, że Rosja nie chce pozostać dłużna. Mołdawia przez wojnę na Ukrainie została już mocno dotknięta skutkami inwazji, choćby falą uchodźców, ale też stanowi bardzo ważny punkt na mapie w kontekście dalszego bezpiecznego transportu ukraińskiego zboża.

„Mołdawia jest jednym z krajów najbardziej dotkniętych skutkami inwazji Rosji na Ukrainę. Podejmowane są poważne, wzmożone i ciągłe próby destabilizacji kraju” – oświadczył Josep Borrell, wysoki przedstawiciel UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa.

Reklama

Zachód podejmuje środki zapobiegawcze

Unia Europejska nałożyła w czwartek sankcje wobec sześciu osób i jednego podmiotu odpowiedzialnych za podejmowanie działań mających zdestabilizować Mołdawię, a także podważyć jej suwerenność i niepodległość. Zaś szef unijnej dyplomacji podkreślił, że sankcje stanowią kolejny ważny sygnał polityczny o niezachwianym wsparciu UE dla Mołdawii, jej stabilności, niepodległości i suwerenności. „UE jest nadal zdecydowana kontynuować rozprawienie się z tymi, którzy destabilizują nasze bezpośrednie sąsiedztwo”.

UE objęła sankcjami organizację paramilitarną „Stowarzyszenie Ludzi w Pagonach – Scutul Poporului”, która wielokrotnie podejmowała próby osłabienia demokratycznego rządu Mołdawii, w tym poprzez wzniecanie zamieszek i brutalnych demonstracji, a także jej przywódcę. Wśród osób objętych sankcjami znajduje się też zastępca szefa Departamentu Wywiadu Operacyjnego Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji, od 2016 r. odpowiedzialny za tajne operacje Kremla w Mołdawii, zwłaszcza w regionie separatystycznego Naddniestrza. UE nałożyła sankcje na kadrę kierowniczą grup medialnych będących właścicielami kilku kanałów medialnych w kraju, które często szerzą treści mające na celu utrudnianie i podważanie demokratycznego procesu politycznego. 

Czytaj też

Na liście znajdują się także inne osoby zaangażowane w rozpowszechnianie dezinformacji oraz nawoływanie do przemocy. Stowarzyszenie „Scutul Poporului” podległo zamrożeniu aktywów w UE. Obywatelom i przedsiębiorstwom UE zabrania się udostępniania im funduszy. Ponadto, sześć osób zostało objętych zakazem podróżowania do Unii. Zdaniem UE wysiłki na rzecz destabilizacji Mołdawii znacznie wzrosły od rozpoczęcia rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie i stanowią bezpośrednie zagrożenie dla stabilności i bezpieczeństwa zewnętrznych granic UE.

Reklama

Mołdawia chce na Zachód

14 grudnia 2023 r. Rada Europejska zgodziła się na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Mołdawią, przyznając jej 23 czerwca 2022 r. status kraju kandydującego. Jednak dołączenie tego kraju do NATO wiązałoby się już ze zreformowaniem konstytucji, co nie będzie już takie proste. To jednak nie przeszkadza władzom w Kiszyniowie na zacieśnianie relacji z państwami należącymi do Paktu Północnoatlantyckiego. Jest to istotne również z tego względu, że pojawiły się niepotwierdzone informacje, jakoby Rosja planowała wchłonięcie Naddniestrza do Federacji.

Czytaj też

W ocenie opozycjonisty z separatystycznego Naddniestrza władze tego regionu zamierzają 28 lutego zwrócić się do Moskwy o przyłączenie do Rosji. Na razie nic się nie wydarzyło, ale podgrzewanie emocji i gra informacyjna są na rękę Kremlowi – podkreślił w rozmowie z PAP Kamil Całus z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Reklama

„Naddniestrze faktycznie mogłoby poprosić Rosję o uznanie i nie byłby to pierwszy raz, ale z punktu widzenia Moskwy odpowiedź pozytywna nie przyniesie jej żadnych większych korzyści – oprócz wzrostu napięć w Mołdawii i regionie” – zauważył Całus.

Rosję od separatystycznego Naddniestrza oddziela Ukraina, a na terytorium tego mołdawskiego regionu znajduje się stosunkowo niewielka liczba rosyjskich wojsk. Według Całusa taki gest ze strony Moskwy „nie miałby znaczenia praktycznego”, a wręcz unaoczniłby słabość Rosji. „Całkowicie jednak decyzji o uznaniu wykluczać nie należy” – zaznaczył ekspert.

O wiele bardziej wątpliwa jest ewentualna zgoda na „przyłączenie Naddniestrza”. „Nie tylko jest to obecnie fizycznie niemożliwe, ale też narażałoby Naddniestrze na potencjalny atak ze strony Ukrainy. Atak, którego Rosja by nie odparła” – ocenił Całus.

Źródło:PAP / Defence24
Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. Podszeregowy

    I dlatego Mołdawia powinna poprosić o pomoc bratnią Rumunię, a ta przy wsparciu USA przeprowadzić 3-dniową "operacje specjalną" w Naddniestrzu. W tym wypadku operacja zakończyłaby się w terminie, a do tego przejęto by trochę rzadzieckiego sprzętu do przekazania na Ukrainę

    1. papa lebel

      Gra nie warta świeczki. Większość tego co tam leży w magazynach to przeterminowana amunicja którą strach strzelać.

    2. PiotrS.1976

      mysle ze UKR sami by sobie poradzili