Reklama

Geopolityka

Koreańska marynarka stawia na rakiety balistyczne

Autor. Wikimedia Commons

Korea Południowa prowadzi pracę nad rakietowymi pociskami balistycznymi „woda-ziemia” odpalanymi z okrętów nawodnych. Mają znaleźć się one nawyposażeniu trzech klas okrętów, w tym na dopiero projektowanych okrętach rakietowych. Seul uznaje bowiem rozbudowę potencjału rakietowego za podstawę swojej doktryny odstraszania Korei Północnej.

Program nosi nazwę Hyunmoo-IV-2 i ma dać Korei Południowej nowy środek bojowy - wystrzeliwaną z okrętów nawodnych rakietę balistyczną dalekiego zasięgu. Prace w tym zakresie prowadzi Agencja Rozwoju Obronnego (ADD, Agency for Defense Development). Prace rozwojowe nad pociskiem mają zakończyć się do 2028 roku. W tym samym roku lub w następnym Korea Południowa chce rozpocząć produkcję, która trwać ma do 2036 roku. Cena projektu szacowana jest na 506 milionów dolarów.

Reklama

Priorytety Republiki Korei

Co do aspektów technicznych to obecnie wiadomo, że pociski mają być wystrzeliwane z projektowanych w tej chwili rodzimych wyrzutni pionowego startu (KVLS-II, Korean Vertical Launch System-II). Nazwa Hyunmoo-IV-2 nie jest oczywiście przypadkowa, bowiem pociski mają być oparte na technologiach Hyunmoo-IV, a więc rakietach balistycznych dla okrętów podwodnych (Hyunmoo-IV-4) typu KSS-III (dwie jednostki są już w służbie). Zasięg tychże rakiet to około 800 km.

Tego rodzaju projekt nie powinien być zaskoczeniem, bowiem Korea Południowa do pocisków rakietowych – zarówno balistycznych, jak i manewrujących – przykłada od lat dużą rolę. Ich rozwój to jeden z priorytetów koreańskiego przemysłu zbrojeniowego i próba zwiększenia skuteczności odstraszania wspomnianej Korei Północnej. Wpisują się one w doktrynę wojskową Korei Południowej, która opiera się na posiadaniu środków do przeprowadzenia zmasowanej odpowiedzi i retorsji. Jak stwierdził w ubiegłym roku minister obrony Shin Won-sik, w razie ataku Korei Północnej odpowiedź będzie „natychmiastowa, silna i prowadzona do samego końca”.

Czytaj też

Warto nadmienić, że na mocy decyzji Stanów Zjednoczonych z 1979 roku Korea Południowa nie mogła rozwijać rakiet balistycznych o głowicy bojowej cięższej niż 500 kg o zasięgu ponad 180 km. Waszyngton zniósł jednak te ograniczenia kolejno w 2017 roku i 2021 roku. W 2020 roku Amerykanie dali Koreańczykom zielone światło na opracowywanie rakiet kosmicznych na paliwo stałe. Dwa lata później Seul przetestował tego rodzaju system. Jednocześnie Koreańczycy zaczęli pracować nad wojskowymi systemami rakietowymi dalekiego zasięgu, zdolnymi niszczyć cele umocnione.

Przykładem prac Seulu jest Hyunmoo V. Ten balistyczny pocisk rakietowy został z powodzeniem przetestowany w grudniu 2023 roku (razem z Hyunmoo IV-1). Posiada on kilka samodzielnych głowic, które mogą manewrować w ostatniej fazie lotu (MaRV/MIRV). Deklarowany zasięg to trzy tysiące km (przy głowicy o masie własnej 1 tony). System ten został opracowany tak, aby mógł zostać zintegrowany z okrętami. Wyróżnia go potężna głowica bojowa o masie rzędu nawet dziewięciu ton (zasięg wynosi wówczas maksymalnie 300 km). Pocisk ten, podobnie jak Hyunmoo-IV-2, ma należeć do rodziny rakiet wysokiej celności (HPM, High Power Missile).

Reklama

Systemy przenoszenia

O ile o samej rakiecie z oczywistych powodów jeszcze niewiele wiadomo to inaczej jest w przypadku nosicieli. Tak jak zostało wspomniane, zostaną one zintegrowane z okrętami Marynarki Wojennej Republiki Korei (ROKN, Republic of Korea Navy). Pierwszy typ okrętów, który otrzymać ma pociski projektu Hyunmoo-IV-2 to niszczyciele typu Jongjo Wspaniały (władca Korei z XVIII wieku z dynastii Joseon).

Pierwszy okręt tego typu (KDX-III Batch III) został zwodowany w 2022 roku i w ubiegłym roku odbył pierwsze testy morskie. Mają one otrzymać wspomniane wyrzutnie pionowego startu KVLS-II. Korea Południowa planuje wybudowanie trzech takich okrętów, z czego pierwszy ma trafić do służby już w listopadzie tego roku. Drugi ma zostać przekazany flocie w 2026 roku. Wszystkie one wyposażone są w system Aegis (Baseline 9.C2) i stanowić mają istotny element południowokoreańskiego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej (KAMD, Korea Air and Missile Defense). W tym celu zostaną wyposażone w rakiety SM-6 i SM-3 do neutralizacji północnokoreańskich środków napadu powietrznego (nie mają ich okręty pierwszej wersji, to jest Batch I, których Korea ma w służbie trzy).

KDX-III charakteryzuje się pełną wypornością rzędu 10 tysięcy ton, co czyni je największymi okrętami tej klasy we flocie Korei Południowej. Co więcej, są one potężniejsze pod tym względem od amerykańskich niszczycieli typu Arleigh Burke i japońskich typu Atago (stąd też niektórzy określają typ Jongjo Wspaniały jako krążowniki).  

Czytaj też

Drugi typ to dopiero projektowane niszczyciele Korei Południowej (KDDX, Korean Next-Generation Destroyer). Opracowuje je koncern Hyundai Heavy Industries, który w grudniu 2023 roku ogłosił zakończenie wstępnych prac projektowych. Jak podkreśla Seul, KDDX to pierwszy niszczyciel wybudowany w całości z rodzimych technologii. Dotyczy to również systemów radarowych, łączności oraz pokładowego systemu kierowania walką. Niszczyciele te, charakteryzujące się w założeniu obniżoną powierzchnią odbicia radarowego (stealth) mają mieć wyporność około ośmiu tysięcy ton i długość 155 metrów.

Trzeci typ przewidziany dla nowych rakiet balistycznych „woda-ziemia” to przyszłe platformy-nosiciele systemów uzbrojenia, które znane są w Korei Południowej jako JSS (Joint Strike Ship). To zapewne najciekawszy ze wszystkich trzech tutaj omawianych. Koncepcja została przedstawiona przez producenta (Hanwha Ocean, dawne DSME - Daewoo Shipbuilding & Marine Engineering) podczas wystawy MADEX 2023 w czerwcu ubiegłego roku. Firma ta została wybrana przez Seul do opracowania stosownego projektu. Planuje się, że każda z takich jednostek przenosić będzie nawet 80 pocisków manewrujących i balistycznych.

„Okręt-arsenał” opiera się na projekcie KDDX. Ma to sprawić, że okręt będzie bardziej mobilny i tym samym efektywny. Dla Koreańczyków istotne jest, aby jednostka ta miała zdolności samoobrony, a nie była jedynie „barką z rakietami”. JSS otrzyma między innymi wyrzutnię KVLS-I, która pomieści 48 pocisków „woda-powietrze” K-SAAM. Z kolei KVLS-II z 32 komorami będzie przenosić większe rakiety, chociażby osiem manewrujących rakiet „woda-woda” Haesung-II. Prócz rakiet Hyunmoo-IV-2 na pokładzie mogą znaleźć się również wspomniane Hyunmoo V w wariancie z głowicą o masie własnej jednej tony. Okręt ma wejść do służby w 2030 roku.

Odstraszyć Pjongjang

Po co Korei Południowej tego rodzaju broń? W pierwszej kolejności przeciwko Korei Północnej, która pozostaje państwem agresywnym i konfrontacyjnym. Reżim w Pjongjangu niezmiennie rozwija swoje siły zbrojne, w tym arsenał rakietowy, a także co jakiś czas dokonuje prowokacji w regionie, w tym zarówno przeciwko Japonii, jak i Korei Południowej.

Rakiety Hyunmoo-IV-2 na okrętach mają dać Seulowi skuteczną broń do rażenia infrastruktury krytycznej Korei Północnej. Mowa tutaj szczególnie o instalacjach podziemnych i innych punktach umocnionych. Podobnie jak Hyunmoo-IV nowy pocisk ma posiadać głowicę o dużych zdolnościach penetracyjnych oraz systemy chroniące przed próbą zakłócenia.

Reklama
Reklama
Reklama

Komentarze (8)

  1. Piotrgra

    Rakiety balistyczne o zasięgu plus 800 km to dla Polski chyba najtańsza metoda odstraszania. Powinny być pozyskane w pierwszej kolejności.

    1. Davien3

      Ale nie będą bo Polska i Korea Płd podpisały MTCR i tyle.

    2. Radny26

      Na świecie teoretycznie 27 krajów wie jak zrobić broń atomową w praktyce ma ją może 8-9 krajów. Myślisz dlaczego w Polsce są wiekowe SU utrzymywane w gotowości?! Bo jako jedyne w Arsenale naszej armii mogą przenosić broń atomową. A Rosjanie jak się wycofywali z Polski po 89 roku oficjalnie przyznali, że zgubili 770 rakiet na terenie Polski od konwencjonalnych po balistyczne bodajże w 2008 roku znaleźli na terenie Polski silos gdzie zostały 4 atomówki. Od czasów wycofania Rosjan stały sobie tak niezabezpieczone. Co najlepsze, że wojska PRL nie miały wyglądu w Bazy ZSRR na terenie PRL więc Rosjanie mogli wszystko w nich umieścić. Ciekawostka jest taka że większość Obiektów tych było budowanych przez Samych Rosjan nasze firmy nie miały za bardzo wstępu ewentualnie dostarczały materiały potrzebne do budowy.

    3. OptySceptyk

      @Radny26 W Polsce nie było silosów z rakietami z głowicami jądrowymi. Nie wiem, skąd bierzesz te swoje bajki.

  2. Nawigator

    Nawigator Koreańczycy oferują nam okr. podw. z wyrzutniami r. balistycznych. Podpisują porozumienie w zakresie produkcji tychże w Polsce. Więc co to za gadanie o eksporcie. Owszem, Korea Płd. nie eksportuje rakiet balistycznych dla dowolnych klientów, jednak w przypadku porozumienia z Polską i kontraktu sprawa wygląda inaczej. Trzeba śledzić informacje ze zrozumieniem. Oferują nam op z kompletnym wyposażeniem i uzbrojeniem, a to jest istotna różnica. Nie musimy szukać rakiet i prosić o zezwolenie jak w opcji niemieckiej czy szwedzkiej. Ktoś tu czegoś nie rozumie. Opcją Francuzka jest bezsensowna z uwagi na kiepską autonomiczność okrętu, hiszpańska byłaby interesująca gdyby nie problemy z samym projektem i kwestią uzbrojenia. Tomahawki odpadają z uwagi na konieczność zgody i nadzór USA nad ich użyciem.

    1. Davien3

      Navigator Korea Płd nic nam nie oferuje. Nie będzie żadnej produkcji rakiet balistycznych nawet dla K239 a co dopiero pocisków HM-2/3/4 na które potrzebuja zgody USA by cokolwiek przy nich robić

  3. Orthodoks

    Trudno nie odnieść wrażenia, że opracowywanie balistyki i środki ich przenoszenia są elementami przyszłego, atomowego systemu odstraszania Korei. Pociski wielogłowicowe, czy balistyki na okrętach nawodnych i podwodnych, to typowe elementy dla odstraszania atomowego. Całkowicie nie spotykane w przypadku systemów konwencjonalnych. Stawiam tezę, że o ile Korea Płd. może na dziś jeszcze nie mieć głowic nuklearnych do swoich rakiet, o tyle bardzo prawdopodobne, jest, że trwają prace, lub nawet takowe są,teoretycznie opracowane., by w sprzyjających okolicznościach złożyć wszystko do kupy.

    1. Chyżwar

      W dziedzinie balistyków i nie tylko sami powinniśmy zacząć powoli mieć coś do powiedzenia. Na przykład w ramach programu rakiety TRS opracowano kilka silników rakietowych na paliwo stałe. Ten o średnicy 610 mm mógłby stanowić podstawę do stworzenia balistyka o średnicy podobnej do amerykańskiego albo koreańskiego Homara latającego na jakieś 290 kilometrów. Rakieta składająca się z trzech stopni co prawda byłaby większa. Ale latałaby na nieco ponad 300 kilometrów z półtonową głowicą tak samo, jak turecka Bora. A z lżejszą głowicą sporo dalej bo na 500 - 600 kilometrów. Przy okazji tego programu znalazło się także co nieco dla przeciwlotników. Na przykład silnik na rakietę większą od Pioruna nadającą się do Sony. A także materiał na rakietę przeciwlotniczą fruwającą na nieco większy dysans od FCMa. Ktoś powie, że to kosztuje. Ano kosztuje. Ale skoro forsa już poszła na projekt cywilny, to czemu nie wykorzystać tego w wojsku?

    2. Radny26

      Na świecie teoretycznie 27 krajów wie jak zrobić broń atomową w praktyce ma ją może 8-9 krajów. Myślisz dlaczego w Polsce są wiekowe SU utrzymywane w gotowości?! Bo jako jedyne w Arsenale naszej armii mogą przenosić broń atomową. A Rosjanir jak się wycofywali z Polski po 89 roku oficjalnie przyznali że zgubili 770 rakiet na terenie Polski od konwencjonalnych po balistyczne bodajże w 2008 roku znaleźli na terenie Polski silos gdzie zostały 4 atomówki. Od czasów wycofania Rosjan stały sobie tak niezabezpieczone. Co najlepsze, że wojska PRL nie miały wyglądu w Bazy ZSRR na terenie PRL więc Rosjanie mogli wszystko w nich umieścić. Ciekawostka jest taka że większość Obiektów tych było budowanych przez Samych Rosjan nasze firmy nie miały za bardzo wstępu ewentualnie dostarczały materiały potrzebne do budowy.

  4. Adam S.

    Dziewięciotonowa głowica penetrująca na rakiecie balistycznej to już jest konkret. Samą energią kinetyczną. może przebić się przez dowolny bunkier. A 9 ton trotylu to prawie 0.01 kt.

    1. Davien3

      Tyle że zasieg w tym wypadku to ledwo 300km co jest juz taką sobie wartośćią

  5. Chyżwar

    O tym akurat już dawno wspominano. I jak dziś widać pogłoski zmieniły się w fakty. Sprawa pono opiera się o to, że Kim na morzu praktycznie nie istnieje, więc okręt nawodny z balistykami ma tam rację bytu.

    1. Xergoos

      no on ma z 90 podwodniaków, jakość pewnie słaba ale ilość niezła.

    2. Davien3

      @Xergoos wiekszość okrętów podwodnych KRLD to kopie chińskich Ming bedace podróbkami archaicznych Romeo wiec w tym przypadku ilość się w jakość nie zmienia.

  6. Starszy Nadszyszkownik Sztabowy

    Korea Północna dostanie zapewne od Rosjan systemy zakłócania sygnału GPS. W tej sytuacji już teraz, Korea Południowa powinna wysłać 3 - 4 satelity w celu skanowania 3D terenu lidarami, stworzyć mapę terenu Korei Południowej, Rosji i Chin i opracować głowice do rakiet z lidarem, który w przypadku zakłócania lub zniekształcania sygnału GPS, porówna ukształtowanie terenu nad którym akurat leci z cyfrową mapą 3D i na jej podstawie zorientuje się, gdzie aktualnie się znajduje.

    1. Davien3

      Wiesz taki system istnieje juz dawno, nazywa się TERCOM/DSMAC i miały go juz pierwsze Tomahawki.

    2. Chyżwar

      Tak jakby balistyki musiały mieć GPSa, żeby działać. Są inne metody nawigacji przecież.

  7. szczebelek

    Aż mnie dziwi, że jeszcze nikt nie napisał, że pociski manewrujące i balistyczne na okrętach to totalna głupota, a takich kwiatków pod kątem rozbudowy naszej MW nigdy nie brakuje.

  8. MiP

    A czy w Polsce nie można rozpocząć badań nad rakietami dla wojska ??? Zawsze wszystko będziemy kupować za granicą