Reklama

Geopolityka

Ekspert: obecność Chin na Bliskim Wschodzie może stanowić zagrożenie dla rosyjskich interesów [WYWIAD]

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

„Według mnie, rosyjskie i chińskie interesy są zbieżne jeżeli chodzi o utrzymanie równowagi w regionie, powstrzymanie islamskiego fundamentalizmu i wspieranie Iranu i Syrii” – powiedział w wywiadzie dla Defence24 Willem Oosterveld z Hauge Centre for Strategic Studies. W specjalnym wywiadzie dla Defence24.pl ekspert ds. Bliskiego Wschodu opowiada, jak chińskie zaangażowanie na Bliskim Wschodzie może wpłynąć na równowagę sił w regionie. 

Małgorzata Krakowska: Podczas Szóstej Ministerialnej Konferencji Chińsko-Arabskiego Forum Współpracy (red. CASCF) w czerwcu 2014 r., prezydent Chin Xi Jinping zapowiedział, że następne dziesięć lat upłynie pod hasłem intensywnej współpracy między Chinami, a państwami Zatoki Perskiej. Według Pana prognoz ekspansja Chin na Bliskim Wschodzie pozostaje nie tylko kwestią wyboru, ale jest przede wszystkim zachodzącą koniecznością. Dlaczego Chiny tak interesują się tym regionem?

Willem Oosterveld: Po pierwsze zwiększająca się zależność chińskiej gospodarki od paliw kopalnych, przede wszystkim ropy. Jednym z założeń projektu Jedwabny Szlak jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego, a najwięcej ropy Chiny importują właśnie z państw Bliskiego Wschodu (red. jak informuje chińskie ministerstwo energii, w 2014 bliskowschodnie rafinerie zaopatrzyły Chiny w 3,2  miliona baryłek ropy: 52 procent całego zapotrzebowania).

Poza tym, Chiny planują aby ekspansja Jedwabnego Szlaku w głąb Azji stała się instrumentem wpływu na geopolityczną równowagę sił. Pekin doskonale zdaje sobie sprawę, że do tej pory ani Europejczycy, ani Amerykanie nie byli w stanie kontrolować regionalnej dynamiki bezpieczeństwa. Zachodnie mocarstwa, ze szczególnym uwzględnieniem Stanów Zjednoczonych, nie są dzisiaj w stanie zapewnić bezpieczeństwa chińskim interesom gospodarczym w miarę ich ekspansji. Mniejsze zaangażowanie polityczne i wojskowe Zachodu pozwoli Chinom na większy manewr.

Dalsza ekspansja projektu Jedwabny Szlak jest formą asekuracji dla Pekinu. W długoterminowej perspektywie, Chiny oczekują od państw Bliskiego Wschodu albo pewnej uległości albo mniejszego antagonizmu w stosunku do chińskich interesów. 

Kilka dni temu media informowały, że saudyjski koncern naftowy Saudi Aramco może wkrótce zadebiutować na giełdzie w Hong Kongu. Chiny od dłuższego zabiegały o pojawienie się saudyjskiego koncernu na giełdzie. Rosja zapowiedziała, że będzie wspierała pierwszą ofertę spółki na giełdzie. Przypomnijmy, że na początku stycznia ub. r., saudyjski król Salman gościł z wizytą w Pekinie. Wydarzenie niemałej wagi zważywszy,  iż dotychczas priorytetem dla rządu w Rijadzie była konsolidacja stosunków dwustronnych z Waszyngtonem. Jakie polityczne konsekwencje może nieść to przedsięwzięcie?

To ciekawe pytanie. W przeciwieństwie do Pekinu, Moskwa ma problem z utrzymaniem przyjaznych stosunków z rządem w Rijadzie. Tu kością niezgody pozostaje Iran. Można pokusić się o stwierdzenie, że wsparcie IPO, saudyjskiego koncernu i współpraca z chińskimi inwestorami może okazać się dla Rosjan korzystna, nie tylko w kontekście inwestycji ale również geopolitycznie.

Czy można w takim razie mówić o tworzeniu się czegoś na kształt Umowy Sykes i Picot z 1916 roku, na mocy której Bliski Wschód podzielono między wpływy Francji i Wielkiej Brytanii. Dzisiaj głównymi graczami są Rosja i Chiny. Czy dojdzie do podobnego podziału? 

Według mnie, rosyjskie i chińskie interesy są zbieżne jeżeli chodzi o utrzymanie równowagi w regionie, powstrzymanie islamskiego fundamentalizmu i wspieranie Iranu i Syrii.

Niemniej Chiny mogą wkrótce stanowić zagrożenie dla rosyjskich interesów (red.przypomnijmy, że Rosja znacznie zwiększyła zaangażowanie wojskowe na Bliskim Wschodzie po interwencji militarnej w Syrii). Wsparcie Moskwy dla Teheranu nie jest mile widziane w Rijadzie. Dlatego uważam, że w najbliższym czasie nie dojdzie do podpisania podobnego porozumienia i podziału Bliskiego Wschodu na chińską i rosyjską strefę wpływów. Każda ze stron aspiruje do miana hegemona i gwaranta bezpieczeństwa dla całego regionu.

undefined
Willem Oosterveld, fot. Hauge Centre for Strategic Studies



Chińska dyplomacja jest zaangażowana w proces pokojowy, zarówno na poziomie stosunków dwustronnych jak i w kontekście globalnym (inicjatywy ONZ-towskie). Wystarczy przypomnieć kwestię izraelsko- palestyńską i wojnę domową w Syrii. Jeżeli chodzi o ten ostatni konflikt, Chiny nie angażowały się zbyt głęboko.

Niemniej historia pokazała, że zachodnie mocarstwa, które próbowały okiełznać Bliski Wschód (red. Francja i Wielka Brytania na mocy umowy Sykes-Picot podpisanej w 1916 r.), poniosły pewną klęskę. Czy Chiny mogą powielić ich błędy czy raczej możemy się spodziewać zupełnie innej formy “podboju”?

Z pewnością Chiny będą chciały uniknąć popełnienia błędów Zachodu. Pekin próbuje zachować neutralność. W przeciwieństwie do państw zachodnich, Chińczycy nie chcą faworyzować żadnej ze stron. Prezydent Jinping jest przekonany, że umocnienie się pozycji Chin jako dyplomatycznego hegemona opłaci się, np. w postaci utrzymania porozumienia pokojowego między Iranem i Arabią Saudyjską.

Niemniej uważam, że przyjęcie takiej strategii pozostaje wyzwaniem. W tym kontekście można się spodziewać, że Chiny będą tolerować wybryki reżimów i przymykać oko na łamanie praw człowieka, na rzecz wzrostu zagranicznych inwestycji. W tej materii, nie spodziewałbym się cudów.

Czy po Jedwabnym Szlaku będziemy mieli do czynienia z kolejną fazą wypierania Zachodu z Bliskiego Wschodu? Co z powołaną w 2001 r. Szanghajską Organizacją Współpracy? Czy SOW będzie kiedyś w stanie zagrozić NATO?

To całkiem możliwe, ale na pewno nie w najbliższym czasie. W przeciwieństwie do NATO, stali członkowie SOW (red.Chiny, Rosja, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan) mają odmienne militarne cele i trudno będzie im dojść do porozumienia. Nawet po przystąpieniu Iranu, Indii i Pakistanu do SOW, współpraca członków i obserwatorów wciąż pozostaje wielką niewiadomą. Na przykład kiedy w ramach SOW, Chiny i Rosja przeprowadzały wspólne manewry na Uralu w 2013 (red.operacja Misja Pokojowa), eksperci zastanawiali się dlaczego pozostali członkowie organizacji są nieobecni. 

Z kolei Turcja traktuje SOW chyba raczej jako instrument szantażu wobec Zachodu. Różne cele Ankary i “Szanghajskiej Piątki” są już potencjalnym źródłem konfliktu.

A jak chińską ekspansję na Zachód postrzega Holandia?

Nasz rząd wciąż nie ustosunkował się wobec chińskiej ekspansji i pozostaje raczej “na granicy”. Haga jest przede wszystkim zainteresowana wymianą handlową dlatego zbliżenie Holandii z Chinami powinno być postrzegana na razie z perspektywy gospodarczej. W tym celu nasz rząd otworzył szereg biur handlowych w Chinach na przestrzeni ostatnich lat.

Jeżeli chodzi o kwestie polityczne i bezpieczeństwa pozostajemy jeszcze zdystansowani. Czasami trudno odczytać rzeczywiste zamiary Pekinu. W regionie Chiny są postrzegane raczej jako domina aniżeli globalny udziałowiec.

Dziękuję za rozmowę.

Dr Willem Oosterveld jest analitykiem strategicznym ds. bezpieczeństwa, rozwoju i sprawiedliwości i ekspertem ds.Bliskiego Wschodu w Haskim Centrum Studiów Strategicznych (HCSS). Ukończył politologię, prawo i historię. Studiował na uniwersytetach w Lejdzie, na Harvardzie, w Nowym Jorku i w Amsterdamie. Zanim rozpoczął pracę w HCSS, pracował m.in. dla wywiadu gospodarczego w instytucjach w Johannesburgu, Casablance i w Dżakarcie oraz w Genewskim Centrum dla Kontroli Demokratycznej Sił Zbrojnych (DCAF).

Reklama
Reklama

Komentarze (3)

  1. zolw

    rafinerie nie dostaczaja rope a ja przerabiaja ...

  2. Jaro

    krótkoterminowy interes Chin na bliskim wschodzie jest spójny z interesem Rosji, czyli wypchnięcie wpływów amerykańskich

  3. xd1

    opinia jak opinia ale jak pojawiają się slogany typu zachód zwaraca uwagę na prawa człowieka itp. to od tej hipokryzji zbiera się na wymioty