Reklama

Informacja o pożarze amunicji na terenie 65 Rakietowo-Artyleryjskiego Arsenału nadeszła do Państwowej Służby do Sytuacji Nadzwyczajnych 23 marca o godz. 2:56. Pożar objął kilka stanowisk przechowywania czołgowych i artyleryjskich pocisków 125 i 152 mm. Ogień objął ok. 1/3 arsenału, którego powierzchnia wynosi 368 hektarów. Wokoło bazy wyznaczono kordon bezpieczeństwa, do likwidacji skutków katastrofy przeznaczono ok. 500 ludzi (ok. 330 strażaków) i 150 pojazdów (55 wozów strażackich). Mimo tego ogień rozprzestrzeniał się i po kilkunastu godzinach ogarnął połowę bazy. Rozpoczęto masową ewakuację. Zginęła 1 osoba, kilka odniosło rany, uszkodzonych zostało 265 budynków. Największe straty poniesiono jednakże w amunicji – w największym składzie na Ukrainie zniszczonych zostało ok. 70 proc. składowanej tam amunicji, w znacznym procencie przygotowanej do utylizacji (na którą notabene brak było funduszy).

Niejako przy okazji pojawił się problem rozmieszczenia dużej liczby składów amunicji zbyt blisko granicy. Problem ten został zauważony już wcześniej – nie był to bowiem pierwszy wypadek pożaru arsenału – ale przeniesienie składów w głąb kraju, z przyczyn chociażby ekonomicznych, jest obecnie niemożliwe.

Kilka tygodni później pojawiły się pierwsze doniesienia medialne, że SZU mogą zacząć odczuwać braki w niektórych rodzajach amunicji – alarmowano, że radzieckie zapasy amunicji wyczerpują się, a części amunicji już się na Ukrainie nie produkuje.

2S3 Akacja
Ukraińska samobieżna armatohaubica 2S3 "Akacja", To m.in. amunicja do tego typu broni została zniszczona w wyniku eksplozji w Bałakliji, fot. OBWE/Wikipedia, CC BY 2.0

Niemal natychmiast wszczęto postępowanie m.in. z artykułów dywersja i zaniedbanie. Dość szybko pojawiła się wersja, że pożar może być skutkiem ataku grupy dywersyjnej. 4 maja 2017 r. minister obrony Stepan Półtorak miał powiedzieć: „Obecnie trwa śledztwo w sprawie wydarzeń tamtej nocy, kiedy miało miejsce niezwykłe wydarzenie w Bałakliji. Główną wersją jest akt terrorystyczny, robota dywersyjno-rozpoznawczej grupy”.

Czytaj też: Broń z USA dla Ukrainy? "Nacisk na Rosję"

Jeszcze wcześniej, bo już w kwietniu, sugerowano, że ataku można było dokonać z użyciem improwizowanego drona uderzeniowego, których tzw. separatyści używają na Donbasie. Wg niektórych mediów uznano za potwierdzoną w czasie śledztwa wersję, iż przyczyną katastrofy był atak bezzałogowca. Było to zapewne echo wyroku sądu rejonowego z 27 marca, który uznał m.in., że „(…) około 2:40 23 marca dywersji dokonały na ten czas nieustalone osoby cywilne z pomocą bezzałogowego aparatu latającego, na skutek czego na technicznym terytorium arsenału doszło do detonacji rakiet 3M9-ZRK Buk-M1 i pocisków 152 mm”. Ukraińskie media poprawiają, iż były to pociski systemów 3M9 Kub, wycofanych z uzbrojenia, przeznaczone do utylizacji.

Jak pokazują przykłady z Syrii i Donbasu komercyjny dron może przybrać formę improwizowanego środka uderzeniowego, jeśli zaadaptuje się go do przenoszenia i zrzutu granatów. W lipcu w ukraińskich mediach pojawiły się informacje, że za atakiem stoją separatyści lub rosyjskie służby, a do ataku użyto małego drona i - najprawdopodobniej - granatu termicznego ZMG-1 (kombinacji tlenku żelaza i aluminium).

Także w lipcu 2017 ukazała się analiza Davida Hamblinga z portalu „Scout Warrior” (Russian Drones Attack With Grenade Weapons), która sugeruje, iż katastrofa w Bałaklija była następstwem ataku małego drona. Analiza powołuje się na podejrzenia SBU i przykłady z Iraku i Syrii użycia ofensywnego dronów oraz sugeruje, że tego typu atak miał miejsce już wcześniej, w Swatowe (2015 r.). Atak miał zostać przeprowadzony w oparciu o drona uzbrojonego w termiczne granaty ZMG-1. SBU miała już wcześniej przejąć granaty ZMG-1 w tajnych skrytkach z bronią i amunicją, które należały do grup separatystycznych.

Według Hamblinga podobnego ataku próbowano dokonać w Bałaklija już w grudniu 2015 roku, kiedy zrzucono z drona 14 granatów termicznych ZMG-1 (jeden granat jakoby znaleziono). Źródłem dla Hamblinga był w tym przypadku artykuł z censor.net, w którym pisząc o ataku drona granatami ZMG, powoływano się na własne źródła. W artykule wspomniano, że odnaleziono kilka całych ZMG i zamieszczono zdjęcie jednego z nich.

Czytaj też: Przeciwlotnicza tarcza Ukrainy [ANALIZA]

Wracając do Bałakliji, należy wskazać, że śledztwo pod kątem ataku dywersyjnego jest (było?) zapewne tylko jednym z wątków. Za tym, że jest to atak dywersyjny, który może nieść zagrożenie naśladownictwa, stoi kilka poważnych faktów lub poszlak:

- baza leży relatywnie blisko granicy,

- świadkowie zeznali, że przed atakiem widziano/słyszano bezzałogowiec,

- separatyści atakowali jakoby już wcześniej pozycje sił ATO z użyciem dronów, a także skład amunicji w Bałaklija,

- system przechowywania amunicji, w skrzynkach na otwartym powietrzu, eksponuje je na atak np. z powietrza.

Jednocześnie należy zaznaczyć, że jest także kilka poszlak, które świadczą, że w katastrofie być może nie uczestniczyły siły trzecie:

- już wcześniej, przed 2014 r., dochodziło do eksplozji w składach amunicji,

- częste naruszanie zasad bezpieczeństwa, związane najprawdopodobniej ze "zmęczeniem" konfliktem zbrojnym czy niewłaściwymi warunkami socjalnymi i kulturą organizacyjną,

- relatywnie wysoka kryminalizacja życia publicznego i środowisk mundurowych.

Wracając do wątku z użyciem drona, taki atak jest hipotetycznie łatwy do przeprowadzenia. Przy uderzeniu na wielką powierzchnię, jaką są arsenały amunicji, odpada problem celności. Sam dron/granat jest tylko inicjatorem kolejnych wybuchów, i w efekcie zniszczenia całego lub części składu amunicji lub innego wrażliwego obiektu.

Rosyjski żołnierz z dronem Orlan-10, Fot. mil.ru

Thomas X. Hammes z Center for Strategic Research (INSS) określa ten typ ataku jako "inicjujący" ("bringing the detonator"), przynoszący w efekcie niewspółmiernie większe skutki w stosunku do niewielkiej głowicy bojowej, o ile celem będzie wrażliwy i cenny obiekt - jakim bez wątpienia jest np. arsenał/skład amunicji. Duże magazyny amunicji są słabo chronione, co ułatwia ewentualny atak ze strony osób trzecich, np. grupy dywersyjnej.

Czytaj też: Wojna przyszłości. Ewolucja pola walki a współczesne konflikty [ANALIZA]

O ile autorowi jest wiadome, śledztwo nie zostało jeszcze oficjalnie zakończone – nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności - a pikanterii sprawie dodają takie informacje, jak ta, że ukraiński sąd rejonowy uznał, iż 21 czerwca 2017 roku na miejscu katastrofy przebywał pijany na służbie kapitan. Albo taka, że w wyniku rewizji z lutego 2017 roku, a więc niedługo przed katastrofą, na składach w Bałaklija wyjawiono ogromny niedobór amunicji, a w samym pożarze nie został poszkodowany ani jeden żołnierz pełniący tam służbę.

Na koniec warto przypomnieć, co także czynią ukraińskie media, że Bałaklija nie była pierwszą tego typu katastrofą. Niestety lista eksplozji/pożarów na ukraińskich składach amunicji jest relatywnie długa i zawiera m.in.:

- 10 X 2003 r. - Bachmut (Artemiwsk) - pożar (eksplozja) składu amunicji 52 Brygady,

- 2004-2007 r. - Nowobogdaniwka – kilka (!) pożarów (eksplozji) różnej wielkości,

- 27 VIII 2008 r. - Łozowa - pożar (eksplozja) składu amunicji,

- 10 III 2010 r. - Hruzewicja – eksplozja samochodu w trakcie przeładunku amunicji małokalibrowej,

- 20 III 2014 r. - Krzywy Róg – pożar w boksach zatankowanych i uzbrojonych T-64 17 Brygady Pancernej (2 czołgi spłonęły),

- 3 X 2015 r. - Czerkaskie – eksplozja amunicji czołgu na poligonie,

- 29 X 2015 r. - Swatowe – pożar (eksplozja) składu amunicji, katastrofę określono jako skutek świadomego działania osób trzecich – akt terrorystyczny. Potem zarzuty postawiono dowódcy jednostki. W listopadzie 2015 r. główny prokurator Ukrainy, Anatolij Matius, stwierdził, że przyczyną pożarów w składzie w Swatowe było służbowe zaniedbanie i nieprzestrzegani norm bezpieczeństwa.

Czytaj też: Lotnictwo i metody jego zwalczania. Wnioski z wojny w Donbasie [ANALIZA]

Reklama
Reklama

Komentarze (10)

  1. Wizjoner

    Kolejna wojna nie będzie zielonych ludzików lecz kierowców TIR-ów. Wojna kontenerowa. Z cywilnych aut jak performers kontenery odkryją roje dronów i rakiety. Na platformach kolejowych tysiącami przyjadą szybką koleją po eksterytorialnym szlaku. Kolejna wojna nigdy nie jest podobna do poprzedniej.

  2. przepraszam, że krytykuję Rosję...

    W pierwszych słowach chciałbym przeprosić wszystkich, że piszę coś krytycznego o Rosji, ale kuriozalnym jest, iż krytykuje się Ukrainę za nieprawidłowe składowanie materiałów wybuchowych, a nie Rosję, która dokonała aktu agresji...

    1. ito

      Co kuriozalnego jest w krytykowaniu niechlujstwa? Jak wynika z artykułu sami Ukraińcy,a przynajmniej ukraińskie sądy, nie wierzą w dywersję- jako przyczyny wskazują "zaniedbania służbowe". Natomiast stwierdzenie, że jeszcze przed pożarem brakowało znacznej części składowanej amunicji i brak strat wśród obsługi (pożarem niespodziewanym powinni być zaskoczeni, a ucieczka z ta wielkiego składowiska może okazać się bardzo problematyczna) sugeruje zastosowanie starego, powszechnie stosowanego również w cywilu sposobu na ukrycie kradzieży dokonanej przez obsługę- czyli podpalenia przez tęże obsługę. Ja rozumiem, że na Ukrainie Rosja jest winna nawet suszy i gradobicia, ale jeśli zamierzają opanować problem najpierw muszą PRAWIDŁOWO zdefiniować przyczynę. Czyli w tym przypadku- niechlujstwo, pijaństwo, nieprzestrzeganie procedur i złodziejstwo w szeregach ukraińskiej armii. Bez opanowania tych zjawisk daleko nie zajadą.

  3. JMK

    U nas niedawno zlikwidowano zmodernizowany w ponad 50% skład amunicji w Osowej Górze, w Bydgoszczy. Żal było patrzeć jak niszczy się to w co niedawno zainwestowano miliony złotych. Cywilne, upolitycznione władze MON to katastrofa pod każdym względem dla naszego kraju.

  4. JKK

    Analiza powołuje się na podejrzenia i przypadki ..... Goście biorą za to pieniadze. A może inne przypuszczenia, maja ci Ukraińcy ktorzy nie sa zwiazani obowiazkami, kto to wie.

  5. Jacek

    U nas podobno też mają być 4 wielkie składy amunicji zamiast powiedzmy 500 niewielkich. W przypadku wojny w każdy większy skład wycelowane będą Kalibry które przelecą na niewielkiej wysokości i zrobią swoje. Zostaniemy bez amunicji. W każdej gminie powinien być nieduży skład broni i amunicji, dodatkowo kilkaset niewielkich, tajnych składów wojskowych.

    1. Rumcajs2

      4 składy będą puste. Kalibry przylecą na darmo. Przeciwnika trzeba wprowadzać w błąd, że w składach amunicji jest amunicja. Chyba, że minister będzie niespełna rozumu, to wtedy rzeczywiście będą 4 składy amunicji z amunicją.

    2. tak tylko ... piszę :)

      W Polsce nie ma wielkich składów, bo skąd. Hurtową wyprzedaż amunicji prowadzono od czasów Admirała Kołodziejczyka i dawno się skończyła, poza tym "okres przydatności" wygasł ... .. "kalibry".. większy skład, wyluzuj człowieku, Polska to nie imperium

    3. NN

      Jasne. 500 niewielkich składów! Dziesięcioosobowa warta do każdego, na 3 zmiany - gratulacje! Właśnie stworzył Pan zapotrzebowanie na 15000 ludzi do pilnowania składów. I nie bądźmy zdziwieni, kiedy przestępcy zaczną latać z Berylami.

  6. Harry

    Taka dywersja może by zastosowana wobec elektrowni, (także atomowych), mostów, zakładów zbrojeniowych itp obiektów. Czas zacząć mysleć o zasianiu skutecznej obrony przeciwlotniczej wobec nisko lecących dronów na terenie całego kraju. Pociski programowalne, małe skuteczne radary (Soła, niedługo później Bystra) już dawno powinny być wprowadzone do naszej Obrony Przeciwlotniczej. Polak mądry po szkodzie...

    1. lolo

      Proponujesz jakies muzeum. przyszlosc to bron energetyczna i co jak co ale z zasilaniem broni laserowej THEL/MTHEL ktora mialy by ochraniac elektrownie atomowe czy to konwencjonalne nie powinno byc problemu.

    2. lo

      A ja zawsze zaczynam myśleć od drugiej strony. Jak pięknie było by mieć składziki i ludzi wiernych Polsce w Rosji. A to dron a to kontener z rakietami. Zasięg 40km wystarczy. Odpalić można w zasadzie z opóźnieniem i jak uderzą być już gdzieś w samolocie. Może zdalnie. Cele ich wszak są niemobilne i praktycznie nie ma mowy by nie trafić.

  7. yaro

    no dobrze to ja zadam pytanie, czy te pociski były składowane na polu jak kopce ziemniaków ? To jaki to był dron ? Przepił się przez wzmocnione żelbetem sufity i tam zdetonował te granaty, czy może rozbił się o dach składu amunicji a granaty eksplodowały na wskutek czego (były to granaty termiczne) przepaliły zbrojony betonem sufit i tam doprowadziły do detonacji rakiet BUK M1 i pocisków 152 mm --- jakoś kupy ta hipoteza się nie trzyma.

    1. Harry

      Dla niedużego drona wystarczy lufcik do ataku. Detonacja tylko jednego pocisku/głowicy spowodowała reakcję łańcuchową. Może się kupy trzymać, a nawet gdyby się nie trzymała to takie ataki dronami będą zmorą każdej armii, każdej społeczności żyjącej w miastach i wioskach. A gdy będzie to rój dronów inteligentnie sterowanych...

    2. Prom

      W większości przypadków na Ukrainie i w rosji składy amunicji są na wolnym powietrzu

  8. Ja

    Na YT sa filmy z tego magazynu aminicji to był jeden wielki smietnik z zardzewiała amunicją, tam musiało predzej czy pózniej coś się stac.

  9. quba

    Ludzie, tam amucja była składowana dosłownie na łące, w wielkich hałdach. Pięknie ułożone pociski, od pocisków altyleryjskich poprzez pociski moździerzowe, bez zapalników oczywiście. Pociski były nawet składowane na wagonach kolejowych-na bocznicy. Niech nikt nie pyta o sprzęt p.poż.

  10. Rafal

    Atak drona jak najbardziej mozliwy, ale kto skladuje amunicje pod tzw chmurka?

    1. Ammo

      Nie musiała być chmurka ale magazyny amunicji mają często konstrukcje ażurowe więc przy odrobinie szczęścia można tam wlecieć.

    2. Raczej strach przed inwentaryzacją zapasów.

    3. arona

      Taki sposób składowania amunicji to częsta praktyka w krajach byłego UW. Ja bym zadał inne pytanie, kto lokalizuje wielki skład amunicji w miejscu otoczonym z trzech stron zabudową miejska (albo pozwala by taka zabudowa powstała). Np. do dworca kolejowego jest tylko 600 metrów !!