Reklama

Polityka obronna

Dr Jagnieża o raporcie Stratpoints ws. WOT: Obrona Terytorialna musi zachować samodzielność [OPINIA]

<p>Fot. Paweł Malicki/Defence24.pl</p>
<p>Fot. Paweł Malicki/Defence24.pl</p>

Dr Artur Jagnieża analizuje na łamach Defence24.pl wydany niedawno przez Fundację Stratpoints raport dotyczący Wojsk Obrony Terytorialnej. „Pamiętajmy, że jako państwo budując Wojska Obrony Terytorialnej nie decydujemy się na przywrócenie powszechnego przeszkolenia wojskowego. (…) Jeżeli jednocześnie mielibyśmy skanalizować potencjał członków organizacji proobronnych i ochotników do służby w ramach wojsk operacyjnych, to (…) w konsekwencji wrócilibyśmy do modelu budowy zminiaturyzowanej armii zawodowej, niezdolnej w praktyce do wypełnienia konstytucyjnego obowiązku obrony Rzeczpospolitej” – podkreśla autor.

Trwającemu procesowi budowy Wojsk Obrony Terytorialnej w Polsce towarzyszy od początku wzmożona dyskusja dotycząca zasadności budowy tego rodzaju formacji w Polsce, jak i samego procesu ich tworzenia. W tym kontekście należy postrzegać właśnie publikację Fundacji Stratpoints „Wojska Obrony Terytorialnej. Stan obecny. Pożądane kierunki zmian”, będącą głosem środowiska skupiającego m.in. byłych wysokich oficerów Sił Zbrojnych RP, którzy jeszcze nie tak dawno pełnili czynną służbę wojskową. Chociażby z tego względu obok publikacji nie można przejść obojętnie. Głos Stratpoints jest także o tyle istotny, że ma on charakter pisemnej publikacji, a zatem można poddać go analizie źródłowej nie narażając się na zarzut niezrozumienia charakteru lub kontekstu zawartych w niej sformułowań.

Publikacja strukturalnie składa się ze wstępu, siedmiu rozdziałów i zakończenia zamieszczonych na 41 stronach tekstu. We Wstępie autorzy wskazują, iż w obliczu licznych zagrożeń wynikających z sytuacji polityczno-militarnej zarówno w Europie, jak i na świecie można dostrzec dążenia Ministerstwa Obrony Narodowej do zwiększenia poziomu bezpieczeństwa państwa. Stąd, jak wskazuje Stratpoints, pojawienie się w Polsce kilku koncepcji wzmocnienia systemu obronności państwa poprzez budowę, a precyzyjniej odtworzenie Wojsk Obrony Terytorialnej.

Zaskoczeniem jest jednak fakt, iż wśród wymienionych we Wstępie autorów różnych koncepcji budowy formacji obrony terytorialnej pominięto osobę dr hab. Ryszarda Jakubczaka autora fundamentalnej pracy w tym zakresie jaką jest książka Współczesne wojska obrony terytorialnej (zaktualizowane wydanie Warszawa 2014), będącego jednym z najlepszych znawców problematyki Wojsk Obrony Terytorialnej w Polsce. Podobnie należy też ocenić brak przywołania we Wstępie pozycji: Józef Marczak, Ryszard Jakubczak, Raport strategiczny: Siły Zbrojne RP w drugiej dekadzie XXI. Koncepcja strategiczna obrony terytorialnej RP, Warszawa 2014.

Rozdział I „Formacje obrony terytorialnej za granicą” zawiera informacje dotyczące funkcjonowania formacji obrony terytorialnej w Stanach Zjednoczonych, jak i w kilku wybranych państwach europejskich. Co ciekawe, najwięcej uwagi autorzy poświęcili analizie funkcjonowania amerykańskiej Gwardii Narodowej, co pośrednio może wskazywać na sposób postrzegania tego rodzaju wojsk i wyobrażenia autorów odnośnie ich roli, jak i miejsca w systemie obronnym państwa. Być może wpływy na taki wybór miał także fakt, iż jednym autorów opracowania jest gen. bryg. rez. Jarosław Stróżyk, który jest osobą dobrze zorientowaną w realiach amerykańskiej Gwardii Narodowej. Oprócz przykładu zza oceanu rozdział zawiera też informacje o formacjach terytorialnych Wielkiej Brytanii, Szwecji, Norwegii, Estonii, Łotwy, i Litwy.

Dobór wymienionych państw w kontekście czerpania z ich doświadczeń przez Polskę w procesie budowy Wojsk Obrony Terytorialnej może budzić wątpliwości. Trudno zrozumieć dlaczego autorzy ograniczyli się do przedstawienia modelowych rozwiązań tylko w wymienionych państwach, w tym w pierwszej kolejności w dwóch państwach prowadzących politykę o aspiracjach globalnych, których terytorium w sposób naturalny osłaniane jest przez obszary morsko-oceaniczne. Należy podkreślić, że zarówno przypadek Stanów Zjednoczonych, jak Wielkiej Brytanii jest kompletnie nieprzystający do wymogów geostrategicznych państwa polskiego położonego w samym centrum kontynentu europejskiego, którego terytorium od strony wschodniej nie chronią przecież żadne bariery naturalne w postaci pasa morskiego lub wysokiego pasma górskiego.

Gradacja doboru przedstawionych państw w kontekście omawiania problematyki Wojsk Obrony Terytorialnej pokazuje jeszcze jedną wątpliwość natury stricte wojskowej. Otóż autorzy Raportu pominęli w swojej analizie dwa kraje europejskie które przede wszystkim na systemie obrony terytorialnej opierają swoje bezpieczeństwo militarne. Mam na myśli w pierwszej kolejności Szwajcarię i Finlandię. Szczególnie pominięcie przykładu państwowości fińskiej może zastanawiać, ponieważ Finlandia ma bardzo duże doświadczenia w budowie formacji obrony terytorialnej, a ponadto funkcjonuje ona tak jak państwo polskie w cieniu zagrożenia rosyjskiego, co z natury rzeczy winno być przedmiotem wnikliwej analizy naszych wojskowych.

undefinedFot. Rafał Surdacki/Defence24.pl

Pominięcie zatem przykładu Szwajcarii i Finlandii należy uznać za istotne przeoczenie, które w konsekwencji może wyrobić u niezorientowanego czytelnika mylne przeświadczenie, że budowa w Polsce Wojsk Obrony Terytorialnej to rzadko spotykany ewenement na kontynencie europejskim, co nie jest prawdą. Fakt ten jest także istotny z tego powodu, że opracowanie zostało zrealizowane na zlecenie Biura Analiz Sejmowych, a więc na użytek parlamentu i posłów z Komisji Obrony Narodowej. W mniejszym stopniu argument ten odnosi się do pominięcia w analizie doświadczeń francuskich i włoskich.

Rozdział II „Wojska obrony terytorialnej przed 2015 rokiem” przedstawia polskie doświadczenia w przedmiocie budowy Wojsk Obrony Terytorialnej po 1945 roku. Dotyczy to zarówno okresu przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to w Sztabie Generalnym WP narodziła się oryginalna jak na ówczesne warunki koncepcja budowy formacji OT kraju, jak i lat dziewięćdziesiątych, kiedy Polska zanim została członkiem Paktu Północnoatlantyckiego, zmuszona była szukać sposobu na zapewnienie bezpieczeństwa militarnego państwa w ramach samodzielności, czy jak wolą inni samotności obronnej. To w tym okresie polska myśl wojskowa zaowocowała kilkoma istotnymi pozycjami, które próbowały dać odpowiedź w jaki sposób zapewnić bezpieczeństwo militarne państwa w aktualnej sytuacji strategicznej.

Należy do nich zaliczyć przede wszystkim książki autorstwa pracowników naukowych Akademii Obrony Narodowej. W pierwszej kolejności była to pozycja Józefa Marczaka i Jacka Pawłowskiego, O obronie militarnej Polski przełomu XX-XXI wiek (Warszawa 1995), następnie znakomita książka Bolesława Balcerowicza, Obronność państwa średniego (Warszawa 1996), a w niej zakreślone założenia strategii obrony powszechnej oraz fundamentalna dla problematyki obrony terytorialnej pozycja autorstwa Ryszarda Jakubczaka oraz Józefa Marczaka, Obrona terytorialna Polski na progu XXI wieku (Warszawa 1998). Co istotne dla rozważań, żadna z tych pozycji nie została przywoływana w treści Raportu.

Po okresie zawieszenia strategicznego lat dziewięćdziesiątych można zauważyć znamienną korelację między procesem przyjęcia Polski do NATO i stopniowego integrowania się Sił Zbrojnych RP w strukturach Sojuszu, a decyzjami ówczesnych kierownictw MON, które prowadziły do stopniowego odchodzenia od planów budowy Wojsk Obrony Terytorialnej w Polsce. Z procesem tym jest ściśle związana powolna destrukcja systemu obrony cywilnej w Polsce, której zagadnieniom autorzy Stratpoints poświęcili w całości Rozdział III opracowania. Umieszczenie w opracowaniu dotyczącym Wojsk Obrony Terytorialnej zagadnień związanych w problematyką obrony cywilnej jest w tym przypadku przekonujące ponieważ, jak piszą autorzy Raportu: Tendencja delegowania zadań pozostających domeną obrony cywilnej, np. związanych z ochroną ludności i zwalczaniem klęsk żywiołowych na jednostki wojskowe jest zauważalna na przestrzeni ostatnich lat, chociażby w określeniu zadań dla nowego rodzaju sił zbrojnych, Wojsk Obrony Terytorialnej.

Rozdział IV Raportu przedstawia „Koncepcję utworzenia komponentu terytorialnego Sił Zbrojnych RP”, która zgodnie z Decyzją nr 224/MON Ministra Obrony Narodowej z dnia 23 czerwca 2015 roku w sprawie doskonalenia funkcjonowania Narodowych Sił Rezerwowych miała wejść w życie 1 stycznia 2016 roku. Główną zaletą rozdziału jest przybliżenie w uporządkowany sposób założeń koncepcji przygotowanej przez powołany do tego zespół, którego pracami kierował ówczesny Komendanta AON gen. dr hab. Bogusław Pacek. Istota całej koncepcji polegać miała na utworzeniu w latach 2016-2019 komponentu terytorialnego Sił Zbrojnych RP liczącego w czasie pokoju 2500 stanowisk, w tym 500 dla żołnierzy zawodowych oraz 2000 dla żołnierzy NSR, sformowaniu komponentu terytorialnego w którym nadzór nad szkoleniem sprawowaliby Szefowie Wojewódzkich Sztabów Wojskowych bez obniżania potencjału i zdolności wojsk operacyjnych oraz zwiększeniu do 110000 stanu osobowego żołnierzy zawodowych w ciągu ośmiu lat. Koncepcja zakładała wykorzystanie potencjału osobowego organizacji proobronnych oraz zwiększenie zasobów wyszkolonych rezerw osobowych poprzez szkolenie ochotników do terytorialnych jednostek wojskowych w ramach służby przygotowawczej dla żołnierzy NSR.

undefinedFot. Rafał Surdacki/Defence24.pl

Autorzy w opracowaniu zaznaczyli też wady koncepcji, do których w pierwszej kolejności należało w ich opinii zaliczyć brak propozycji dostosowania systemu rekrutacji do zwiększonych potrzeb poszczególnych form służby wojskowej oraz poprawy jego efektywności, w szczególności naboru do zawodowej służby wojskowej. W tym miejscu trzeba jednak zaznaczyć, że koncepcja określająca wielkość terytorialnego komponentu NSR do wysokości 2500 żołnierzy, w obliczu znanych już wtedy potrzeb jakie wynikają z konieczności strategicznej osłony terytorium państwa, w tym chociażby elementów infrastruktury krytycznej była nie do przyjęcia jeśli chodzi o jej elementarną efektywność. Biorąc pod uwagę szacunkowe dane dotyczące liczby obiektów infrastruktury krytycznej w Polsce, które w przybliżeniu możemy oszacować w przedziale od 500 do 600 obiektów (sam wykaz sporządzony i aktualizowany przez Dyrektora Rządowego Centrum Bezpieczeństwa jak wiadomo ma charakter informacji niejawnej), można łatwo zauważyć, że w praktyce liczba 2500 żołnierzy przeznaczonych do lokalnej ochrony lub w przypadku konfliktu zbrojnego obrony obiektów IK byłaby skrajnie niewystarczająca nawet przy uwzględnieniu ujawnionej informacji planów zmobilizowania w obliczu zagrożenia wojennego dodatkowych 30 batalionów OT (od razu zaznaczmy batalionów terytorialnych z nazwy, które w swej istocie miały być batalionami rezerwowymi).

Następne dwa Rozdziały Raportu Fundacji Stratpoints tj. V i VI poświęcone są przedstawieniu i ocenie aktualnie wdrażanej koncepcji budowy Wojsk Obrony Terytorialnej. Nie będę za autorami przedstawiał ogólnie dostępnej już wiedzy odnośnie implementowanej obecnie przez MON koncepcji budowy WOT. Odniosę się natomiast do wymienionych przez autorów Raportu wad wdrażanej koncepcji. Przede wszystkim należy oddać, że gen. broni rez. dr Mirosław Różański konsekwentnie podnosi argument, iż budowa WOT nie może odbywać się kosztem obniżenia potencjału wojsk operacyjnych. Przyjmuję, że w tej argumentacji kieruje się on najlepiej rozumianą przez siebie troską o ich kondycję. Celowo jednak podkreślam o kondycję wojsk operacyjnych, ponieważ pojęcie to nie jest tożsame z pojęciem kondycji całych Sił Zbrojnych RP. I tu w moim przekonaniu leży istota obecnego sporu koncepcyjnego odnośnie budowy Wojsk Obrony Terytorialnej. Jeśli przyjmiemy założenie, że to wojska operacyjne są podstawowym elementem systemu obronnego RP, który ma rozstrzygać na polu militarnym o skuteczności obrony terytorium Rzeczpospolitej, to argument autorów Stratpoints można by uznać za zasadny.

Jeśli jednak uznamy, że optymalny system obronny RP musi składać się z dwóch komponentów sił zbrojnych tj. wojsk operacyjnych oraz wojsk obrony terytorialnej jako komponentów synergicznie się uzupełniających (a tak przecież uczy wielokrotnie weryfikowana teoria i praktyka sztuki wojennej), to wtedy argument dotyczący zarzutu obniżenia potencjału wojsk operacyjnych traci swoją wagę, poniżej musi ustąpić przed argumentem, iż zabieg ten aktualnie i co istotne w ograniczonym przedziale czasowym ma służyć niezbędnemu podniesieniu potencjału całości sił zbrojnych.

Trudno też zgodzić się z argumentem, iż oddelegowanie z liczących blisko 100000 żołnierzy wojsk operacyjnych do Wojsk Obrony Terytorialnej raptem 1471 żołnierzy zawodowych, z czego 69 proc. stanowią żołnierze z Dowództwa Generalnego!, a zaledwie  10 proc. żołnierze wyznaczeni z różnych instytucji resortu obrony narodowej (dane przekazane przez Dowództwo WOT na Komisji Obrony Narodowej nr 81 z 10 stycznia 2018 roku) faktycznie przyczynia się do osłabienia potencjału wojsk operacyjnych. Nie bez znaczenia w aktualnie toczonej dyskusji jest także fakt, iż wraz z postępującym procesem rozbudowy WOT odsetek żołnierzy zawodowych w WOT będzie się sukcesywnie zmniejszał przy jednoczesnym uruchomienia ruchu kadrowego w drugą stronę tj. z WOT do wojsk operacyjnych, co w roku 2017 miało już miejsce i objęło blisko 100 osób, które poprzez WOT zasiliły wojska operacyjne.

Autorzy Raportu podnoszą argument, że istnieje problem niewystarczającego przygotowania kadry zawodowej pozyskiwanej do dowództw i sztabów OT z uwagi na specyfikę prowadzenia działań przez te jednostki. To fakt z którym trzeba się zgodzić, ale jego główną przyczyną jest właśnie to, że proces rozpoczęcia budowy Wojsk Obrony Terytorialnej był przez co najmniej ostatnią dekadę zaniechany i lekceważony. Gdyby konsekwentnie przyjąć treść tego argumentu to mielibyśmy w tej sytuacji kwadraturę koła polegającą na tym, że nie możemy rozpocząć procesu budowy Wojsk Obrony Terytorialnej ponieważ nie mamy do tego celu wystarczającej ilości przygotowanej kadry, a kadry tej nie możemy przygotować, ponieważ nie ma WOT.

undefinedFot. Paweł Malicki/Defence24.pl

Takie podejście oznaczałoby samoubezwłasnowolnienie się jeśli chodzi o zdolności Sił Zbrojnych RP do budowy Wojsk Obrony Terytorialnej. Tymczasem praktyka pokazuje, że tak nie jest, a jednym ze sposobów wyjścia z tej sytuacji jest zaangażowanie do budowy WOT oficerów i żołnierzy wywodzących się z jednostek specjalnych, których doświadczenie wydaje się najwłaściwsze jeśli chodzi o ich wykorzystanie do formowania tego nowego rodzaju wojsk. W dyskusji dotyczącej kwestii osłabienia wojsk operacyjnych zaznacza się ponadto, że przyjęcie w latach dziewięćdziesiątych takiego założenia uniemożliwiałoby rozbudowę wojsk specjalnych, ponieważ proces budowy jednostki GROM zaczął się m.in. od oddelegowania do tworzenia tej jednostki żołnierzy z jednostki specjalnej w Lublińcu i innych oddziałów Wojska Polskiego. Czy takie działania ktoś nazywał wtedy osłabianiem wojsk operacyjnych albo osłabianiem ówczesnych jednostek specjalnych?

Jeszcze trudniej zgodzić się z argumentem uznania za wadę nieuwzględnienia w rozpoczętym procesie budowy Wojsk Obrony Terytorialnej kwestii usprawnienia systemu naboru do terytorialnej służby wojskowej oraz zawodowej służby wojskowej, ponieważ to właśnie rozpoczęcie budowy WOT wprowadziło niezbędną w tym zakresie nowelizację ustawy o powszechnym obowiązku obrony, która właśnie terytorialną służbę wojskową wprowadziła, co zresztą autorzy Raportu po wymienieniu wad implementowanej koncepcji sami zapisali w dalszej części publikacji na stronie 26. Należy zatem założyć, że system ten będzie udoskonalany, ale aby dojść do wniosków i propozycji w tym zakresie najpierw proces ten trzeba było w ogóle rozpocząć.

Nie sposób natomiast nie zgodzić się z kolejnym argumentem wskazanym przez autorów Raportu, jakim jest brak odpowiedniej infrastruktury dla jednostek WOT oraz odpowiedniej bazy szkoleniowej. Trudno polemizować z faktami, niemniej w tym miejscu potrzebne jest istotne wyjaśnienie. Polska po 1989 roku zafundowała sobie rabunkową gospodarkę, jeśli chodzi o zarządzanie nieruchomościami i infrastrukturą wojskową przez Siły Zbrojne w skali całego kraju. Bezrefleksyjne likwidowanie istotnych garnizonów dla bezpieczeństwa wojskowego poszczególnych województw sprawiło, że obecnie niektóre obszary Polski są dosłownie ogołocone z istotnych zasobów infrastruktury wojskowej (vide: województwo świętokrzyskie).

Trudno jednak nie zauważyć, że decyzja o budowie WOT właśnie ten proces zahamowała, ponieważ po pierwsze wstrzymano się z zamiarem likwidacji niektórych garnizonów (np. Pruszcz Gdański), wstrzymano się z planami zbycia niektórych nieruchomości ważnych dla infrastruktury wojskowej kraju (np. Nowe Miasto nad Pilicą), zapowiedziano rozbudowę na potrzeby WOT części istniejącej infrastruktur (np. Siedlce, Radom) i wreszcie same WOT rozpoczęły zabiegi o uzyskanie niezbędnych dla nich nieruchomości od poszczególnych samorządów. Uzupełnieniem tych działań jest rozpoczęty proces zakupu mobilnych strzelnic oraz przewidziany przez MON zamiar budowy strzelnic w każdym powiecie. Nie rozwiązuje to oczywiście kolejnego problemu jakim jest niemożliwości realizacji procesu szkoleń WOT na obszarze poszczególnych powiatów, niemniej musimy sobie w końcu uświadomić, że obecny stan rzeczy jest efektem ponad dwudziestu lat zaniechań w tym zakresie i jego naprawa musi zająć co najmniej tyle samo czasu.

undefinedFot. Rafał Surdacki/Defence24.pl

Zgodzić się natomiast należy z tą częścią Raportu w której autorzy zwracają uwagę na fakt niskiego ukompletowania WOT sprzętem niezbędnym do skutecznej realizacji przez nich działań. Argument ten odnosi się w pierwszej kolejności do braku rozstrzygnięcia zakupu dla WOT nowoczesnej lekkiej broni przeciwpancernej (lekkich i łatwych w obsłudze wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych, nowoczesnych granatników różnych typów) jak i broni przeciwlotniczej. Sytuacji tej nie zmienia skądinąd słuszny zakup karabinków MSBS Grot jak i bardzo cenny zakup w firmie WB Elektronics bezzałogowców Warmate jako amunicji krążącej. Trudno natomiast podzielić pogląd, że nakłady finansowe związane z zakupem sprzętu i uzbrojenia na wyposażenie tworzonych jednostek WOT mogą spowolnić a nawet wstrzymać zasadnicze programy modernizacyjne Sił Zbrojnych RP. Dokonywane w tym względzie na przełomie roku analizy porównawcze przez branżowe periodyki w kraju wskazują na złożoność zagadnienia zakupów.

W Polsce mamy po prostu problem z efektywnym systemem zakupów sprzętu wojskowego w ramach największych projektów modernizacyjnych, a bolesne doświadczenia w tej materii obecnego rządu różnią się w niewielkim stopniu od niepowodzeń poprzedników. Fakty w tej materii są takie, iż poprzedni rząd przez osiem lat nie był w stanie skutecznie kupić m.in. systemu przeciwrakietowego w ramach programu "Wisła", śmigłowców, okrętów podwodnych w ramach programu "Orka" oraz artylerii rakietowej w ramach programu "Homar", a obecny rząd po ponad dwóch latach ma w tej kwestii podobne wyniki. Wyjątek w tej materii daje nadzieję zapowiedź MON podpisania w końcu marca bieżącego roku umowy na zakupu zestawów obrony przeciwrakietowej średniego zasięgu w ramach programu "Wisła".

Z pewnością podpisanie tej umowy byłoby jakościowym przełomem w trwającej niemocy w przedmiocie zakupów. Zatem argument, iż budowa WOT ma wpływ na proces zahamowania innych szczególnie dużych programów modernizacyjnych jest wątpliwy, skoro w okresie w którym WOT nie istniał procesy zakupowe w ramach najważniejszych programów też nie zakończyły się sukcesem.

undefinedFot. Rafał Surdacki/Defence24.pl

Ostatni VII Rozdział Raportu Stratpoints "Perspektywa obrony terytorialnej" zawiera ocenę i możliwości wykorzystania potencjału WOT na przyszłość w systemie obronnym państwa. Autorzy Raportu na wstępie rozdziału zwracają uwagę na ważne zagadnienie jakim jest konieczność zapanowania nad procesem aktywności członków WOT w mediach społecznościowych, co koliduje z koniecznością zapewnienia ich anonimowości z uwagi na prowadzenie przez WOT przygotowań do działań nieregularnych. Trzeba oddać autorom, iż ich zastrzeżenia w tej materii mają uzasadnienie. Dla WOT oznacza to potrzebę skorygowania zarządzania procesem bezpieczeństwa informacyjnego. W jego ramach można byłoby na wzór firm korporacyjnych wyznaczyć w jednostkach już na poziomie plutonów OT administratorów bezpieczeństwa informacyjnego, którzy odpowiadaliby za przestrzeganie przez członków WOT standardów i dobrych praktyk zachowania w sieci. Być może wnioskiem w tej materii może być nawet wprowadzenie całkowitego zakazu takiej aktywności w mediach społecznościowych, przy jednoczesnym skanalizowaniu takiej aktywności wyłącznie do oficjalnych kont i profili WOT na serwisach Facebook, Instagram czy Twitter.

Autorzy publikacji w swojej analizie zauważają, że "Pakiet możliwych do realizacji zadań (przez WOT - przyp. red.) jest bardzo szeroki i nie są to tylko działania nieregularne, które przypisuje się OT po zajęciu terytorium naszego państwa przez przeciwnika. Należy brać pod uwagę także działania regularne przed oraz w trakcie operacji obronnej lub ofensywnej, prowadzonej przez inne rodzaje sił zbrojnych i rodzaje wojsk". Wśród nich Raport wymienia m.in. zadania konieczności prowadzenia studiów operacyjnych terenu i operacyjnego przygotowania przydzielonych rejonów odpowiedzialności, ochronę systemu logistycznego na rzecz wojsk operacyjnych, działania przeciwdywersyjne, współudział w zwalczaniu desantów przeciwnika, czy potrzebę zorganizowania rozpoznania terytorialnego i realizację zadań rozpoznawczych na rzecz OT oraz wojsk operacyjnych, zarówno wojsk własnych jak i sojuszniczych. Jednocześnie autorzy zwracają uwagę, że na obecnym etapie organizacji i poziomu wyszkolenia WOT (jak wiadomo trwa dopiero niecały rok), w trosce o obowiązek minimalizacji ewentualnych strat, WOT w pierwszej kolejności winny przygotowywać się do realizacji zadań z zakresu ochrony obiektów, obiektów logistycznych, maskowania oraz HNS.

undefinedFot. Paweł Malicki/Defence24.pl

Szczególną wagę autorzy Raportu poświęcają zagadnieniu maskowania rozumianego jako "idea wprowadzania przeciwnika w błąd co do położenia własnych sił i zamiarów przeciwnika". Stratpoints widzi tu istotną rolę dla WOT. Nie bez znaczenia w kontekście zagadnień związanych z maskowaniem jest także fakt, że szczególną rolę do tych spraw przywiązuje Rosja z której praktyki działań warto wyciągać wnioski. Najlepszym tego przykładem była perfekcyjnie przeprowadzona aneksja Krymu. Trudno zatem nie skonstatować, że właśnie zbudowanie WOT w całym kraju dałoby stronie polskiej możliwości wprowadzenia w błąd potencjalnego agresora zarówno w wymiarze strategicznym, operacyjnym jak taktycznym poprzez takie działania jak ukrywanie, pozorowanie, demonstrację oraz dezinformację. Dziś z takim podejściem można byłoby się zgodzić z zastrzeżeniem, że nie prowadziłoby to w swej intencji do stopniowego ograniczenia roli WOT i próby sprowadzenia ich do roli wojsk pomocniczych wojsk operacyjnych.

Tymczasem czytając Zakończenie Raportu autorzy - być może w sposób niezamierzony - odkrywają własne rozumienie, czym mają być wojska obrony terytorialnej. Stąd rekomendacja utworzenia w każdym rodzaju sił zbrojnych pododdziałów do zadań maskowania operacyjnego oraz zabezpieczenia HNS w limicie stanów osobowych przewidzianych dla wojsk OT, co nie tylko zaprzecza obecnie wdrażanej koncepcji ten formacji, ale w konsekwencji oznaczałoby to faktyczną likwidację wojsk OT, które sprowadzone do roli integralnej części wojsk operacyjnych, nie byłyby zdolne do realizacji zadań przewidzianych dla Wojsk Obrony Terytorialnej, które Ci sami autorzy Raportu wymienili w dziesięciu punktach na stronach 31-32. Jeszcze bardziej zaskakujący jest postulat, aby w ramach odtwarzania limitu wojsk operacyjnych dokonać przesunięcia do tych jednostek żołnierzy WOT z odpowiednimi kwalifikacjami i umiejętnościami.

Autorzy Stratpoints chyba nagle zapomnieli, że większość członków WOT to ochotnicy, którzy właśnie w formule pełnienia terytorialnej służby wojskowej postanowili oddać swój czas i serce na rzecz wypełniania służby wojskowej. Pamiętajmy, że jako państwo budując wojska obrony terytorialnej nie decydujemy się na przywrócenie powszechnego przeszkolenia wojskowego. Jeżeli jednocześnie jednocześnie mielibyśmy dodatkowo skanalizować potencjał członków organizacji proobronnych i ochotników do służby w ramach wojsk operacyjnych, to biorąc pod uwagę przede wszystkim czynnik finansowy odnoszący się do wysokich kosztów utrzymania wojsk operacyjnych, to w konsekwencji wrócilibyśmy do modelu budowy zminiaturyzowanej armii zawodowej, niezdolnej w praktyce do wypełnienia konstytucyjnego obowiązku obrony Rzeczpospolitej. Nie sądzę, aby taki cel przyświecał autorom Raportu Fundacji Stratpoints.

dr Artur Jagnieża @ArturJagnieza

Reklama
Reklama

Komentarze (20)

  1. Obywatel RP.

    Niestety blaga wszyscy na zdjęciu oprócz jednego mają flagę narodową w kolorze a tylko jeden taktyczną. To widać z ok. 100 m \&quot;bez okularów\&quot; :) :) . Ja swoim terytorialsom mówię, że albo ściągają te kolorowe dobre na paradę albo są już trupami. Samo maskowanie twarzy niestety nie wystarczy, jeden szczegół i już jest trupek. \&quot;Zawsze gotowi, zawsze blisko\&quot;.

    1. bialostocki wot-eciak

      Nasz dowódca, zakazał noszenia taktycznych flag na ramieniu.Tylko bialo-czerwone!

    2. m p

      Czymś to uzasadnił?

    3. zasada trzech jedynek

      Czepić się można wielu rzeczy rozmycia baniastego rzadko spotykanego w przyrodzie kształtu hełmu (większość zdjęć z terenu akurat otwartego więc specjalne pokrowca-wzorowane na izraelskich- jakie kiedyś testowała 17 WBZ nie będą się czepiać gałęzi) , barków czy refleksu świetlnego z nieużywanych gogli nieosłoniętych pokrowcem, albo często widywane karimaty przytroczone do plecaków. ,,I już jesteś trupek\&quot;. Ogólnie jak na nasze standardy źle nie wyglądają. Flaga biało czerwona to faktycznie szczegół który może kosztować w pewnych sytuacjach życie. Ale flaga taktyczna nie jest flaga Polski więc nie widzę sensu noszenia takiej. Regulaminowy kamuflaż jest symbolem odróżniającym żołnierza, więc nie widzę sensu noszenia dodatkowo flagi, która de-kamufluje albo nie jest flagą Polski tylko czarno zielonym skrawkiem materiału-odgórnie powinno to zostać ustalono co skończyło niekończąca się by dyskusje na ten temat. Podobnie oznaczenia jednostek w kamuflażu czy nie ułatwiają prace rozpoznaniu/wywiadu npla. NA defiladę i mundur wyjściowy w odp kolorystyce tak , tzw taktyczne symbole(a więc nimi i tak nie będące) nie. Pamiętajmy że w.w. to tylko taktyczna kropka nad staretegicznym i . Leżymy w wielu innych dziedzinach maskowania,rozpoznania, wywiadu czy informacyjnej samodyscypliny na fecebokach

  2. Andy

    OT ma sluzyc do spowolnienia wroga dzialajac w setkach malych grup wkozystywajacych wiedze o danym terenie.Dzieki temu ze sa samodzielne i rozproszone utrudniaja wrogowi ich lokalizacje i zniszczenie,a same powoduja straty i opoznienia w poczynaniach wroga.

    1. anda

      Człowieku jaka wiedza o terenie? Wiedzę o terenie to miałem ja 50 lat temu, gdy cały czas przebywaliśmy na polu / no lekcje musiały być odrobione / bawiąc się w Indian, tropicieli, podchody, znaliśmy każdy dołek, krzaczek, rzeki, kanały melioracyjne - przechodziło się korytem nieraz kilka km. Myśmy cały wolny czas spędzali na polu, a który młody człowiek spędza czas wolny na polach zamiast przed komputerem? niewielu jest takich. Ostatnio widziałem taką kompanię WOT, upocona, zmęczona przechodziła szkolenie w lesie co z tego wyniosła na pewno nie znajomość terenu bo do tego trzeba miesięcy aby go doskonale poznać. Ale to jest przeszłość. Przy dzisiejszych technologiach robienia map i ich dostępności to gwarantuję, że obcy będzie lepiej znał teren niż miejscowi. Nakładasz różne mapy / np wykonane w podczerwieni, lidarem / i dostajesz cudo które nawet ścieżki zwierząt ci pokaże, nie mówiąc o ukształtowaniu terenu.

    2. MadMax

      Dzisiejszych konfliktów nie prowadzi się tylko w lasach.

    3. m p

      Podjął Pan bardzo ciekawy temat. Ale obszar działania WOTu będzie chyba trochę szerszy niż kilkanaście kilometrów wokół domu i nawet WOT bez dobrych map nie da rady. Bardziej chodzi tu chyba o dobry kontakt z lokalną cywilną ludnością -pozyskiwanie informacji, unikanie szpicli, otrzymywanie schronienia itp. W kompani OT zawsze znajdzie się jakiś żołnierz, który ma kumpla w jakiejś wsi . Poza tym do OT zgłaszają się chyba ludzie trochę bardziej aktywni, a nie tacy, co całe życie spędzili przed komputerem

  3. mninstrateg

    Opinia jak opinia, bez sensu i nieprofesjonalna, poniższe posty wyglądają jakby były pisane przez harcerzy na podstawie zabaw w wojnę. Samodzielny rodzaj wojsk to taki , którzy w oparciu o własny potencjał militarny jest w stanie prowadzić samodzielnie duże operacje wojskowe. Dla przykładu takich zdolności nie ma ani polskie lotnictwo , ani marynarka wojenna, tym bardziej zdolności takich nie ma i mieć raczej nie będzie budowana formacja o nazwie WOT. Sam pomysł WOT z samej definicji słuszny na dziś nie doczekał się dojrzałej koncepcji organizacyjnej i ten stan takiego intelektualnego fermentu powinien jeszcze potrwać ,bo faktycznie na dziś nie bardzo wiemy co to ma być i do czego ma służyć. Jedno jest pewne ,że bez wprowadzenia powszechnej obowiązkowej służby wojskowej takich wojsk na miarę potrzeb zbudować i utrzymać się nie da. Pomysły o komandosach z okolicznych wiosek można sobie włożyć miedzy bajki . W przeszłości istniało takie powiedzenie ,że jeden pijany żołnierz OT miał siłę nawet i dziesięciu komandosów. Proponuję zrezygnować z budowy aż 17 brygad bo to nic nie da , zbudujmy 7-8 odpowiednio rozmieszczonych ale takich które będą miały odpowiedni potencjał i wojskowy sens,. To musi wynikać także z aktualnie obowiązującej strategii obronnej państwa. Zapewne coś z tego się wykluje ale na razie nic konkretnego nie widać. Proponuję studzić entuzjazm w tej sprawie.

  4. marian 64

    Raport ten został utworzony przez byłych żołnierzy ,którzy rozbierali armie, oraz cywili teoretyków, a gdzie ci co znaja praktyczną stronę działań obrony terytorialnej?

  5. Z

    \&quot;skanalizować potencjał członków\&quot;. Tak jest - zgadzam sie z autorem.

  6. pragmatyk

    Nareszcie minęły emocje związane z pełnieniem funkcji ministra ON przez pana Macierewicza i można na zimno przeanalizować co dalej z WOT. Zgadzam się z autorem atykułu ,że wojska te muszą wspóldziałać z pozostałymi rodzajami wojsk ,ale muszą pozostać wydzieloną strukturą w wojsku ze względu na specyfikę działań i tu jest cała trudność ,gdyż nie mieści się to w sposobie wykorzystania wojska przez uczonych w różnych akademiach sztabowców ,wymagana jest nowa koncepcja wykorzystania WOT i musi być to ujęte w strategicznych planach rozwoju sił zbrojnych.Dlatego nie dziwię się,że w raporcie na który się powołuje autor ,nie wszystko jest spójne i do końca przemyślane ,ale muszą do rozmowy zasiąść wojskowi ,a także akademia wojskowa musi udowodnić swoją przydatność w precyzyjnym określeniu roli nowego dziecka w siłach zbrojnych ,przecież nie budujemy WOT na pięć lat.

  7. SAS

    Boże chroń mnie od przyjaciół zafrasowanych polską obronnością, bo z wrogami poradzę sobie sam.

  8. Marek1

    Z całym szacunkiem dla panów ze Stratpoints, ale bez przywrócenia przynajmniej 6-miesięcznej służby zasadniczej NIE ma mowy o przywróceniu w Polsce przeszkolonych rezerw dla WP na wypadek W. A jak powszechnie wiadomo każdą wojnę rozpoczynają zawodowcy, a kończą ... rezerwiści. W Polsce obecnie ich już NIE MA w ilości nawet tylko dostatecznej. Pominięcie zaś w opracowaniu Finlandii, która powinna służyć Polsce za wzór w konstruowaniu systemu mobilizacji rezerw osobowych dla armii niestety MOCNO osłabia wartość opracowania Stratpoints. Ps. Od Finlandii zresztą moglibyśmy nauczyć się prawie wszystkiego, CO dotyczy właściwej, mądrej i bazującej na pragmatyce stosunku cena/skuteczność polityki obronnej. Tak w segmencie samych Sił Zbrojnych, jak i rodzimego przemysłu zbrojeniowego oraz zakupów sprzętu za granicą. Problem w tym, że nasze kolejne MON-y NIE chcą się uczyć od najlepszych, wymyślając bezustannie własne, mniej lub bardziej nonsensowne rozwiązania, co rekordowo marnuje i czas i pieniądze.

    1. Davien

      Najpierw modernizacja techniczna i szkolenia żołnierzy w wykorzystaniu nowoczesnego uzbrojenia, potem ewentualnie ładowanie kasy w rezerwy, bo mięsem armatnim wyposażonym w zabytkowy oręż to dziś nic nie zwojujesz - zostaną wybici zanim zobaczą na żywo wroga.

    2. tyle

      A dlaczego WOT ma być uzbrojony w zabytkowy oręż? Wręcz odwrotnie. Mają to być odziały lekkiej piechoty bardzo nowocześnie uzbrojone i wtedy będą dobrym uzupełnieniem wojsk operacyjnych. Wg podawanych danych w WOT służy około 30% ludzi z wyższym wykształceniem i następne 30% z maturą. Jest to wykształcenie cywilne, czyli poziom jest wyższy niż w odpowiednikach szkolnictwa wojskowego (przynajmniej tak było kiedyś). Nie wiem jak te wskaźniki wyglądają wśród żołnierzy zawodowych, ale wątpię czy są lepsze. Chcę udowodnić ,że żołnierze WOT też są w stanie ogarnąć obsługę nowoczesnego uzbrojenia a cały cykl szkoleniowy ma trwać 3 lata. W sumie 4 miesiące praktycznego szkolenia, a nie 16 dni, jak klepią niektórzy. Z tego co widać do WOT kierowani są też sensowni dowódcy. Niedawne info-pułkownik T. Białas został dowódca Śląskiej Brygady OT.

    3. Harry

      Lekka piechota może mieć co najwyżej nowoczesny karabin i siedzieć na pace nowoczesnej ciężarówki. Cywilne wykształcenie WOTowców (np socjologia) w żaden sposób nie przyda im się w czasie biegania po lesie.

  9. ciekawy

    Przechodzenie żołnierzy WOT do wojsk operacyjnych jest nierealne bo co szanowny pan Różański powinien wiedzieć, aby dostać się na etat i mieć zapewnione wynagrodzenie do końca życia trzeba posiadać \&quot;plecy \&quot; szerokie jak stodoła. Powszechne układy były za rządów szanownego pana Różańskiego i były akceptowane i pochwalane. Jeżeli jest inaczej to dlaczego szanowny pan z tym nie skończył. WOT to nie Obrona Cywilna, a szanowny pan jak chce to niech sam weźmie łopatę i kopie rowy. Nikt inny jak koledzy panów \&quot;ekspertów\&quot; zrujnowali wojskową infrastrukturę, która teraz trzeba odtwarzać z prawdziwych ruin. Nie ma się co dziwić, że wymaga to dużych nakładów. Wymagałoby wielokrotnie większych, gdyby tam miały stacjonować wojska operacyjne. A panowie \&quot; eksperci\&quot; nie uważają tego za słuszne, bo ich zdaniem wystarczy armia 100 tys. z czego do walki nie nadaje się nawet połowa. A widać jeszcze jedno . Żołnierze zawodowi , muszą szkolić się na bieżąco , bo z czasem nie będą mogli dorównać WOT, gdzie przypomnijmy większość posiada wyższe wykształcenie i są młodzi, biją na głowę sprawnością fizyczną zawodowych z racji tego, że są młodsi. Mają doświadczenie z różnych dziedzin życia a zawodowi go nie mają bo znają tylko wojsko. Skończyło się przychodzenie do roboty i przewracanie papierów. I to się szanownym ekspertom nie podoba.

    1. Olo

      \&quot;Mądre głowy\&quot; które opracowały ten raport odpowiadają za powstanie NSR. I nadal forsują przekształcenie WOT w twór NSRo-podobny. Jak widać nieustające pasmo sukcesów...

    2. Olgierd

      Dużo słów, zero sensu - tak wygląda Twój post. Generał Różański jest zwolennikiem WOT ale w racjonalnej pierwotnej postaci. Czyli WOT jako służba pomocnicza, wartownicza. W czasie pokoju niosąca pomoc w czasie klęsk żywiołowych. Czynienie z niej najważniejszego rodzaju wojsk, kosztem wojsk operacyjnych, jest działaniem na szkodę naszego bezpieczeństwa. Można by powiedzieć, że jest działaniem wbrew polskiej racji stanu. A więc wojskowi popierający takie działania podlegają pod ... ustawę degradacyjną. Tą uchwaloną przez PiS. Nie chcę się znęcać nad WOT, ale mam takie pytanie. Czy WOT zapoznaje się podczas swoich ćwiczeń z taktyką działania Specnazu, skoro ma być formacją antyspecnazową?

    3. m p

      A kto robi z WOTu najważniejszy rodzaju wojsk? Chyba tylko media. Te z jednej strony przedstawiające WOT jako wielki sukces obecnej władzy, te z drugiej strony jako spektakularną porażkę. Proszę posłuchać pełnych wypowiedzi dowódcy WOT, a nie wyjętych z kontekstu fragmentów publikowanych lub komentowanych przez media.

  10. tyle

    Autorzy raportu, to rozgoryczeni , byli dowódcy , którzy od początku byli przeciwni idei WOT. Wydaje się , że raport tylko pozuje na obiektywny a szkoda, bo uczciwa konstruktywna krytyka na pewno by pomogła w rozwijaniu tej formacji. Nie trzeba być fachowcem, żeby stwierdzić , iż w takim opracowaniu fińska OT powinna być przeanalizowana aż do bólu a amerykańska GN w naszej sytuacji to odległa galaktyka. Mała dygresja. Rosjanie ręcznie składają z rosyjskich części ,telefony dla swoich dowódców, mimo że są koszmarnie drogie. Kiedy u nas zostanie wprowadzony zakaz posługiwania się smartfonami, dotyczący nie tylko WOT , ale i żołnierzy zawodowych? Czy ktoś w WP zajmuje się tym problemem?

    1. Marek1

      tyle - zapewne kwestią używania smartfonów przez wojskowych MON zajmie sie dopiero, gdy zaczą z tego powodu ginąc ludzie. Dokładnie tak, jak w Donbasie, gdzie rosyjska artyleria rozbiła kilkanaście baterii artylerii ukraińskiej i miejsc postoju ukraińskich kolumn zmotoryzowanych tylko dlatego, że oficerowie beztrosko korzystali ze smartfonów z zainstalowaną pewną aplikacją, która pozwalała na precyzyjna lokalizację posiadaczy telefonów.

    2. tyle

      Tyle tylko , że obecnie w czasach pokoju, Rosjanie na 100% rozpracowują dzięki swoim zdolnym hackerom, cały stan osobowy naszej armii, w tym wojsk specjalnych i wszystkich naszych służb. Dzięki sieci ,wiedzą kto jest kto , jakie zajmuje stanowisko , jaką mają rodzinę i znajomych, gdzie mieszkają itd. Jak to się potocznie mówi, zawodowych wojskowych mają już na widelcu. Przynajmniej w stosunku do WOT ,powinni mieć to utrudnione.

    3. autor komentarza

      \&quot;pewna aplikacja\&quot; to kalkulator artyleryjski, zresztą bardzo dobry. A winę ponosi tu głównie kontrwywiad ukraiński, który nie wykrył ukrytych funkcji programu, opracowanego przez rosyjską firmę. Winą ukraińskiego MON jest to, że nie wyposażył swoich żołnierzy w odpowiedni sprzęt, lub chociażby taki sam program do smartfona, ale bez ukrytych funkcji.

  11. De Retour

      Ciekawe, czy armie Szwajcarii i Finlandii są strukturalnie zdolne do wypełnienia zobowiązań wynikających ze członkostwa w NATO ? Moim zdaniem nie, więc ich model OT nic nam nie daje. Chyba, że będzie zapis zwalniający Polskę od obowiązku pomocy innym członkom sojuszu. ### Ciekawe, czy do OT oddelegowano żołnierzy z MW i lotnictwa?. Jeżeli nie, to liczbę podaną przez MON należy odnieść do liczebności WL, a nie całych SZ. Ilość ta będzie rosła, ponieważ jeszcze dużo brygad jest do sformowanie i do obsługi sprzętu specjalistycznego (np. SPIKE) będą oddelegowani żołnierze zawodowi. ### I tak można by kontynuować o zakupach sprzętu, szkoleniu itd. ### Za powstaniem OT są wszyscy. Tylko metoda tworzenia i planowany kształt są krytykowane.

    1. tomuciwitt

      A od kiedy Szwajcaria i Finlandia są w NATO ?

    2. m p

      WOT to także Siły Zbrojne, ą wojska operacyjne to nie tylko WL. Nie rozumiem skąd Pańskie założenia, że tylko z wojsk lądowych. Przykład pierwszy z brzegu - dowódca pomorskiej brygady WOT .

    3. c3po

      a czy Szwajcaria i Finlandia sa w NATO? Zresztą jakie to ma znaczenie - WL są przeznaczone do obrony kraju i wypełniania zobowiązań sojuszniczych (w tej kolejności), a WOT jest przeznaczony tylko do obrony kraju i działania w sytuacjach nadzwyczajnych, jak klęski żywiołowe. Taki podział sprawia, że jest komu jeździć na misje oraz sypać wały przeciwpowodziowe - każdy na swoje zadania, a nie jak za PRL, gdy łącznościowcy układali bruk na głównej ulicy miasta.

  12. obserwator

    Cieszę się, że obecnie już minęliśmy etap dyskusji nad samą zasadnością powstania Wojsk Obrony Terytorialnej. Polemika w obszarze dalszych zmian WOT jest potrzebna; jednak szkoda, że w dużym stopniu toczy się ona poprzez wydawnictwa, artykuły publikowane przez „strony”. Pan Doktor słusznie zauważa, że przejście żołnierzy z Wojsk Operacyjnych (WO) do WOT sumarycznie może podnieść potencjał obronny naszej, dlatego dziwi mnie jednoczesne kwestionowanie zasadności przejścia żołnierzy w drugą stronę. Efektywne wykorzystanie posiadanych zasobów wymaga uwzględnienia takiej możliwości. Ponadto, Autor zauważa, że w Raporcie wskazano obszary w których mogą być wykorzystane jednostki Wojsk Obrony Terytorialnej. Jednak zdaniem p. Doktora nie może to doprowadzić do „stopniowego ograniczenia roli WOT”. Myślę, że zarówno Wojska Operacyjne, jak i Wojska Obrony Terytorialnej muszą być efektywnie wykorzystywane i wykonywać powierzane zadania. W kręgach dowódczych i decyzyjnych (politycznych) nie może istnieć pojęcie braku zgody na podjęcie realizacji zadań z powodu „stopniowego ograniczenia roli”. Artykuł ten pokazuje, że bardzo potrzebna jest rzeczowa dyskusja na temat docelowego modelu systemu obronności w naszym kraju. Dyskusja może odbyć się też na podstawie przemyślanych propozycji dowódców. Raport takim opracowaniem nie jest (np. bardzo pobieżnie określone wady i zalety wykorzystania WOT w proponowanych na tronach 31-32 dodatkowych obszarach), jednak może przyspieszy on opracowanie odpowiedniego dokumentu przez odpowiedzialne instytucje MON. Nie może być w Polsce dwóch armii: Wojska Operacyjne i Wojska Obrony Terytorialnej. Czytając pewne opracowania odnoszę wrażenie, że obecnie tak jest teraz i według niektórych osób ... dalej powinien funkcjonować dualizm struktur i dowodzenia.

  13. Cvc

    WOT powinno zniknąć a kasę z wot przeznaczyć na nowe uzbrojenie wojsk operacyjnych.

    1. DARK

      Bzdury..WP ma do dyspozycji wtym roku dodatkowe 4mld więcej tj. ok 52mld..WOT o 0.3mld więcej tj. 1.3mld w porównaniu z poprzednim rokiem.. ciekawe czy WP kupi nowy sprzet..problem jest taki ze WP to jak studnia bez dna..każda sumę pochlonie.pieniądze są fatalnie gospodarowane. W porównaniu z WOT gdzie prz b.małym budżecie tj.2% calego.budżetu MON WOT osiąga realne rezaultaty poprawiające obronnosc kraju

    2. obserwator

      Pewna korekta, wydatki bezpośrednie na WOT to ok. 2% całego budżetu MON. Jednak WOT kosztuje więcej, gdyż wiele kwot jest wpisanych w innych rubrykach (np. utrzymanie już istniejącej infrastruktury wykorzystywanej przez WOT). Przy czym uważam, że powstanie WOT to dobry ruch Resortu, dyskusyjne są wskazane sposoby wykorzystania i zasady zabezpieczenia potrzeb sprzętowych.

    3. zły

      Żeby uściślić to dodam tylko, że na WOT przeznaczane jest więcej kasy niż na Marynarkę Wojenną.

  14. Beee

    Bez WOT jestesmy o wiele bardziej slabsi i masakrycznie nie przygotowani do obrony terytorialnej kraju.

    1. vvv

      taaak? 3mld wydane w 2017 roku na przeszkolenie 4tys ochotnikow przez 8dni rozbite na kilka miesiecy to jest podnoszenie obronnosci czy marnotrawienie pieniedzy na zakup sprzetu? 3mld to 1/4 calego budzetu MON na zakupy. program leo2pl kosztuje 2,5mld i byl ograniczony bo nie bylo kasy (zabraklo na asop, dopancerzenie podwozia i jego wzmocnienie, dluzsza lufe L55/L55a1), koszt moderki pt-91 do wersji pt-91m2 to 1,5mld :)

    2. Sailor

      Może byś to rozwinął.

    3. Olo

      Może być rozwinął koncepcję rezerw osobowych wg tych generałów zwaną NSR? Jak się sprawdziła i czy miała dopływ kadr, zanim nie stwierdzono w rozporządzeniu MON, że każdy ochotnik do służby zawodowej w WP musi przejść przez NSR. I tak powstała poczekalnia NSR dla ochotników do służby zawodowej, bo w realnej formie NSR nie miała prawa powstać przy tych założeniach funkcjonalnych.

  15. tak tylko... (Michał Rakowski)

    Podstawowym argumentem krytyków WOT jest zarzut, iż tworzy się je kosztem pozostałych rodzajów wojsk. Historia ostatnich kilku tysięcy lat pokazuje, że niezależnie od epoki w skład każdej armii, obok oddziałów wartościowych, ale kosztownych w utrzymaniu zawsze wchodziły jednostki słabsze o mniejszych jednak kosztach tworzenia. Nie wynikało to bynajmniej ze słabości finansowej władcy, taka była i jest po prostu ekonomia i logika pola bitwy. W działaniach wojennych nie wszystkie zadania muszą wykonywać tylko oddziały doborowe jest również miejsce i dla oddziałów słabszych, kiedy ich nie ma, to z konieczności trzeba oddelegowywać do ich wykonania wartościowe jednostki.

    1. Davien

      To wymień ile wojen w ostatnim tysiącu lat prowadzono w oparciu o rozpoznanie satelitarne, termowizję, bezzałogowce, pociski balistyczne i manewrujące różnego zasięgu, amunicję precyzyjną, termobaryczną, broń hipersoniczną, energetyczną, czy wreszcie broń atomową. A to wszystko rozwija w szalonym tempie nasz potencjalny wróg. Odpowiedzią na żadną z tych broni nie jest WOT, tylko armia zawodowa wyposażona w podobne lub lepsze uzbrojenie. Czasy się zmieniają, technika idzie do przodu, cele wojen są inne niż kiedyś, tylko Polska i jej armia tkwią w średniowieczu.

    2. tak tylko... (Michał Rakowski)

      Całkowicie się z tobą zgadzam, nasza armia powinna się modernizować, nie zmienia to jednak faktu, że w przypadku braku WOT, to do wykonywanych przez nie zadań trzeba będzie siłą rzeczy kierować wartościowe oddziały zawodowe, a wtedy zabraknie ich na głównych kierunkach.

    3. MadMax

      Wymień ile z tej broni zostało wykorzystanej w konflikcie na Ukrainie?

  16. Mietek

    Gen. Różański jest zwolennikiem silnego operacyjnego młota i nie dziwi rezerwa w stosunku do rozbudowy WOT. Można czerpać z rozwiązań Gwardii Narodowej USA elementy przydatne. Niemniej faktycznie to powinny nas interesować rozwiązania Finlandii, mniej Szwecji. Wsparcie wojsk operacyjnych w zakresie rozpoznania oraz działania opóźniające uważam za kluczowe. \&quot;Wśród nich Raport wymienia m.in. zadania konieczności prowadzenia studiów operacyjnych terenu i operacyjnego przygotowania przydzielonych rejonów odpowiedzialności, ochronę systemu logistycznego na rzecz wojsk operacyjnych, działania przeciwdywersyjne, współudział w zwalczaniu desantów przeciwnika, czy potrzebę zorganizowania rozpoznania terytorialnego i realizację zadań rozpoznawczych na rzecz OT oraz wojsk operacyjnych, zarówno wojsk własnych jak i sojuszniczych. \&quot;

    1. niki

      WOT to jest dobra sprawa bo na wypadek W będzie dodatkowe i bardzo cenne kilkadziesiąt tysięcy jako tako przeszkolonych ludzi. A powinniśmy zmobilizować 300 tys armię.

    2. Davien

      I co im dasz do walki? Łuki, bagnety, stare kałasze czy przeterminowane granaty? Wojsko zawodowe myśli o wprowadzeniu stopnia \&quot;starszy kustosz bojowy\&quot;, a niektórzy nadal twardo chcą marnować kasę na WOT.

    3. vvv

      eksperci i eksperci. najpierw PMT ktory zostal juz pogrzebany przez pis, wyposazenie w nowoczesny sprzet regularnych jednostek a dopiero pozniej ot czy tez NSR. przypomne ze TEN SAM ZAKRES SZKOLENIA prowadzi NSR ale za 1/10 kosztow ot.

  17. rozczochrany

    Pominięcie Szwajcarii i Finlandii było celowym zabiegiem i manipulacją a nie przeoczeniem.

  18. szeliga

    WOT to formacja ochotnicza. Chętni idą tam bo odpowiada im aktualna formuła WOTu i dotychczasowa polityka MON wobec tej formacji. Próby gmerania przy tym przez odrealnionych generałów mogą skończyć się zanikiem dopływu chętnych i uwiądem całej formacji. I niech wtedy generałowie nie mówią nam, że \&quot;WOT się nie sprawdził\&quot; bo to będzie wyłącznie ich wina.

  19. Maciek

    W Szwajcarii i Finlandii nie ma takiego potworka, jak nasze WOT. Tam są regularne wojska operacyjne, tyle, że mobilizowane w systemie ,,milicyjnym,,. Żołnierze otrzymują pełne przeszkolenie i co najważniejsze jest ich dużo. Przepuszczam, że na Szwajcarię nie byłby się w stanie porwać żaden europejski kraj włącznie z Rosją.

    1. Olo

      Jeśli myślimy kategoriami II wojny światowej to pewnie tak. Problem w tym, że to wojna dawno miniona.

    2. MSBS

      Szwajcaria, mały górski kraj, z silnym sektorem bankowym. W trakcie wojny bardzo przydatny służbom do swobodnych kontaktów z przeciwnikiem. W XXI w prawdopodobnie nie byłby potrzebny do czegokolwiek lub nie byłby właściwy ze względu na skażenie po nuklearne. W wojnie konwencjonalnej totalnie zdewastowany ew. izolowany. Powyższy komentarz nie precyzuje dlaczego WOT to potworek dlatego można założyć, że chodziło o upuszczenie żółci.

    3. Saracen

      Nie dowiemy się dopóki ktoś nie spróbuje. W czasie II WŚ Szwajcaria zapewniała Hitlerowi obsługę dewizową.

  20. Sailor

    WOT w takim kształcie jak obecnie jest tylko i wyłącznie niewygodnym, politycznym balastem i symbolem rządów pana AM w MON i jako taki będzie moim zdaniem powoli i bez rozgłosu wygaszany. Poza tym w takim jak obecnie kształcie nie ma ta formacja prawa bytu, będzie tylko generowała coraz większe koszty bez większych efektów. Niestety w naszym MON przede wszystkim brak jest jakiejkolwiek strategii obronnej. Decydenci miotają się pomiędzy różnymi programami modernizacyjnymi i jak widać bez większych efektów. Gdyż z całego planu modernizacji tak na dobrą sprawę pozostał tylko Krab. Reszta się z rozsypała, a WOT miała być taką zasłoną dymną, która miała przesłonić oraz całkowitej porażki w kwestii modernizacji armii. Mam nadzieję, że może z czasem powoli zaczniemy modernizować wojska operacyjne, a dopiero po doprowadzeniu tych wojsk do przyzwoitego stanu ktoś może wróci do pomysłu WOT. Tylko, że bez szumnych deklaracji ile tysięcy tego wojska nagle powstanie. Tylko na zasadzie powolnego tworzenia ich struktur z jednoczesnym wkomponowywaniem ich w narodową strategię obronności.