Reklama

Legislacja

Ustawowy limit żołnierzy zawodowych może być wyższy

Wiceszef MON Bartosz Kownacki. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Wiceszef MON Bartosz Kownacki. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Ustawowe ograniczenie liczby żołnierzy zawodowych może być wyższe niż 130 tys. proponowane w rządowym projekcie ustawy, nad którym debatował we wtorek Sejm – wynika z stanowiska PiS przedstawionego w dyskusji. Z kolei PO zaproponowała poprawkę, by takiego limitu w ogóle nie wprowadzać.

Posłowie dyskutowali o przygotowanym przez MON projekcie zmian w ustawie o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych. Przewiduje on przede wszystkim:

  • Stopniowy wzrost minimalnych nakładów budżetu państwa na obronność z obecnych 2 proc. PKB liczonych według wskaźników z roku poprzedzającego planowany budżet przez 2 proc. PKB, ale liczone już według danego roku budżetowego w latach 2018-19 (co w praktyce oznacza wzrost wydatków obronnych) po 2,5 proc. PKB w roku 2030 i latach następnych.
  • Określenie liczebności Wojska Polskiego na nie więcej niż 200 tys. żołnierzy, w tym maksymalnie 130 tys. żołnierzy zawodowych; obecnie maksymalna ustawowa liczebność wojska to 150 tys. żołnierzy, a maksymalna liczba żołnierzy zawodowych nie jest określona (przepis mówi natomiast, że nie mniej niż połowa stanowisk jest przeznaczona dla żołnierzy zawodowych, z czego nie więcej niż jedna trzecia – dla oficerów).
  • Zwiększenie – z 25 proc. do 33 proc. wartości zamówienia – maksymalnej wysokości zaliczek, które MON może udzielać, kupując uzbrojenie i sprzęt wojskowy (pierwotnie projekt przewidywał zaliczki 50-procentowe).

Ani w połowie lipca, gdy w Sejmie rozpoczęły się prace nad projektem, ani we wtorek, gdy odbyło się drugie czytanie, czyli debata plenarna połączona z ostatnią możliwością zgłaszania poprawek, wśród klubów parlamentarnych nie było zgody co do projektu. Jego poparcie zapowiadają PiS i Kukiz’15, poprawki (teraz lub jeszcze w lipcu) zgłosiły PO i Nowoczesna, a PSL podkreśla wątpliwości. Wobec zgłoszenia poprawek projekt wróci do komisji, która zbierze się w środę w południe. Głosowanie nad całością w Sejmie odbędzie się najpewniej w piątek.

Wojciech Skurkiewicz (PiS), który był posłem sprawozdawcą komisji, zwracał uwagę na prowadzoną modernizację techniczną wojska oraz zwiększanie liczby żołnierzy. – Te przedsięwzięcia wymagają odpowiedniego finansowania, dlatego też niezbędne jest przeznaczenie na obronność co najmniej 2 proc. PKB liczonych według metodologii NATO już w 2018 r. oraz stopniowe zwiększanie tej wielkości w latach następnych. Zwiększanie wydatków obronnych docelowo do 2,5 proc. PKB w roku 2030 pozwoli m.in. na zapewnienie zdolności państwa do obrony oraz przeciwstawiania się agresji, w tym zdolności odstraszania, również przeciw zagrożeniom hybrydowym i w cyberprzestrzeni, reorganizację struktur organizacyjnych i dowodzenia Sił Zbrojnych RP oraz doskonalenie narodowego planowania obronnego na szczeblu strategicznym, w tym planowania i programowania rozwoju Sił Zbrojnych RP, modernizację techniczną sił zbrojnych poprzez zwiększenie nasycenia nowoczesnym sprzętem wojskowym z aktywnym zaangażowaniem i wykorzystaniem polskiego potencjału przemysłu obronnego, stworzenie wydolnego systemu obrony powietrznej, w tym przeciwrakietowej, zintegrowanie wojsk obrony terytorialnej z pozostałymi rodzajami Sił Zbrojnych RP – wyliczał poseł PiS.

Co z liczbą żołnierzy zawodowych

Występujący we wtorek w imieniu PiS poseł Piotr Kaleta nieoczekiwanie zapowiedział, że jego partia "będzie składała poprawki, aby zwiększyć górną granicę żołnierzy zawodowych". Jednocześnie ani Kaleta, ani żaden inny poseł PiS takiej poprawki nie zgłosił, co oznacza, że najbliższa okazja na taki krok będzie dopiero w Senacie. W rozmowie z Defence24.pl poseł wyjaśnił, że jego partia jeszcze musi przeanalizować wszystkie argumenty za i przeciw poprawce, która oznaczałaby wykreślenie lub zmianę przepisu o 130 tys. żołnierzy zawodowych. – Albo podniesienie stanu liczebnego, albo modernizacja. Jeszcze musimy się dobrze nad tym zastanowić – tłumaczył Kaleta.

To nawiązanie do stanowiska wiceszefa MON Bartosza Kownackiego, który w debacie mówił: Jeśli byśmy mieli 150 tys. żołnierzy służby zawodowej, to ten wzrost, który przewidujemy, de facto skonsumowałyby pensje, czyli zamiast modernizacji polskiej armii, zamiast kupna nowego sprzętu, musielibyśmy te pieniądze zabezpieczyć dla żołnierzy – przekonywał Kownacki, dodając, że osobiście jest za zwiększeniem liczby żołnierzy zawodowych do 150 tys.

Ewentualne zgłoszenie w Senacie poprawek do projektu, nad którym we wtorek debatował Sejm, oznaczałoby przedłużenie prac legislacyjnych w parlamencie. Przeczyłoby to lipcowym zapowiedziom posłów PiS o chęci szybkiego uchwalenia ustawy zwiększającej wydatki obronne. Wtedy jednak nieoficjalnie przedstawiciele MON zwracali uwagę, że obawiają się, iż projekt budżetu państwa na 2018 r. nie będzie uwzględniał zapisów projektowanej, czyli jeszcze nieuchwalonej nowelizacji.

Czytaj więcej: Więcej pieniędzy dla armii. Szybka ścieżka w Sejmie

Pod koniec sierpnia został jednak opublikowany wstępny projekt budżetu państwa na 2018 r., który – jak napisano w jego uzasadnieniu – uwzględnia zapisy projektu, który wciąż jeszcze nie został uchwalony.

Czytaj więcej: Wydatki bieżące na obronność w 2018 r. wzrosną dwa razy szybciej niż majątkowe [ANALIZA]

Do tej pory wątpliwości co do limitu żołnierzy zawodowych zgłaszała tylko PO. Były wiceszef MON Czesław Mroczek również we wtorek argumentował, że tym projektem ustawy MON tak naprawdę zmniejsza dopuszczalną liczebność wojska z obecnych 150 tys. do 130 tys. żołnierzy zawodowych. – W tym projekcie jest co prawda mowa o tym, by zwiększyć dopuszczalną liczebność sił zbrojnych do 200 tys., ale będą rozbudowywane Wojska Obrony Terytorialnej, przy okazji zapisano, że zmniejsza się o 20 tys. dopuszczalną liczebność żołnierzy zawodowych w Polsce – powiedział Mroczek.

Czytaj więcej: Mroczek: Nie poprzemy zmniejszenia armii zawodowej i większych zaliczek [WYWIAD]

Poseł PO zgłosił do projektu kilka poprawek, w tym – jak wyjaśnił w rozmowie z Defence24.pl – taką, która wykreśla z ustawy limit 130 tys. żołnierzy zawodowych. – Nasze głosowanie w tej sprawie będziemy uzależniać od przyjęcia poprawek. Nie poprzemy zmniejszenia liczebności armii zawodowej w Polsce – podkreślił Mroczek.

Adam Cyrański (Nowoczesna) skrytykował tę część projektu, ale z innej pozycji. – Jakim resortom przyjdzie ciąć koszty w imię utworzenia 200-tys. armii, bo tak naprawdę o to chodzi w tym projekcie, o zebranie środków na uposażenia żołnierzy WOT – ocenił Cyrański.

Paweł Bejda (PSL) zauważył, że obecne kierownictwo MON działa tak, jakby chciało mieć armię wzorowaną na Korei Północnej – liczniejszą, ale słabo uzbrojoną.

Wiceszef MON Bartosz Kownacki odpowiedział, że pod koniec rządów PO-PSL w 2015 r. Wojsko Polskie w służbie zawodowej było 95 tys. żołnierzy, a obecnie jest ich ponad 101,5 tys. – Kto zwiększa liczebność armii? Prawo i Sprawiedliwość – podkreślił Kownacki.

Czytaj więcej: Jach dla Defence24.pl: Rewolucja w finansowaniu armii. Plan ws. Agencji Uzbrojenia

Spór o zaliczki

Pozostałe poprawki zgłoszone przez PO dotyczą, wykreślenia z projektu przepisów, które dopuszczają większe zaliczki przy zamówieniach obronnych. – Zamiast sprzętu dla wojska wypłacacie pieniądze, a sprzęt do wojska nie wpływa – krytykował Mroczek. Podkreślał, że MON powinien dążyć do radykalnego zmniejszenia wysokości zaliczek, a tymczasem projekt przewiduje ich podwyższenie.

Kownacki odpowiadał, że problemy z zaliczkami dotyczą umów z czasów rządów PO-PSL, a obecnie zaliczki zostały wypłacone w takich programach jak haubice Krab, których pierwsze dywizjonowe moduły zostały z końcem sierpnia oficjalnie przyjęte do eksploatacja, i moździerze Rak, których pierwszy moduł ogniowy został przyjęty na uzbrojenie pod koniec czerwca. Kownacki bronił zaliczek, argumentując, że łatwiej będzie pozyskać gotówkę zakładom krajowego przemysłu zbrojeniowego a same produkty będą tańsze, bo wyprodukowane bez zaangażowania oprocentowanych pożyczek bankowych.

Jak liczyć wysokość wydatków obronnych

Mroczek zwracał uwagę, że podwyższenie wydatków obronnych o 0,1 proc. PKB nastąpi dopiero w 2020 r. – Antoni Macierewicz zwiększa wydatki obronne przyszłym rządom, zwiększa je w czasie, kiedy nie będzie odpowiadał za realizację tego zapisu – podkreślił poseł PO.

Natomiast Cyrański powiedział, że o ile w pełni zrozumiała jest zmiana metodologii liczenia wydatków budżetu państwa na obronność, o tyle zastanawiające jest zwiększenie wydatków do 2,5 proc. PKB w 2030 r. – Przy deficycie budżetowym sięgającym prawie 60 mld zł, długu publicznym powyżej 1 bln zł, wydatkach na 500+ rzędu 22 mld zł, obniżeniu wieku emerytalnego, zwiększenie wydatków na obronność będzie skutkowało tym, że po raz kolejny rząd sięgnie po brakujące pieniądze do kieszeni Polek i Polaków – powiedział poseł Nowoczesnej, zaznaczając, że chciałby przeznaczać na obronność nawet 5 proc. PKB, ale trzeba być realistą i najpierw mieć pieniądze na obronność, a nie zwiększać deficyt budżetowy.

Jeszcze w lipcu Cyrański zaproponował ustalenie maksymalnego limitu wydatków obronnych na poziomie 2,05 proc. PKB, gdyby w danym roku budżet państwa miał deficyt. Ta, jak i inne propozycje posła Nowoczesnej, nie uzyskały poparcia sejmowej komisji obrony narodowej, ale będą głosowane razem z całym projektem – najpewniej w piątek – jako wnioski mniejszości.

Zdaniem Pawła Bejdy (PSL) zwiększenie wydatków obronnych to właściwy kierunek, ale grozi nam, że środki na modernizację nie zostaną prawidłowo wykorzystane.

Kownacki, odpowiadając Mroczkowi, zaznaczył, że wydatki obronne zwiększą się o ok. 2 mld zł już w tej kadencji Sejmu, dzięki zmianie metodologii ich wyliczania. – Jeżeli mamy zrealizować takie programy, jak Wisła, Narew, Kruk, jak zakup nowych samolotów wielozadaniowych, to konieczne jest de facto zwiększenie wydatków na obronność, bo za naszych poprzedników pięknie zapisano szereg projektów modernizacyjnych, bardzo ważnych, ja ich nigdy co do zasady nie kwestionowałem z pewnymi wyjątkami, ale jeżeli chcielibyśmy te wydatki modernizacyjne zrealizować, to albo większe pieniądze, albo musielibyśmy jasno powiedzieć, np. nie będzie programu Wisła. Jeżeli chcemy wszystkie programy realizować, to po prostu na to potrzebne są pieniądze – przekonywał Kownacki.

Reklama
Reklama

Komentarze (16)

  1. dim

    Wschodni potencjalny agresor na bardzo poważnie trenuje już walkę z WOT, choć nazywa to treningiem operacji przeciw dywersantom. Czyli potwierdzając marzenia najazdu na Polskę. Ale ! Czy agresja nigdy nie mogłaby nadejść także z drugiej strony ? W połowie XVII wieku - przypomnę - najechało nas aż 7 agresorów, niemal wszyscy naraz. Głównym był jeden. Ale ci pozostali uznali, że oto nadarzają się okazje. Także sąsiedzi, których kontakty z Państwem Polskim wcześniej były poprawne. Ba ! Nawet siedmiogrodzcy Węgrzy... Zauważmy, że wojskom innym, niż rosyjskie, nie wypada ostentacyjnie trenować swych związków taktycznych do walk z polską WOT. Długo musieliby tłumaczyć się z tego przed parlamentami. Czyli WOT masowo szkoląc, wyposażone w dobre i trenowane plany plus dziesiątki tysięcy spec sprzętu, byłby to argument skuteczny także w zniechęcaniu "przyjaznej interwencji europejskiej". Czy tam innej... wiemy, że niemieckiej. WOT mogłyby też zabezpieczyć nas przed wybuchem prymitywnej przestępczości, w razie zaburzeń sytuacji pokoju. O ile zawczasu i tę funkcję WOT przewidywać, organizować - dyscyplinować - budować. Jasne, że we współpracy z policją. Czyli niezbędna, zbrojna obrona ludności - samej policji może nie wystarczać, zdarzało się to w światowej historii już niezliczoną ilość razy. Jeszcze jeden możliwy kierunek ataków na polską ludność. Od Wschodu, ale nie od Rosjan i oczywiście nie przez sympatycznych sąsiadów Białorusinów. Historia uczy, a teraźniejszość u sąsiada potwierdza i taką przyszłą możliwość. Czyli WOT winny być masowe, celowo wyszkolone i z planami działania, świetnie wyposażone, łatwe do dalszej rozbudowy, W CIĄGU MAKSYMALNIE TYGODNI, o rezerwy, także do setek tysięcy osób. Dość profesjonalnie patrolujących każdą miejscowość i wszystko, co ważne, kontrolowalnych i dobrze współpracujących. W razie ojczystej potrzeby. A wszelkie ustawowe ograniczenie przyszłej liczebności Polskich Sił Zbrojnych, byłoby niemądre.

    1. Marek

      Syryjczycy ostatnio używali podobnego tam gdzie nie potrzeba. Nie najlepiej się to skończyło niestety.

    2. say69mat

      Podobnie jak idea wykorzystania M18 Dromader w wersji CAS. Na wyposażeniu komponentu lotniczego wojsk obrony terytorialnej. Tak na marginesie, jak wygląda relacja koszt/efekt ntp. doposażenia posiadanych M346 do standardu samolotu wsparcia??? Czyli integracja awioniki, systemów samoobrony, dopancerzenia kabiny, integracji uzbrojenia. W odniesieniu do zakupienia maszyn zaprojektowanych do pełnienia roli samolotu CAS. Czyli samolotu krótkiego startu i lądowania, przystosowanego do operowania z przygodnych lądowisk. Samolotu o obniżonej sygnaturze termicznej emisji gazów wylotowych z silników, itp itd.

  2. ekonomista

    Czyli PO torpeduje racjonalną decyzje AM. Polski nie stać na wydawane więcej niż 2% PKB na armię. Większa armia NIE zwiększa bezpieczeństwa Polski, gdyż Rosja dysponuje bronią atomową. USA wydające na armię około 100% naszego PKB na armię jest zagrożone atakiem. Czyli wydawanie przez nas 2,5%, 3% czy 4% praktycznie niczego nie zmieni.

    1. dim

      @ekonomista Ależ to całkowicie, całkowicie zależy od okoliczności jak te pieniądze wydasz ? Czy np. w przedsiębiorstwach marnujących pieniądze podatnika, a faktycznie firmujących import, dokładając tylko markę własną i marżę ? Lub produkujących drogo i nienowocześnie ? czyli wtedy także bez szans eksportu ? Czy też w firmach nie tylko produkujących, także eksportujących, przy tym o wysoko dodatniej proporcji bilansu import /eksport ? - korzyść dla gospodarki, per saldo, jest wtedy oczywista ! Poza tym, wspierając firmy naprawdę innowacyjne i działające szybko, za mniejsze pieniądze, uzyskujesz lepszy efekt w obronności kraju. No truizmy ! Ale przez MON nieprzestrzegane. Takiemu MON faktycznie, że nawet kilkakrotnie wyższy procent PKB mógłby do skutecznego uzbrojenia wojska nie wystarczyć. Zacząłbym od 5-krotnej redukcji personelu MON i niech redukują szybko biurokrację, przyspieszają sprawy zamiast opóźniać.

    2. asdf

      Chodzi ci o wydanie w ubiegłym roku 4,5 mld ł na zaliczki i poza Rakami, to nic z tego do wojska nie spłynie w tym roku. Ot, taka modernizacja.

    3. Ano wyszło to, że podpisaliśmy kontrakt na Caracale i Amerykanie wycofali się z zakupu M-28

  3. Polak Patriota

    Mam wrażenie że to jakieś wydumane problemy. Brakuje kasy na wszystko, programy modernizacji armii wstrzymywane a ostra dyskusja toczy się na temat górnych limitów :) Dajcie spokój "fachowcy" bo bez względu na to jaki limit ustalicie to Brakuje Wam Kasy...

  4. Beta Vulgaris

    Polska powinna mieć około 1% populacji w formie żołnierzy zawodowych, dwukrotność tej liczby w postaci przeszkolonych rezerw zdolnych do szybkiej mobilizacji ( OT, rezerwiści), oraz oczywiście służby porządkowe Obrony Cywilnej. Na tyle nasze państwo powinno być stać, aby zapewnić możliwości obronne do czasu interwencji wojsk sojuszniczych. Niestety przez lata WP traktowane było "po macoszemu" - zaległości technologiczne naszych zakładów zbrojeniowych, brak modernizacji, nowoczesnych metod szkoleniowych, a poza tym liczebność armii malała, rosła natomiast biurokracja - wprost-proporcjonalnie do biurokracji struktur państwowych. Jak to jest dziś, chyba nie trzeba nikomu przedstawiać - w zasadzie można by to skwitować powiedzeniem; "nie wiadomo gdzie ręce włożyć...".

    1. ekonomista

      A VAT podnieśmy do 30%!

    2. racjus

      Przy obecnym poziomie (ok 100 tys. żołnierzy zawodowych), może z 22% budżetu trafia na zakup sprzętu, więc ja mam pytanie jaka część budżetu pójdzie na zakup sprzętu przy 360 tys. żołnierzy? I w co ci żołnierze będą uzbrojeni?

  5. PolExit

    Dla wszystkich wielbicieli Armii Zawodowej; kim chcecie uzupełnić straty? Klonami? Poza Armia Zawodową powinna być dobrowolna rezerwa, szkoląca się i w razie W powoływana pod bron, tak jak zawodowcy. Reszta jeśli nie chce się szkolić i jedyne co zamierza to uciec, albo kolaborować z najeźdźca powinna płacić dodatkowy podatek, który uzupełniałby budżet MON + dla chętnych model Szwajcarski czyli bron w każdym domu.

    1. Turbo Szwej

      Nie dobrowolna , obowiązkowa. Dobrowolne to są NSR i OT. NSR - totalna porażka OT - również zapowiada się porażka 130 000 żołnierzy zawodowych i obowiązkowa zetka dla reszty (w jakiejś rozsądnej liczbie). Sześć miesięcy porządnego szkolenia by wystarczyło.

  6. Zulu

    A może by tak przemyśleć sprawę ilości żołnierzy potrzebnych do obsługi danego sprzętu i iść w stronę zmniejszania "ludzkochłonności" na rzecz automatyzacji? Taki Leopard to 4 ludzi, T72 już 3, a może przy okazji zmiany wieży na bezzałogową poeksperymentować z KTO/BWP/...T72 (tak, wiem, nie ma jak i się nie opłaca) i robić sprzęt pod 2 osoby załogi...? Kierowca/łączność + dowódca/strzelec...? Co, nie dadzą rady? A w helikopterach jakoś dają... Pójdźmy dalej, może w ramach modernizachi i nowych projektów unifikować stanowisko kierowcy różnych sprzętów, co? W końcu wszędzie już jest wspomaganie, to nie muszą być drążki i wolanty, może zwykła kierownica (fly by wire dla wozów pancernych), gaz, hamulec, automatycznia skrzynia, gps i radio. Co tylko się da "cywilować", żeby cywil z prawem jazdy dał radę po krótkim kursie (w czołgu, bwpie, kto czy jelczu). W potrzebie nikt nie będzie sprawdzał, czy masz kat. A, B, C czy T? Umiesz? Dasz radę? Próbuj... JEDZIESZ! Można by - nie zwiększając etatów - zwiększać siłę armii samym sprzętem. Wyszkolony człowiek jest przecież najdroższy i to największa strata, nie do odrobienia.

  7. MadMax

    Limity mają zastosowanie tylko do czasu pokoju. To czy jest zapisane 130 czy 150 tysięcy wojsk zawodowych nic nie zmienia, bo ich jest dziś 100 tysięcy. By osiągnąć poziomy czy 130 czy 150 tysięcy trzeba byłoby utworzyć kilka dywizji. Więc zapis na razie i tak pozostaje fikcyjny.

    1. NN

      >"By osiągnąć poziomy czy 130 czy 150 tysięcy trzeba byłoby utworzyć kilka dywizji." ...albo uzupełnić istniejące do zakładanych stanów.

  8. PolExit

    Prawda jest taka ze gdyby poprzedni rząd nie tolerował wyłudzeń VAT-u to by Państwo miało co najmniej 340 miliardów złotych. Gdyby nie podpisał kontraktu na gaz najdroższy w Europie z Rosja kolejne co najmniej 100 miliardów. Gdyby nie zadłużył Polski na bilion złotych kolejne 50 miliardów odsetek. Gdyby nie sprzedano za bezcen banków i przedsiębiorstw nie wyplyneloby 500 miliardów dywidend, fikcyjnych opłat za nazwy i doradztwo. Gdyby nie budowano bezsensownych stadionów i nie marnowano pieniędzy na "inwestycje" KGHM-u czy Azotow byłoby kolejne 50 miliardów. O darowaniu pieniędzy gazpromowi, autostradzie wielkopolskiej nie wspomnę. Lekko bilion złotych zmarnowano w latach 2008-2015. Byłoby i na 500+ i ma wojsko i jeszcze by zostało.

  9. Generał

    Kolejne sztuki. Sekretarki pułkowników, specjaliści od zamawiania wody butelkowanej oraz kierownicy wydziałów zaparzania kawy. A każdy po 9 brutto na początek musi dostać.

  10. Ramon

    Panie Ministrze, jesteśmy rozgrywani jak dzieci. Na kilku portalach internetowych pojawia się list Pawła Kukiza do prezydenta Dudy z apelem o wycofanie wojsk NATO z Polski. Mówią że to atak hakerski. Kto go przeprowadził? Kto ma interes w wyprowadzaniu Polski z NATO? Pan się skupia na armii zawodowej czy WOT a nie zauważa ze wojna już się toczy. W internecie. Jesteśmy na nią przygotowani?

  11. Dropik

    Jak widać żadnych większych w budżecie nie bedzie . A tyle było obietnic jak to pięknie będzie za 15 lat. I juz 4 dywizje formować chcieli - chyba z pepeszami starami 66 i SKOTAMI . A realnie to stać nas na góra 2 . Wrzesień za pasem a tu zaledwie 2 mld na uzbrojenie poszło z 10

  12. Dropik

    Prawda jest taka:. Gdyby jeszcze kilka lat oszczędzać zamiast robić te 500 plus to za te kilka lat można by za darmo (z oszczędności na odsetkach od obligacji ) sfinansować jakiś ograniczony program typu 350+. Program byłby prawie za darmo. To Czesi mają realna nadwyżkę budżetowa i płacą za stare długi odsetki o rząd wielkości mniejsze.

  13. dimitris

    Nie wiem po co te limity ? ? ? A proszę sobie wyobrazić sytuację, jak bywało to już w sejmach I RP, że właśnie obce mocarstwo dopilnuje by żadnej ustawy dlań korzystnej nie dawało się poprawić ? Po co tak się ograniczać i to w najważniejszej sprawie ? Głupota.

    1. Marek1

      Dokładnie - WP ma być tak liczne, by w pełni gwarantować zdolności obrony Kraju i działań w ramach NATO. Zapisy o górnej, maksymalnej ilości żołnierzy jako żywo przypominają czasy gdy ościenne mocarstwa dbały(rękami sprzedajnych posłów), by armia I RP nigdy nie odzyskała wcześniejszej potęgi.

    2. asd

      z maksymalnym limitem się zgodzę, z min. to mogę zapytać - a jak znajdą się środowiska, które będą uważać na co nam tak "ogromna" armia? (ogromna, bo mogą zacząć narrację, że dla polski nawet ta 100 tyś. armia jest olbrzymia). To właśnie obce mocarstwa dopilnowały aby I RP nie podniosła liczebności armii. A gdy to zrobiliśmy to już było za późno.

  14. Mireq

    Zamiast limitu może lepiej było by ustalić sugerowanyzalecany poziom z możliwością corocznej korekty, w zależności od międzyrarodowej sytuacji...

  15. soldat

    Jeśli będą to żołnierze w linii a nie w sztabach to jak najbardziej popieram.

  16. Ekonom

    A skad kasa?

    1. JUhbGs1234

      Z podatków, wszystkie projekty które wprowadza PiS kosztują, to normalne, prędzej czy później czeka nas realny wzrost podatków ukrytych czy jawnych, budżet nie jest z gumy, wszystko ma pewne granice.

    2. dim.

      limit, to ograniczenie liczebności od góry, na wszelkie sytuacje przyszłe, także te pilnej potrzeby, dziś jeszcze nieznane. Gdy "kasa" to kwestie uchwalania budżetów. Dwie różne kwestie. W razie pilnej potrzeby powołać można np. dziesiątki tysięcy rezerwistów, także bez żadnego budżetu, na zasadzie zgłoszenia ochotniczego, do patrolowania własnej czy sąsiedniej miejscowości i także każdej innej, aktualnie potrzebnej ochrony jej mieszkańców. LEGALNIE, w sposób ZORGANIZOWANY, wcześniej ćwiczony, określony planami sytuacyjnymi, treningami sztabowymi i polowymi. Na marginesie: Ustawa winna przewidywać także możliwość stosowania kary śmierci. A to w sytuacji po pierwsze wojennej, po drugie i jednocześnie, w razie wyższej konieczności - braku innej możliwości obrony społeczeństwa przed niebezpiecznymi jednostkami. Tu dwa, powiązane przykłady: Władze polskie ułaskawiały i tylko zamykały do więzień czołówkę ukraińskich nacjonalistów. Skutek znamy. A można ich było, w roku 1939, po prostu przenieść do Adami i Ewy. I tu drugi przykład: Co właśnie uczynili Węgrzy, na terenach przez siebie zajmowanych i dla ochrony własnej i także niewłasnej narodowościowo ludności. Bardzo szybko skazali i rozstrzelali niewielką ilość osób, reszta skrajnych nacjonalistów ukraińskich zwiała z Zakarpacia i już tam nie wracała. Dzięki czemu zgodnie żyją tam różne ludy do dziś i bez czarnych wspomnień je dzielących.